|
|
Autor |
Wiadomość |
Roxy
Wszechpotężna Rada Parzystokopytnych
Dołączył: 10 Mar 2010
Posty: 1030
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: NY ^^ Płeć: Heroska
|
Wysłany: Wto 21:42, 06 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
-Bądźcie cicho....archiwista nie lubi hałasu!- poleciła nam.
-Że kto? - powiedział trochę za głośno Grover
-Cicho!- Cala od razu zakryła mu usta ręką
W archiwum rozległ się huk.
-Za ladę!- mruknęła bogini i wepchnęła nas za ladę gdzie powinien się znajdować ktoś z obsługi, a sama została na widoku.
-Ee! Kto tu jest! - usłyszeliśmy lekko zachrypnięty głos, chyba jakiegoś młodego faceta.
-Spokojnie staruszku to tylko ja- odezwała się Calamita- Przepraszam, wiem, że lubisz spokój, ale książka mi upadła...wiem, wiem trochę za głośno, ale postaram się byc ciszej. Możesz byc spokojny to się już nie powtórzy- gadała jak najęta.
-Tak, tak wszyscy tak mówią... - mruknął
-Ale doskonale wiesz, ze w moim przypadku jest inaczej. Oj przecież mnie znasz Klaudiuszu- zaszczebiotała
-Ech...no dobra...-facet zmiękł- tylko pamiętaj...ma być cisza- westchnął i usłyszeliśmy oddalając się kroki.
-Dobra ferajna droga wolna!- przed nami pojawiła się Calamita. - Tylko cicho kozłonogu - zagroziła Groverowi moja siostra
-Kto to był?- spytała Annabeth
-Archiwista Klaudiusz...pomieszanie meduzy i cyklopa...blee- wzdrygnęła się na samą myśl. Poczucie, że gdzieś niedaleko czai się taki stwór spowodowała, że wszyscy byliśmy zieloni na twarzach.
-Interesujące...- mrukneła do siebie Ann - Jaki jest plan? Bo mamy jakiś plan? - Ann zaczeła swoje wywody pt "Atena zawsze ma plan"
-Szczerze mówiąc to planu nie ma. Idziemy do działu kuzyn Ares i szukamy - Cala wzruszyła ramionami- wycieczka za mną prosże i...cisza!
-Nie ma planu... - odparła z rezygnacją Annabeth - Czy to u was rodzinne?
Calamita stłumiła śmiech, a ja chyba byłem czerwony jak burak. Dotarliśmy do wielkiego regału z tabliczką "Ares".
-Droga wycieczko jesteśmy na miejscu.- wskazała na cały regał książek- Jeśli chodzi o romanse z ludźmi to te pięć ksiąg...te z Afrodyta...hm...co cóż...1/2 regału- westchnęła Cala siadając na stole
- A nie ma czegoś w stylu "spłodzone dzieci"? Poszukamy pod M i zobaczymy - zaproponowałem zwracając się do Calamity.
-Ee...-zrobiła zakłopotana minę- Nie wiem...może..nie wiem...
- Dobra, zacznijmy zamiast gadać. - powiedziała Ann, wzięła pierwszą lepszą księgę i zaczęła ją przeglądać.
Wziąłem jakąś książkę o romansach mojego znienawidzonego kuzyna i zacząłem przeglądać szukając nie wiadomo czego. Po około dwóch godzinach przeglądania w milczeniu, Grover mruknął.
- Chyba coś mam... Co wy na to "Prawdopodobnie z romansu Afrodyty i Aresa narodziły się ich dzieci - oczywiście bogowie. Charakteryzują się urodą oraz zadziornością" Podejrzane według mnie. - zamarliśmy po cytowanym przez Grovera fragmencie.
-Ale to nie jest głupie wiecie- Cala wyrwała satyrowi ksiązke z reki- No bo spójżcie na Sharon...niby córka Aresa...a tu co? Taka pieknośc...bo sory bardzo ale Clarisse raczej urodą nie grzeszy.
Hehe, no racja- powiedziałem. Wtem usłyszeliśmy kroki zmierzające w naszą stronę.
-osz ty...-mruknęła Cala- eee...schowajcie się gdzieś...gdziekolwiek- poleciła nam.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Kasprian
Nieświadomy swojego pochodzenia
Dołączył: 24 Mar 2010
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Heros
|
Wysłany: Wto 21:46, 06 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
-Ee! Kto tu jest! - usłyszeliśmy lekko zachrypnięty głos, chyba jakiegoś młodego faceta.
-Spokojnie staruszku to tylko ja- odezwała się Calamita- Przepraszam, wiem, że lubisz spokój, ale książka mi upadła...wiem, wiem trochę za głośno, ale postaram się byc ciszej. Możesz byc spokojny to się już nie powtórzy- gadała jak najęta.
-Tak, tak wszyscy tak mówią... - mruknął
-Ale doskonale wiesz, ze w moim przypadku jest inaczej. Oj przecież mnie znasz Klaudiuszu- zaszczebiotała
-Ech...no dobra...-facet zmiękł- tylko pamiętaj...ma być cisza- westchnął i usłyszeliśmy oddalając się kroki.
-Dobra ferajna droga wolna!- przed nami pojawiła się Calamita. - Tylko cicho kozłonogu - zagroziła Groverowi moja siostra
-Kto to był?- spytała Annabeth
-Archiwista Klaudiusz...pomieszanie meduzy i cyklopa...blee- wzdrygnęła się na samą myśl. Poczucie, że gdzieś niedaleko czai się taki stwór spowodowała, że wszyscy byliśmy zieloni na twarzach.
-Interesujące...- mrukneła do siebie Ann - Jaki jest plan? Bo mamy jakiś plan? - Ann zaczeła swoje wywody pt "Atena zawsze ma plan"
-Szczerze mówiąc to planu nie ma. Idziemy do działu kuzyn Ares i szukamy - Cala wzruszyła ramionami- wycieczka za mną prosże i...cisza!
-Nie ma planu... - odparła z rezygnacją Annabeth - Czy to u was rodzinne?
Calamita stłumiła śmiech, a ja chyba byłem czerwony jak burak. Dotarliśmy do wielkiego regału z tabliczką "Ares".
-Droga wycieczko jesteśmy na miejscu.- wskazała na cały regał książek- Jeśli chodzi o romanse z ludźmi to te pięć ksiąg...te z Afrodyta...hm...co cóż...1/2 regału- westchnęła Cala siadając na stole
- A nie ma czegoś w stylu "spłodzone dzieci"? Poszukamy pod M i zobaczymy - zaproponowałem zwracając się do Calamity.
-Ee...-zrobiła zakłopotana minę- Nie wiem...może..nie wiem...
- Dobra, zacznijmy zamiast gadać. - powiedziała Ann, wzięła pierwszą lepszą księgę i zaczęła ją przeglądać.
Wziąłem jakąś książkę o romansach mojego znienawidzonego kuzyna i zacząłem przeglądać szukając nie wiadomo czego. Po około dwóch godzinach przeglądania w milczeniu, Grover mruknął.
- Chyba coś mam... Co wy na to "Prawdopodobnie z romansu Afrodyty i Aresa narodziły się ich dzieci - oczywiście bogowie. Charakteryzują się urodą oraz zadziornością" Podejrzane według mnie. - zamarliśmy po cytowanym przez Grovera fragmencie.
-Ale to nie jest głupie wiecie- Cala wyrwała satyrowi ksiązke z reki- No bo spójżcie na Sharon...niby córka Aresa...a tu co? Taka pieknośc...bo sory bardzo ale Clarisse raczej urodą nie grzeszy.
Hehe, no racja- powiedziałem. Wtem usłyszeliśmy kroki zmierzające w naszą stronę.
-osz ty...-mruknęła Cala- eee...schowajcie się gdzieś...gdziekolwiek- poleciła nam.
Ja schowałem sie z annabeth w dziale "Ares - młodość". Cal i Grover w dziale "Ares- Walki".
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roxy
Wszechpotężna Rada Parzystokopytnych
Dołączył: 10 Mar 2010
Posty: 1030
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: NY ^^ Płeć: Heroska
|
Wysłany: Wto 21:48, 06 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
-Ee! Kto tu jest! - usłyszeliśmy lekko zachrypnięty głos, chyba jakiegoś młodego faceta.
-Spokojnie staruszku to tylko ja- odezwała się Calamita- Przepraszam, wiem, że lubisz spokój, ale książka mi upadła...wiem, wiem trochę za głośno, ale postaram się byc ciszej. Możesz byc spokojny to się już nie powtórzy- gadała jak najęta.
-Tak, tak wszyscy tak mówią... - mruknął
-Ale doskonale wiesz, ze w moim przypadku jest inaczej. Oj przecież mnie znasz Klaudiuszu- zaszczebiotała
-Ech...no dobra...-facet zmiękł- tylko pamiętaj...ma być cisza- westchnął i usłyszeliśmy oddalając się kroki.
-Dobra ferajna droga wolna!- przed nami pojawiła się Calamita. - Tylko cicho kozłonogu - zagroziła Groverowi moja siostra
-Kto to był?- spytała Annabeth
-Archiwista Klaudiusz...pomieszanie meduzy i cyklopa...blee- wzdrygnęła się na samą myśl. Poczucie, że gdzieś niedaleko czai się taki stwór spowodowała, że wszyscy byliśmy zieloni na twarzach.
-Interesujące...- mrukneła do siebie Ann - Jaki jest plan? Bo mamy jakiś plan? - Ann zaczeła swoje wywody pt "Atena zawsze ma plan"
-Szczerze mówiąc to planu nie ma. Idziemy do działu kuzyn Ares i szukamy - Cala wzruszyła ramionami- wycieczka za mną prosże i...cisza!
-Nie ma planu... - odparła z rezygnacją Annabeth - Czy to u was rodzinne?
Calamita stłumiła śmiech, a ja chyba byłem czerwony jak burak. Dotarliśmy do wielkiego regału z tabliczką "Ares".
-Droga wycieczko jesteśmy na miejscu.- wskazała na cały regał książek- Jeśli chodzi o romanse z ludźmi to te pięć ksiąg...te z Afrodyta...hm...co cóż...1/2 regału- westchnęła Cala siadając na stole
- A nie ma czegoś w stylu "spłodzone dzieci"? Poszukamy pod M i zobaczymy - zaproponowałem zwracając się do Calamity.
-Ee...-zrobiła zakłopotana minę- Nie wiem...może..nie wiem...
- Dobra, zacznijmy zamiast gadać. - powiedziała Ann, wzięła pierwszą lepszą księgę i zaczęła ją przeglądać.
Wziąłem jakąś książkę o romansach mojego znienawidzonego kuzyna i zacząłem przeglądać szukając nie wiadomo czego. Po około dwóch godzinach przeglądania w milczeniu, Grover mruknął.
- Chyba coś mam... Co wy na to "Prawdopodobnie z romansu Afrodyty i Aresa narodziły się ich dzieci - oczywiście bogowie. Charakteryzują się urodą oraz zadziornością" Podejrzane według mnie. - zamarliśmy po cytowanym przez Grovera fragmencie.
-Ale to nie jest głupie wiecie- Cala wyrwała satyrowi ksiązke z reki- No bo spójżcie na Sharon...niby córka Aresa...a tu co? Taka pieknośc...bo sory bardzo ale Clarisse raczej urodą nie grzeszy.
Hehe, no racja- powiedziałem. Wtem usłyszeliśmy kroki zmierzające w naszą stronę.
-osz ty...-mruknęła Cala- eee...schowajcie się gdzieś...gdziekolwiek- poleciła nam.
Ja schowałem sie z annabeth w dziale "Ares - młodość". Cal i Grover w dziale "Ares- Walki".
-czekajcie tutaj- mruknęła do nas bogini i wyszła zza regału.
Chciałem ja zatrzymać, ale ta zdążyła już sie odezwać.
-o...tato co tu robisz???- usłyszałem zdziwiony głos siostry.
-"Ojciec tutaj?"-zmroziło mnie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kasprian
Nieświadomy swojego pochodzenia
Dołączył: 24 Mar 2010
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Heros
|
Wysłany: Wto 21:51, 06 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
-Ee! Kto tu jest! - usłyszeliśmy lekko zachrypnięty głos, chyba jakiegoś młodego faceta.
-Spokojnie staruszku to tylko ja- odezwała się Calamita- Przepraszam, wiem, że lubisz spokój, ale książka mi upadła...wiem, wiem trochę za głośno, ale postaram się byc ciszej. Możesz byc spokojny to się już nie powtórzy- gadała jak najęta.
-Tak, tak wszyscy tak mówią... - mruknął
-Ale doskonale wiesz, ze w moim przypadku jest inaczej. Oj przecież mnie znasz Klaudiuszu- zaszczebiotała
-Ech...no dobra...-facet zmiękł- tylko pamiętaj...ma być cisza- westchnął i usłyszeliśmy oddalając się kroki.
-Dobra ferajna droga wolna!- przed nami pojawiła się Calamita. - Tylko cicho kozłonogu - zagroziła Groverowi moja siostra
-Kto to był?- spytała Annabeth
-Archiwista Klaudiusz...pomieszanie meduzy i cyklopa...blee- wzdrygnęła się na samą myśl. Poczucie, że gdzieś niedaleko czai się taki stwór spowodowała, że wszyscy byliśmy zieloni na twarzach.
-Interesujące...- mrukneła do siebie Ann - Jaki jest plan? Bo mamy jakiś plan? - Ann zaczeła swoje wywody pt "Atena zawsze ma plan"
-Szczerze mówiąc to planu nie ma. Idziemy do działu kuzyn Ares i szukamy - Cala wzruszyła ramionami- wycieczka za mną prosże i...cisza!
-Nie ma planu... - odparła z rezygnacją Annabeth - Czy to u was rodzinne?
Calamita stłumiła śmiech, a ja chyba byłem czerwony jak burak. Dotarliśmy do wielkiego regału z tabliczką "Ares".
-Droga wycieczko jesteśmy na miejscu.- wskazała na cały regał książek- Jeśli chodzi o romanse z ludźmi to te pięć ksiąg...te z Afrodyta...hm...co cóż...1/2 regału- westchnęła Cala siadając na stole
- A nie ma czegoś w stylu "spłodzone dzieci"? Poszukamy pod M i zobaczymy - zaproponowałem zwracając się do Calamity.
-Ee...-zrobiła zakłopotana minę- Nie wiem...może..nie wiem...
- Dobra, zacznijmy zamiast gadać. - powiedziała Ann, wzięła pierwszą lepszą księgę i zaczęła ją przeglądać.
Wziąłem jakąś książkę o romansach mojego znienawidzonego kuzyna i zacząłem przeglądać szukając nie wiadomo czego. Po około dwóch godzinach przeglądania w milczeniu, Grover mruknął.
- Chyba coś mam... Co wy na to "Prawdopodobnie z romansu Afrodyty i Aresa narodziły się ich dzieci - oczywiście bogowie. Charakteryzują się urodą oraz zadziornością" Podejrzane według mnie. - zamarliśmy po cytowanym przez Grovera fragmencie.
-Ale to nie jest głupie wiecie- Cala wyrwała satyrowi ksiązke z reki- No bo spójżcie na Sharon...niby córka Aresa...a tu co? Taka pieknośc...bo sory bardzo ale Clarisse raczej urodą nie grzeszy.
Hehe, no racja- powiedziałem. Wtem usłyszeliśmy kroki zmierzające w naszą stronę.
-osz ty...-mruknęła Cala- eee...schowajcie się gdzieś...gdziekolwiek- poleciła nam.
Ja schowałem sie z annabeth w dziale "Ares - młodość". Cal i Grover w dziale "Ares- Walki".
-czekajcie tutaj- mruknęła do nas bogini i wyszła zza regału.
Chciałem ja zatrzymać, ale ta zdążyła już sie odezwać.
-o...tato co tu robisz???- usłyszałem zdziwiony głos siostry.
-"Ojciec tutaj?"-zmroziło mnie.
-O Cal , a co ty tutaj robisz ?? Miałaś być w Obozie.-powiedział srogo Włdca Mórz.
-Ja pierwsza zapytałam - wywinęła się Cal.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roxy
Wszechpotężna Rada Parzystokopytnych
Dołączył: 10 Mar 2010
Posty: 1030
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: NY ^^ Płeć: Heroska
|
Wysłany: Wto 21:54, 06 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
-Ee! Kto tu jest! - usłyszeliśmy lekko zachrypnięty głos, chyba jakiegoś młodego faceta.
-Spokojnie staruszku to tylko ja- odezwała się Calamita- Przepraszam, wiem, że lubisz spokój, ale książka mi upadła...wiem, wiem trochę za głośno, ale postaram się byc ciszej. Możesz byc spokojny to się już nie powtórzy- gadała jak najęta.
-Tak, tak wszyscy tak mówią... - mruknął
-Ale doskonale wiesz, ze w moim przypadku jest inaczej. Oj przecież mnie znasz Klaudiuszu- zaszczebiotała
-Ech...no dobra...-facet zmiękł- tylko pamiętaj...ma być cisza- westchnął i usłyszeliśmy oddalając się kroki.
-Dobra ferajna droga wolna!- przed nami pojawiła się Calamita. - Tylko cicho kozłonogu - zagroziła Groverowi moja siostra
-Kto to był?- spytała Annabeth
-Archiwista Klaudiusz...pomieszanie meduzy i cyklopa...blee- wzdrygnęła się na samą myśl. Poczucie, że gdzieś niedaleko czai się taki stwór spowodowała, że wszyscy byliśmy zieloni na twarzach.
-Interesujące...- mrukneła do siebie Ann - Jaki jest plan? Bo mamy jakiś plan? - Ann zaczeła swoje wywody pt "Atena zawsze ma plan"
-Szczerze mówiąc to planu nie ma. Idziemy do działu kuzyn Ares i szukamy - Cala wzruszyła ramionami- wycieczka za mną prosże i...cisza!
-Nie ma planu... - odparła z rezygnacją Annabeth - Czy to u was rodzinne?
Calamita stłumiła śmiech, a ja chyba byłem czerwony jak burak. Dotarliśmy do wielkiego regału z tabliczką "Ares".
-Droga wycieczko jesteśmy na miejscu.- wskazała na cały regał książek- Jeśli chodzi o romanse z ludźmi to te pięć ksiąg...te z Afrodyta...hm...co cóż...1/2 regału- westchnęła Cala siadając na stole
- A nie ma czegoś w stylu "spłodzone dzieci"? Poszukamy pod M i zobaczymy - zaproponowałem zwracając się do Calamity.
-Ee...-zrobiła zakłopotana minę- Nie wiem...może..nie wiem...
- Dobra, zacznijmy zamiast gadać. - powiedziała Ann, wzięła pierwszą lepszą księgę i zaczęła ją przeglądać.
Wziąłem jakąś książkę o romansach mojego znienawidzonego kuzyna i zacząłem przeglądać szukając nie wiadomo czego. Po około dwóch godzinach przeglądania w milczeniu, Grover mruknął.
- Chyba coś mam... Co wy na to "Prawdopodobnie z romansu Afrodyty i Aresa narodziły się ich dzieci - oczywiście bogowie. Charakteryzują się urodą oraz zadziornością" Podejrzane według mnie. - zamarliśmy po cytowanym przez Grovera fragmencie.
-Ale to nie jest głupie wiecie- Cala wyrwała satyrowi ksiązke z reki- No bo spójżcie na Sharon...niby córka Aresa...a tu co? Taka pieknośc...bo sory bardzo ale Clarisse raczej urodą nie grzeszy.
Hehe, no racja- powiedziałem. Wtem usłyszeliśmy kroki zmierzające w naszą stronę.
-osz ty...-mruknęła Cala- eee...schowajcie się gdzieś...gdziekolwiek- poleciła nam.
Ja schowałem sie z annabeth w dziale "Ares - młodość". Cal i Grover w dziale "Ares- Walki".
-czekajcie tutaj- mruknęła do nas bogini i wyszła zza regału.
Chciałem ja zatrzymać, ale ta zdążyła już sie odezwać.
-o...tato co tu robisz???- usłyszałem zdziwiony głos siostry.
-"Ojciec tutaj?"-zmroziło mnie.
-O Cal , a co ty tutaj robisz ?? Miałaś być w Obozie.-powiedział srogo Władca Mórz.
-Ja pierwsza zapytałam - wywinęła się Cal.
-Tak sobie spaceruje...szczerze mówiąc to szukałem działu o herosach- odparł Posejdon.
--Zawracasz, w prawo, czwarte drzwi po prawej- powiedziała Calamita.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kasprian
Nieświadomy swojego pochodzenia
Dołączył: 24 Mar 2010
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Heros
|
Wysłany: Wto 21:57, 06 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
-Ee! Kto tu jest! - usłyszeliśmy lekko zachrypnięty głos, chyba jakiegoś młodego faceta.
-Spokojnie staruszku to tylko ja- odezwała się Calamita- Przepraszam, wiem, że lubisz spokój, ale książka mi upadła...wiem, wiem trochę za głośno, ale postaram się byc ciszej. Możesz byc spokojny to się już nie powtórzy- gadała jak najęta.
-Tak, tak wszyscy tak mówią... - mruknął
-Ale doskonale wiesz, ze w moim przypadku jest inaczej. Oj przecież mnie znasz Klaudiuszu- zaszczebiotała
-Ech...no dobra...-facet zmiękł- tylko pamiętaj...ma być cisza- westchnął i usłyszeliśmy oddalając się kroki.
-Dobra ferajna droga wolna!- przed nami pojawiła się Calamita. - Tylko cicho kozłonogu - zagroziła Groverowi moja siostra
-Kto to był?- spytała Annabeth
-Archiwista Klaudiusz...pomieszanie meduzy i cyklopa...blee- wzdrygnęła się na samą myśl. Poczucie, że gdzieś niedaleko czai się taki stwór spowodowała, że wszyscy byliśmy zieloni na twarzach.
-Interesujące...- mrukneła do siebie Ann - Jaki jest plan? Bo mamy jakiś plan? - Ann zaczeła swoje wywody pt "Atena zawsze ma plan"
-Szczerze mówiąc to planu nie ma. Idziemy do działu kuzyn Ares i szukamy - Cala wzruszyła ramionami- wycieczka za mną prosże i...cisza!
-Nie ma planu... - odparła z rezygnacją Annabeth - Czy to u was rodzinne?
Calamita stłumiła śmiech, a ja chyba byłem czerwony jak burak. Dotarliśmy do wielkiego regału z tabliczką "Ares".
-Droga wycieczko jesteśmy na miejscu.- wskazała na cały regał książek- Jeśli chodzi o romanse z ludźmi to te pięć ksiąg...te z Afrodyta...hm...co cóż...1/2 regału- westchnęła Cala siadając na stole
- A nie ma czegoś w stylu "spłodzone dzieci"? Poszukamy pod M i zobaczymy - zaproponowałem zwracając się do Calamity.
-Ee...-zrobiła zakłopotana minę- Nie wiem...może..nie wiem...
- Dobra, zacznijmy zamiast gadać. - powiedziała Ann, wzięła pierwszą lepszą księgę i zaczęła ją przeglądać.
Wziąłem jakąś książkę o romansach mojego znienawidzonego kuzyna i zacząłem przeglądać szukając nie wiadomo czego. Po około dwóch godzinach przeglądania w milczeniu, Grover mruknął.
- Chyba coś mam... Co wy na to "Prawdopodobnie z romansu Afrodyty i Aresa narodziły się ich dzieci - oczywiście bogowie. Charakteryzują się urodą oraz zadziornością" Podejrzane według mnie. - zamarliśmy po cytowanym przez Grovera fragmencie.
-Ale to nie jest głupie wiecie- Cala wyrwała satyrowi ksiązke z reki- No bo spójżcie na Sharon...niby córka Aresa...a tu co? Taka pieknośc...bo sory bardzo ale Clarisse raczej urodą nie grzeszy.
Hehe, no racja- powiedziałem. Wtem usłyszeliśmy kroki zmierzające w naszą stronę.
-osz ty...-mruknęła Cala- eee...schowajcie się gdzieś...gdziekolwiek- poleciła nam.
Ja schowałem sie z annabeth w dziale "Ares - młodość". Cal i Grover w dziale "Ares- Walki".
-czekajcie tutaj- mruknęła do nas bogini i wyszła zza regału.
Chciałem ja zatrzymać, ale ta zdążyła już sie odezwać.
-o...tato co tu robisz???- usłyszałem zdziwiony głos siostry.
-"Ojciec tutaj?"-zmroziło mnie.
-O Cal , a co ty tutaj robisz ?? Miałaś być w Obozie.-powiedział srogo Władca Mórz.
-Ja pierwsza zapytałam - wywinęła się Cal.
-Tak sobie spaceruje...szczerze mówiąc to szukałem działu o herosach- odparł Posejdon.
-Zawracasz, w prawo, czwarte drzwi po prawej- powiedziała Calamita.
-O dziękuję , a teraz powiedz mi dlaczego nie jesteś w Obozie i przeglądasz księgi w dziale Aresa?-dociekiwał.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roxy
Wszechpotężna Rada Parzystokopytnych
Dołączył: 10 Mar 2010
Posty: 1030
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: NY ^^ Płeć: Heroska
|
Wysłany: Wto 22:00, 06 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
-Ee! Kto tu jest! - usłyszeliśmy lekko zachrypnięty głos, chyba jakiegoś młodego faceta.
-Spokojnie staruszku to tylko ja- odezwała się Calamita- Przepraszam, wiem, że lubisz spokój, ale książka mi upadła...wiem, wiem trochę za głośno, ale postaram się byc ciszej. Możesz byc spokojny to się już nie powtórzy- gadała jak najęta.
-Tak, tak wszyscy tak mówią... - mruknął
-Ale doskonale wiesz, ze w moim przypadku jest inaczej. Oj przecież mnie znasz Klaudiuszu- zaszczebiotała
-Ech...no dobra...-facet zmiękł- tylko pamiętaj...ma być cisza- westchnął i usłyszeliśmy oddalając się kroki.
-Dobra ferajna droga wolna!- przed nami pojawiła się Calamita. - Tylko cicho kozłonogu - zagroziła Groverowi moja siostra
-Kto to był?- spytała Annabeth
-Archiwista Klaudiusz...pomieszanie meduzy i cyklopa...blee- wzdrygnęła się na samą myśl. Poczucie, że gdzieś niedaleko czai się taki stwór spowodowała, że wszyscy byliśmy zieloni na twarzach.
-Interesujące...- mrukneła do siebie Ann - Jaki jest plan? Bo mamy jakiś plan? - Ann zaczeła swoje wywody pt "Atena zawsze ma plan"
-Szczerze mówiąc to planu nie ma. Idziemy do działu kuzyn Ares i szukamy - Cala wzruszyła ramionami- wycieczka za mną prosże i...cisza!
-Nie ma planu... - odparła z rezygnacją Annabeth - Czy to u was rodzinne?
Calamita stłumiła śmiech, a ja chyba byłem czerwony jak burak. Dotarliśmy do wielkiego regału z tabliczką "Ares".
-Droga wycieczko jesteśmy na miejscu.- wskazała na cały regał książek- Jeśli chodzi o romanse z ludźmi to te pięć ksiąg...te z Afrodyta...hm...co cóż...1/2 regału- westchnęła Cala siadając na stole
- A nie ma czegoś w stylu "spłodzone dzieci"? Poszukamy pod M i zobaczymy - zaproponowałem zwracając się do Calamity.
-Ee...-zrobiła zakłopotana minę- Nie wiem...może..nie wiem...
- Dobra, zacznijmy zamiast gadać. - powiedziała Ann, wzięła pierwszą lepszą księgę i zaczęła ją przeglądać.
Wziąłem jakąś książkę o romansach mojego znienawidzonego kuzyna i zacząłem przeglądać szukając nie wiadomo czego. Po około dwóch godzinach przeglądania w milczeniu, Grover mruknął.
- Chyba coś mam... Co wy na to "Prawdopodobnie z romansu Afrodyty i Aresa narodziły się ich dzieci - oczywiście bogowie. Charakteryzują się urodą oraz zadziornością" Podejrzane według mnie. - zamarliśmy po cytowanym przez Grovera fragmencie.
-Ale to nie jest głupie wiecie- Cala wyrwała satyrowi ksiązke z reki- No bo spójżcie na Sharon...niby córka Aresa...a tu co? Taka pieknośc...bo sory bardzo ale Clarisse raczej urodą nie grzeszy.
Hehe, no racja- powiedziałem. Wtem usłyszeliśmy kroki zmierzające w naszą stronę.
-osz ty...-mruknęła Cala- eee...schowajcie się gdzieś...gdziekolwiek- poleciła nam.
Ja schowałem sie z annabeth w dziale "Ares - młodość". Cal i Grover w dziale "Ares- Walki".
-czekajcie tutaj- mruknęła do nas bogini i wyszła zza regału.
Chciałem ja zatrzymać, ale ta zdążyła już sie odezwać.
-o...tato co tu robisz???- usłyszałem zdziwiony głos siostry.
-"Ojciec tutaj?"-zmroziło mnie.
-O Cal , a co ty tutaj robisz ?? Miałaś być w Obozie.-powiedział srogo Władca Mórz.
-Ja pierwsza zapytałam - wywinęła się Cal.
-Tak sobie spaceruje...szczerze mówiąc to szukałem działu o herosach- odparł Posejdon.
-Zawracasz, w prawo, czwarte drzwi po prawej- powiedziała Calamita.
-O dziękuję , a teraz powiedz mi dlaczego nie jesteś w Obozie i przeglądasz księgi w dziale Aresa?-dociekiwał.
-No więc, byłam w obozie, ale uświadomiłam sobie, że zapomniałam oddać książki...a doskonale wiesz jaki jest Klaudiusz...nie dawałby mi spokoju przez najblizsze tysiąc lat...sam tak miałeś...no więc wróciłam i oddałam...no i zabłądziłam...a te książki...no cóz...Klaudiusz zaniedbuje swoje obowiązki, nie posprzątał, więc pomyślałam, że zrobię to za niego- gadała jak nakręcona.
Mamuśku po kim ona umie tak kłamać, bo to raczej u nas nie rodzinne.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kasprian
Nieświadomy swojego pochodzenia
Dołączył: 24 Mar 2010
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć: Heros
|
Wysłany: Wto 22:05, 06 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
-Ee! Kto tu jest! - usłyszeliśmy lekko zachrypnięty głos, chyba jakiegoś młodego faceta.
-Spokojnie staruszku to tylko ja- odezwała się Calamita- Przepraszam, wiem, że lubisz spokój, ale książka mi upadła...wiem, wiem trochę za głośno, ale postaram się byc ciszej. Możesz byc spokojny to się już nie powtórzy- gadała jak najęta.
-Tak, tak wszyscy tak mówią... - mruknął
-Ale doskonale wiesz, ze w moim przypadku jest inaczej. Oj przecież mnie znasz Klaudiuszu- zaszczebiotała
-Ech...no dobra...-facet zmiękł- tylko pamiętaj...ma być cisza- westchnął i usłyszeliśmy oddalając się kroki.
-Dobra ferajna droga wolna!- przed nami pojawiła się Calamita. - Tylko cicho kozłonogu - zagroziła Groverowi moja siostra
-Kto to był?- spytała Annabeth
-Archiwista Klaudiusz...pomieszanie meduzy i cyklopa...blee- wzdrygnęła się na samą myśl. Poczucie, że gdzieś niedaleko czai się taki stwór spowodowała, że wszyscy byliśmy zieloni na twarzach.
-Interesujące...- mrukneła do siebie Ann - Jaki jest plan? Bo mamy jakiś plan? - Ann zaczeła swoje wywody pt "Atena zawsze ma plan"
-Szczerze mówiąc to planu nie ma. Idziemy do działu kuzyn Ares i szukamy - Cala wzruszyła ramionami- wycieczka za mną prosże i...cisza!
-Nie ma planu... - odparła z rezygnacją Annabeth - Czy to u was rodzinne?
Calamita stłumiła śmiech, a ja chyba byłem czerwony jak burak. Dotarliśmy do wielkiego regału z tabliczką "Ares".
-Droga wycieczko jesteśmy na miejscu.- wskazała na cały regał książek- Jeśli chodzi o romanse z ludźmi to te pięć ksiąg...te z Afrodyta...hm...co cóż...1/2 regału- westchnęła Cala siadając na stole
- A nie ma czegoś w stylu "spłodzone dzieci"? Poszukamy pod M i zobaczymy - zaproponowałem zwracając się do Calamity.
-Ee...-zrobiła zakłopotana minę- Nie wiem...może..nie wiem...
- Dobra, zacznijmy zamiast gadać. - powiedziała Ann, wzięła pierwszą lepszą księgę i zaczęła ją przeglądać.
Wziąłem jakąś książkę o romansach mojego znienawidzonego kuzyna i zacząłem przeglądać szukając nie wiadomo czego. Po około dwóch godzinach przeglądania w milczeniu, Grover mruknął.
- Chyba coś mam... Co wy na to "Prawdopodobnie z romansu Afrodyty i Aresa narodziły się ich dzieci - oczywiście bogowie. Charakteryzują się urodą oraz zadziornością" Podejrzane według mnie. - zamarliśmy po cytowanym przez Grovera fragmencie.
-Ale to nie jest głupie wiecie- Cala wyrwała satyrowi ksiązke z reki- No bo spójżcie na Sharon...niby córka Aresa...a tu co? Taka pieknośc...bo sory bardzo ale Clarisse raczej urodą nie grzeszy.
Hehe, no racja- powiedziałem. Wtem usłyszeliśmy kroki zmierzające w naszą stronę.
-osz ty...-mruknęła Cala- eee...schowajcie się gdzieś...gdziekolwiek- poleciła nam.
Ja schowałem sie z annabeth w dziale "Ares - młodość". Cal i Grover w dziale "Ares- Walki".
-czekajcie tutaj- mruknęła do nas bogini i wyszła zza regału.
Chciałem ja zatrzymać, ale ta zdążyła już sie odezwać.
-o...tato co tu robisz???- usłyszałem zdziwiony głos siostry.
-"Ojciec tutaj?"-zmroziło mnie.
-O Cal , a co ty tutaj robisz ?? Miałaś być w Obozie.-powiedział srogo Władca Mórz.
-Ja pierwsza zapytałam - wywinęła się Cal.
-Tak sobie spaceruje...szczerze mówiąc to szukałem działu o herosach- odparł Posejdon.
-Zawracasz, w prawo, czwarte drzwi po prawej- powiedziała Calamita.
-O dziękuję , a teraz powiedz mi dlaczego nie jesteś w Obozie i przeglądasz księgi w dziale Aresa?-dociekiwał.
-No więc, byłam w obozie, ale uświadomiłam sobie, że zapomniałam oddać książki...a doskonale wiesz jaki jest Klaudiusz...nie dawałby mi spokoju przez najblizsze tysiąc lat...sam tak miałeś...no więc wróciłam i oddałam...no i zabłądziłam...a te książki...no cóz...Klaudiusz zaniedbuje swoje obowiązki, nie posprzątał, więc pomyślałam, że zrobię to za niego- gadała jak nakręcona.
Mamuśku po kim ona umie tak kłamać, bo to raczej u nas nie rodzinne.
Upiekłoby sie nam ,ale Annabeth kichnęła.
Co to?-powiedział Posejdon.
Co?Nic nie słyszałam -powiedziała Cal .Prawie samjej uwierzyłem.
-Tam coś jest .
- Może jakieś myszy ,albo duszki.-powiedziała Cal.
Powoli daliśmy znak Groverowi ,żebyśmy sie po cichu wycofali.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roxy
Wszechpotężna Rada Parzystokopytnych
Dołączył: 10 Mar 2010
Posty: 1030
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: NY ^^ Płeć: Heroska
|
Wysłany: Czw 16:57, 08 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Ee! Kto tu jest! - usłyszeliśmy lekko zachrypnięty głos, chyba jakiegoś młodego faceta.
-Spokojnie staruszku to tylko ja- odezwała się Calamita- Przepraszam, wiem, że lubisz spokój, ale książka mi upadła...wiem, wiem trochę za głośno, ale postaram się byc ciszej. Możesz byc spokojny to się już nie powtórzy- gadała jak najęta.
-Tak, tak wszyscy tak mówią... - mruknął
-Ale doskonale wiesz, ze w moim przypadku jest inaczej. Oj przecież mnie znasz Klaudiuszu- zaszczebiotała
-Ech...no dobra...-facet zmiękł- tylko pamiętaj...ma być cisza- westchnął i usłyszeliśmy oddalając się kroki.
-Dobra ferajna droga wolna!- przed nami pojawiła się Calamita. - Tylko cicho kozłonogu - zagroziła Groverowi moja siostra
-Kto to był?- spytała Annabeth
-Archiwista Klaudiusz...pomieszanie meduzy i cyklopa...blee- wzdrygnęła się na samą myśl. Poczucie, że gdzieś niedaleko czai się taki stwór spowodowała, że wszyscy byliśmy zieloni na twarzach.
-Interesujące...- mrukneła do siebie Ann - Jaki jest plan? Bo mamy jakiś plan? - Ann zaczeła swoje wywody pt "Atena zawsze ma plan"
-Szczerze mówiąc to planu nie ma. Idziemy do działu kuzyn Ares i szukamy - Cala wzruszyła ramionami- wycieczka za mną prosże i...cisza!
-Nie ma planu... - odparła z rezygnacją Annabeth - Czy to u was rodzinne?
Calamita stłumiła śmiech, a ja chyba byłem czerwony jak burak. Dotarliśmy do wielkiego regału z tabliczką "Ares".
-Droga wycieczko jesteśmy na miejscu.- wskazała na cały regał książek- Jeśli chodzi o romanse z ludźmi to te pięć ksiąg...te z Afrodyta...hm...co cóż...1/2 regału- westchnęła Cala siadając na stole
- A nie ma czegoś w stylu "spłodzone dzieci"? Poszukamy pod M i zobaczymy - zaproponowałem zwracając się do Calamity.
-Ee...-zrobiła zakłopotana minę- Nie wiem...może..nie wiem...
- Dobra, zacznijmy zamiast gadać. - powiedziała Ann, wzięła pierwszą lepszą księgę i zaczęła ją przeglądać.
Wziąłem jakąś książkę o romansach mojego znienawidzonego kuzyna i zacząłem przeglądać szukając nie wiadomo czego. Po około dwóch godzinach przeglądania w milczeniu, Grover mruknął.
- Chyba coś mam... Co wy na to "Prawdopodobnie z romansu Afrodyty i Aresa narodziły się ich dzieci - oczywiście bogowie. Charakteryzują się urodą oraz zadziornością" Podejrzane według mnie. - zamarliśmy po cytowanym przez Grovera fragmencie.
-Ale to nie jest głupie wiecie- Cala wyrwała satyrowi ksiązke z reki- No bo spójżcie na Sharon...niby córka Aresa...a tu co? Taka pieknośc...bo sory bardzo ale Clarisse raczej urodą nie grzeszy.
Hehe, no racja- powiedziałem. Wtem usłyszeliśmy kroki zmierzające w naszą stronę.
-osz ty...-mruknęła Cala- eee...schowajcie się gdzieś...gdziekolwiek- poleciła nam.
Ja schowałem sie z annabeth w dziale "Ares - młodość". Cal i Grover w dziale "Ares- Walki".
-czekajcie tutaj- mruknęła do nas bogini i wyszła zza regału.
Chciałem ja zatrzymać, ale ta zdążyła już sie odezwać.
-o...tato co tu robisz???- usłyszałem zdziwiony głos siostry.
-"Ojciec tutaj?"-zmroziło mnie.
-O Cal , a co ty tutaj robisz ?? Miałaś być w Obozie.-powiedział srogo Władca Mórz.
-Ja pierwsza zapytałam - wywinęła się Cal.
-Tak sobie spaceruje...szczerze mówiąc to szukałem działu o herosach- odparł Posejdon.
-Zawracasz, w prawo, czwarte drzwi po prawej- powiedziała Calamita.
-O dziękuję , a teraz powiedz mi dlaczego nie jesteś w Obozie i przeglądasz księgi w dziale Aresa?-dociekiwał.
-No więc, byłam w obozie, ale uświadomiłam sobie, że zapomniałam oddać książki...a doskonale wiesz jaki jest Klaudiusz...nie dawałby mi spokoju przez najblizsze tysiąc lat...sam tak miałeś...no więc wróciłam i oddałam...no i zabłądziłam...a te książki...no cóz...Klaudiusz zaniedbuje swoje obowiązki, nie posprzątał, więc pomyślałam, że zrobię to za niego- gadała jak nakręcona.
Mamuśku po kim ona umie tak kłamać, bo to raczej u nas nie rodzinne.
Upiekłoby sie nam ,ale Annabeth kichnęła.
Co to?-powiedział Posejdon.
Co?Nic nie słyszałam -powiedziała Cal .Prawie sam jej uwierzyłem.
-Tam coś jest .
- Może jakieś myszy ,albo duszki.-powiedziała Cal.
Powoli daliśmy znak Groverowi ,żebyśmy sie po cichu wycofali.
-Albo nimfy...no sam doskonale wiesz, że jak zwiewają to gdzie popadnie...pewnie jakaś się tu zawieruszyła- zaśmiała się Cala pomagając nam w wycofywaniu się.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Euri
Nieświadomy swojego pochodzenia
Dołączył: 14 Mar 2010
Posty: 262
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z miasta Łodzi Płeć: Heroska
|
Wysłany: Sob 16:21, 10 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Ee! Kto tu jest! - usłyszeliśmy lekko zachrypnięty głos, chyba jakiegoś młodego faceta.
-Spokojnie staruszku to tylko ja- odezwała się Calamita- Przepraszam, wiem, że lubisz spokój, ale książka mi upadła...wiem, wiem trochę za głośno, ale postaram się byc ciszej. Możesz byc spokojny to się już nie powtórzy- gadała jak najęta.
-Tak, tak wszyscy tak mówią... - mruknął
-Ale doskonale wiesz, ze w moim przypadku jest inaczej. Oj przecież mnie znasz Klaudiuszu- zaszczebiotała
-Ech...no dobra...-facet zmiękł- tylko pamiętaj...ma być cisza- westchnął i usłyszeliśmy oddalając się kroki.
-Dobra ferajna droga wolna!- przed nami pojawiła się Calamita. - Tylko cicho kozłonogu - zagroziła Groverowi moja siostra
-Kto to był?- spytała Annabeth
-Archiwista Klaudiusz...pomieszanie meduzy i cyklopa...blee- wzdrygnęła się na samą myśl. Poczucie, że gdzieś niedaleko czai się taki stwór spowodowała, że wszyscy byliśmy zieloni na twarzach.
-Interesujące...- mrukneła do siebie Ann - Jaki jest plan? Bo mamy jakiś plan? - Ann zaczeła swoje wywody pt "Atena zawsze ma plan"
-Szczerze mówiąc to planu nie ma. Idziemy do działu kuzyn Ares i szukamy - Cala wzruszyła ramionami- wycieczka za mną prosże i...cisza!
-Nie ma planu... - odparła z rezygnacją Annabeth - Czy to u was rodzinne?
Calamita stłumiła śmiech, a ja chyba byłem czerwony jak burak. Dotarliśmy do wielkiego regału z tabliczką "Ares".
-Droga wycieczko jesteśmy na miejscu.- wskazała na cały regał książek- Jeśli chodzi o romanse z ludźmi to te pięć ksiąg...te z Afrodyta...hm...co cóż...1/2 regału- westchnęła Cala siadając na stole
- A nie ma czegoś w stylu "spłodzone dzieci"? Poszukamy pod M i zobaczymy - zaproponowałem zwracając się do Calamity.
-Ee...-zrobiła zakłopotana minę- Nie wiem...może..nie wiem...
- Dobra, zacznijmy zamiast gadać. - powiedziała Ann, wzięła pierwszą lepszą księgę i zaczęła ją przeglądać.
Wziąłem jakąś książkę o romansach mojego znienawidzonego kuzyna i zacząłem przeglądać szukając nie wiadomo czego. Po około dwóch godzinach przeglądania w milczeniu, Grover mruknął.
- Chyba coś mam... Co wy na to "Prawdopodobnie z romansu Afrodyty i Aresa narodziły się ich dzieci - oczywiście bogowie. Charakteryzują się urodą oraz zadziornością" Podejrzane według mnie. - zamarliśmy po cytowanym przez Grovera fragmencie.
-Ale to nie jest głupie wiecie- Cala wyrwała satyrowi ksiązke z reki- No bo spójżcie na Sharon...niby córka Aresa...a tu co? Taka pieknośc...bo sory bardzo ale Clarisse raczej urodą nie grzeszy.
Hehe, no racja- powiedziałem. Wtem usłyszeliśmy kroki zmierzające w naszą stronę.
-osz ty...-mruknęła Cala- eee...schowajcie się gdzieś...gdziekolwiek- poleciła nam.
Ja schowałem sie z annabeth w dziale "Ares - młodość". Cal i Grover w dziale "Ares- Walki".
-czekajcie tutaj- mruknęła do nas bogini i wyszła zza regału.
Chciałem ja zatrzymać, ale ta zdążyła już sie odezwać.
-o...tato co tu robisz???- usłyszałem zdziwiony głos siostry.
-"Ojciec tutaj?"-zmroziło mnie.
-O Cal , a co ty tutaj robisz ?? Miałaś być w Obozie.-powiedział srogo Władca Mórz.
-Ja pierwsza zapytałam - wywinęła się Cal.
-Tak sobie spaceruje...szczerze mówiąc to szukałem działu o herosach- odparł Posejdon.
-Zawracasz, w prawo, czwarte drzwi po prawej- powiedziała Calamita.
-O dziękuję , a teraz powiedz mi dlaczego nie jesteś w Obozie i przeglądasz księgi w dziale Aresa?-dociekiwał.
-No więc, byłam w obozie, ale uświadomiłam sobie, że zapomniałam oddać książki...a doskonale wiesz jaki jest Klaudiusz...nie dawałby mi spokoju przez najblizsze tysiąc lat...sam tak miałeś...no więc wróciłam i oddałam...no i zabłądziłam...a te książki...no cóz...Klaudiusz zaniedbuje swoje obowiązki, nie posprzątał, więc pomyślałam, że zrobię to za niego- gadała jak nakręcona.
Mamuśku po kim ona umie tak kłamać, bo to raczej u nas nie rodzinne.
Upiekłoby sie nam ,ale Annabeth kichnęła.
Co to?-powiedział Posejdon.
Co?Nic nie słyszałam -powiedziała Cal .Prawie sam jej uwierzyłem.
-Tam coś jest .
- Może jakieś myszy ,albo duszki.-powiedziała Cal.
Powoli daliśmy znak Groverowi ,żebyśmy sie po cichu wycofali.
-Albo nimfy...no sam doskonale wiesz, że jak zwiewają to gdzie popadnie...pewnie jakaś się tu zawieruszyła- zaśmiała się Cala pomagając nam w wycofywaniu się. Posejdon tylko spojrzał się na nią i powiedział.
- Mogłabyś mi w końcu ujawnić swoich towarzyszy?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roxy
Wszechpotężna Rada Parzystokopytnych
Dołączył: 10 Mar 2010
Posty: 1030
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: NY ^^ Płeć: Heroska
|
Wysłany: Sob 16:31, 10 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Ee! Kto tu jest! - usłyszeliśmy lekko zachrypnięty głos, chyba jakiegoś młodego faceta.
-Spokojnie staruszku to tylko ja- odezwała się Calamita- Przepraszam, wiem, że lubisz spokój, ale książka mi upadła...wiem, wiem trochę za głośno, ale postaram się byc ciszej. Możesz byc spokojny to się już nie powtórzy- gadała jak najęta.
-Tak, tak wszyscy tak mówią... - mruknął
-Ale doskonale wiesz, ze w moim przypadku jest inaczej. Oj przecież mnie znasz Klaudiuszu- zaszczebiotała
-Ech...no dobra...-facet zmiękł- tylko pamiętaj...ma być cisza- westchnął i usłyszeliśmy oddalając się kroki.
-Dobra ferajna droga wolna!- przed nami pojawiła się Calamita. - Tylko cicho kozłonogu - zagroziła Groverowi moja siostra
-Kto to był?- spytała Annabeth
-Archiwista Klaudiusz...pomieszanie meduzy i cyklopa...blee- wzdrygnęła się na samą myśl. Poczucie, że gdzieś niedaleko czai się taki stwór spowodowała, że wszyscy byliśmy zieloni na twarzach.
-Interesujące...- mrukneła do siebie Ann - Jaki jest plan? Bo mamy jakiś plan? - Ann zaczeła swoje wywody pt "Atena zawsze ma plan"
-Szczerze mówiąc to planu nie ma. Idziemy do działu kuzyn Ares i szukamy - Cala wzruszyła ramionami- wycieczka za mną prosże i...cisza!
-Nie ma planu... - odparła z rezygnacją Annabeth - Czy to u was rodzinne?
Calamita stłumiła śmiech, a ja chyba byłem czerwony jak burak. Dotarliśmy do wielkiego regału z tabliczką "Ares".
-Droga wycieczko jesteśmy na miejscu.- wskazała na cały regał książek- Jeśli chodzi o romanse z ludźmi to te pięć ksiąg...te z Afrodyta...hm...co cóż...1/2 regału- westchnęła Cala siadając na stole
- A nie ma czegoś w stylu "spłodzone dzieci"? Poszukamy pod M i zobaczymy - zaproponowałem zwracając się do Calamity.
-Ee...-zrobiła zakłopotana minę- Nie wiem...może..nie wiem...
- Dobra, zacznijmy zamiast gadać. - powiedziała Ann, wzięła pierwszą lepszą księgę i zaczęła ją przeglądać.
Wziąłem jakąś książkę o romansach mojego znienawidzonego kuzyna i zacząłem przeglądać szukając nie wiadomo czego. Po około dwóch godzinach przeglądania w milczeniu, Grover mruknął.
- Chyba coś mam... Co wy na to "Prawdopodobnie z romansu Afrodyty i Aresa narodziły się ich dzieci - oczywiście bogowie. Charakteryzują się urodą oraz zadziornością" Podejrzane według mnie. - zamarliśmy po cytowanym przez Grovera fragmencie.
-Ale to nie jest głupie wiecie- Cala wyrwała satyrowi ksiązke z reki- No bo spójżcie na Sharon...niby córka Aresa...a tu co? Taka pieknośc...bo sory bardzo ale Clarisse raczej urodą nie grzeszy.
Hehe, no racja- powiedziałem. Wtem usłyszeliśmy kroki zmierzające w naszą stronę.
-osz ty...-mruknęła Cala- eee...schowajcie się gdzieś...gdziekolwiek- poleciła nam.
Ja schowałem sie z annabeth w dziale "Ares - młodość". Cal i Grover w dziale "Ares- Walki".
-czekajcie tutaj- mruknęła do nas bogini i wyszła zza regału.
Chciałem ja zatrzymać, ale ta zdążyła już sie odezwać.
-o...tato co tu robisz???- usłyszałem zdziwiony głos siostry.
-"Ojciec tutaj?"-zmroziło mnie.
-O Cal , a co ty tutaj robisz ?? Miałaś być w Obozie.-powiedział srogo Władca Mórz.
-Ja pierwsza zapytałam - wywinęła się Cal.
-Tak sobie spaceruje...szczerze mówiąc to szukałem działu o herosach- odparł Posejdon.
-Zawracasz, w prawo, czwarte drzwi po prawej- powiedziała Calamita.
-O dziękuję , a teraz powiedz mi dlaczego nie jesteś w Obozie i przeglądasz księgi w dziale Aresa?-dociekiwał.
-No więc, byłam w obozie, ale uświadomiłam sobie, że zapomniałam oddać książki...a doskonale wiesz jaki jest Klaudiusz...nie dawałby mi spokoju przez najblizsze tysiąc lat...sam tak miałeś...no więc wróciłam i oddałam...no i zabłądziłam...a te książki...no cóz...Klaudiusz zaniedbuje swoje obowiązki, nie posprzątał, więc pomyślałam, że zrobię to za niego- gadała jak nakręcona.
Mamuśku po kim ona umie tak kłamać, bo to raczej u nas nie rodzinne.
Upiekłoby sie nam ,ale Annabeth kichnęła.
Co to?-powiedział Posejdon.
Co?Nic nie słyszałam -powiedziała Cal .Prawie sam jej uwierzyłem.
-Tam coś jest .
- Może jakieś myszy ,albo duszki.-powiedziała Cal.
Powoli daliśmy znak Groverowi ,żebyśmy się po cichu wycofali.
-Albo nimfy...no sam doskonale wiesz, że jak zwiewają to gdzie popadnie...pewnie jakaś się tu zawieruszyła- zaśmiała się Cala pomagając nam w wycofywaniu się. Posejdon tylko spojrzał się na nią i powiedział.
- Mogłabyś mi w końcu ujawnić swoich towarzyszy?
-Jakich towarzysz?- zapytała zdziwiona- Przeicez ja tu jestem sama ^^
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Euri
Nieświadomy swojego pochodzenia
Dołączył: 14 Mar 2010
Posty: 262
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z miasta Łodzi Płeć: Heroska
|
Wysłany: Sob 18:57, 10 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Ee! Kto tu jest! - usłyszeliśmy lekko zachrypnięty głos, chyba jakiegoś młodego faceta.
-Spokojnie staruszku to tylko ja- odezwała się Calamita- Przepraszam, wiem, że lubisz spokój, ale książka mi upadła...wiem, wiem trochę za głośno, ale postaram się byc ciszej. Możesz byc spokojny to się już nie powtórzy- gadała jak najęta.
-Tak, tak wszyscy tak mówią... - mruknął
-Ale doskonale wiesz, ze w moim przypadku jest inaczej. Oj przecież mnie znasz Klaudiuszu- zaszczebiotała
-Ech...no dobra...-facet zmiękł- tylko pamiętaj...ma być cisza- westchnął i usłyszeliśmy oddalając się kroki.
-Dobra ferajna droga wolna!- przed nami pojawiła się Calamita. - Tylko cicho kozłonogu - zagroziła Groverowi moja siostra
-Kto to był?- spytała Annabeth
-Archiwista Klaudiusz...pomieszanie meduzy i cyklopa...blee- wzdrygnęła się na samą myśl. Poczucie, że gdzieś niedaleko czai się taki stwór spowodowała, że wszyscy byliśmy zieloni na twarzach.
-Interesujące...- mrukneła do siebie Ann - Jaki jest plan? Bo mamy jakiś plan? - Ann zaczeła swoje wywody pt "Atena zawsze ma plan"
-Szczerze mówiąc to planu nie ma. Idziemy do działu kuzyn Ares i szukamy - Cala wzruszyła ramionami- wycieczka za mną prosże i...cisza!
-Nie ma planu... - odparła z rezygnacją Annabeth - Czy to u was rodzinne?
Calamita stłumiła śmiech, a ja chyba byłem czerwony jak burak. Dotarliśmy do wielkiego regału z tabliczką "Ares".
-Droga wycieczko jesteśmy na miejscu.- wskazała na cały regał książek- Jeśli chodzi o romanse z ludźmi to te pięć ksiąg...te z Afrodyta...hm...co cóż...1/2 regału- westchnęła Cala siadając na stole
- A nie ma czegoś w stylu "spłodzone dzieci"? Poszukamy pod M i zobaczymy - zaproponowałem zwracając się do Calamity.
-Ee...-zrobiła zakłopotana minę- Nie wiem...może..nie wiem...
- Dobra, zacznijmy zamiast gadać. - powiedziała Ann, wzięła pierwszą lepszą księgę i zaczęła ją przeglądać.
Wziąłem jakąś książkę o romansach mojego znienawidzonego kuzyna i zacząłem przeglądać szukając nie wiadomo czego. Po około dwóch godzinach przeglądania w milczeniu, Grover mruknął.
- Chyba coś mam... Co wy na to "Prawdopodobnie z romansu Afrodyty i Aresa narodziły się ich dzieci - oczywiście bogowie. Charakteryzują się urodą oraz zadziornością" Podejrzane według mnie. - zamarliśmy po cytowanym przez Grovera fragmencie.
-Ale to nie jest głupie wiecie- Cala wyrwała satyrowi ksiązke z reki- No bo spójżcie na Sharon...niby córka Aresa...a tu co? Taka pieknośc...bo sory bardzo ale Clarisse raczej urodą nie grzeszy.
Hehe, no racja- powiedziałem. Wtem usłyszeliśmy kroki zmierzające w naszą stronę.
-osz ty...-mruknęła Cala- eee...schowajcie się gdzieś...gdziekolwiek- poleciła nam.
Ja schowałem sie z annabeth w dziale "Ares - młodość". Cal i Grover w dziale "Ares- Walki".
-czekajcie tutaj- mruknęła do nas bogini i wyszła zza regału.
Chciałem ja zatrzymać, ale ta zdążyła już sie odezwać.
-o...tato co tu robisz???- usłyszałem zdziwiony głos siostry.
-"Ojciec tutaj?"-zmroziło mnie.
-O Cal , a co ty tutaj robisz ?? Miałaś być w Obozie.-powiedział srogo Władca Mórz.
-Ja pierwsza zapytałam - wywinęła się Cal.
-Tak sobie spaceruje...szczerze mówiąc to szukałem działu o herosach- odparł Posejdon.
-Zawracasz, w prawo, czwarte drzwi po prawej- powiedziała Calamita.
-O dziękuję , a teraz powiedz mi dlaczego nie jesteś w Obozie i przeglądasz księgi w dziale Aresa?-dociekiwał.
-No więc, byłam w obozie, ale uświadomiłam sobie, że zapomniałam oddać książki...a doskonale wiesz jaki jest Klaudiusz...nie dawałby mi spokoju przez najblizsze tysiąc lat...sam tak miałeś...no więc wróciłam i oddałam...no i zabłądziłam...a te książki...no cóz...Klaudiusz zaniedbuje swoje obowiązki, nie posprzątał, więc pomyślałam, że zrobię to za niego- gadała jak nakręcona.
Mamuśku po kim ona umie tak kłamać, bo to raczej u nas nie rodzinne.
Upiekłoby sie nam ,ale Annabeth kichnęła.
Co to?-powiedział Posejdon.
Co?Nic nie słyszałam -powiedziała Cal .Prawie sam jej uwierzyłem.
-Tam coś jest .
- Może jakieś myszy ,albo duszki.-powiedziała Cal.
Powoli daliśmy znak Groverowi ,żebyśmy się po cichu wycofali.
-Albo nimfy...no sam doskonale wiesz, że jak zwiewają to gdzie popadnie...pewnie jakaś się tu zawieruszyła- zaśmiała się Cala pomagając nam w wycofywaniu się. Posejdon tylko spojrzał się na nią i powiedział.
- Mogłabyś mi w końcu ujawnić swoich towarzyszy?
-Jakich towarzysz?- zapytała zdziwiona- Przeicez ja tu jestem sama ^^
-Widzę, że tam coś się rusza...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roxy
Wszechpotężna Rada Parzystokopytnych
Dołączył: 10 Mar 2010
Posty: 1030
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: NY ^^ Płeć: Heroska
|
Wysłany: Sob 19:57, 10 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Ee! Kto tu jest! - usłyszeliśmy lekko zachrypnięty głos, chyba jakiegoś młodego faceta.
-Spokojnie staruszku to tylko ja- odezwała się Calamita- Przepraszam, wiem, że lubisz spokój, ale książka mi upadła...wiem, wiem trochę za głośno, ale postaram się byc ciszej. Możesz byc spokojny to się już nie powtórzy- gadała jak najęta.
-Tak, tak wszyscy tak mówią... - mruknął
-Ale doskonale wiesz, ze w moim przypadku jest inaczej. Oj przecież mnie znasz Klaudiuszu- zaszczebiotała
-Ech...no dobra...-facet zmiękł- tylko pamiętaj...ma być cisza- westchnął i usłyszeliśmy oddalając się kroki.
-Dobra ferajna droga wolna!- przed nami pojawiła się Calamita. - Tylko cicho kozłonogu - zagroziła Groverowi moja siostra
-Kto to był?- spytała Annabeth
-Archiwista Klaudiusz...pomieszanie meduzy i cyklopa...blee- wzdrygnęła się na samą myśl. Poczucie, że gdzieś niedaleko czai się taki stwór spowodowała, że wszyscy byliśmy zieloni na twarzach.
-Interesujące...- mrukneła do siebie Ann - Jaki jest plan? Bo mamy jakiś plan? - Ann zaczeła swoje wywody pt "Atena zawsze ma plan"
-Szczerze mówiąc to planu nie ma. Idziemy do działu kuzyn Ares i szukamy - Cala wzruszyła ramionami- wycieczka za mną prosże i...cisza!
-Nie ma planu... - odparła z rezygnacją Annabeth - Czy to u was rodzinne?
Calamita stłumiła śmiech, a ja chyba byłem czerwony jak burak. Dotarliśmy do wielkiego regału z tabliczką "Ares".
-Droga wycieczko jesteśmy na miejscu.- wskazała na cały regał książek- Jeśli chodzi o romanse z ludźmi to te pięć ksiąg...te z Afrodyta...hm...co cóż...1/2 regału- westchnęła Cala siadając na stole
- A nie ma czegoś w stylu "spłodzone dzieci"? Poszukamy pod M i zobaczymy - zaproponowałem zwracając się do Calamity.
-Ee...-zrobiła zakłopotana minę- Nie wiem...może..nie wiem...
- Dobra, zacznijmy zamiast gadać. - powiedziała Ann, wzięła pierwszą lepszą księgę i zaczęła ją przeglądać.
Wziąłem jakąś książkę o romansach mojego znienawidzonego kuzyna i zacząłem przeglądać szukając nie wiadomo czego. Po około dwóch godzinach przeglądania w milczeniu, Grover mruknął.
- Chyba coś mam... Co wy na to "Prawdopodobnie z romansu Afrodyty i Aresa narodziły się ich dzieci - oczywiście bogowie. Charakteryzują się urodą oraz zadziornością" Podejrzane według mnie. - zamarliśmy po cytowanym przez Grovera fragmencie.
-Ale to nie jest głupie wiecie- Cala wyrwała satyrowi ksiązke z reki- No bo spójżcie na Sharon...niby córka Aresa...a tu co? Taka pieknośc...bo sory bardzo ale Clarisse raczej urodą nie grzeszy.
Hehe, no racja- powiedziałem. Wtem usłyszeliśmy kroki zmierzające w naszą stronę.
-osz ty...-mruknęła Cala- eee...schowajcie się gdzieś...gdziekolwiek- poleciła nam.
Ja schowałem sie z annabeth w dziale "Ares - młodość". Cal i Grover w dziale "Ares- Walki".
-czekajcie tutaj- mruknęła do nas bogini i wyszła zza regału.
Chciałem ja zatrzymać, ale ta zdążyła już sie odezwać.
-o...tato co tu robisz???- usłyszałem zdziwiony głos siostry.
-"Ojciec tutaj?"-zmroziło mnie.
-O Cal , a co ty tutaj robisz ?? Miałaś być w Obozie.-powiedział srogo Władca Mórz.
-Ja pierwsza zapytałam - wywinęła się Cal.
-Tak sobie spaceruje...szczerze mówiąc to szukałem działu o herosach- odparł Posejdon.
-Zawracasz, w prawo, czwarte drzwi po prawej- powiedziała Calamita.
-O dziękuję , a teraz powiedz mi dlaczego nie jesteś w Obozie i przeglądasz księgi w dziale Aresa?-dociekiwał.
-No więc, byłam w obozie, ale uświadomiłam sobie, że zapomniałam oddać książki...a doskonale wiesz jaki jest Klaudiusz...nie dawałby mi spokoju przez najblizsze tysiąc lat...sam tak miałeś...no więc wróciłam i oddałam...no i zabłądziłam...a te książki...no cóz...Klaudiusz zaniedbuje swoje obowiązki, nie posprzątał, więc pomyślałam, że zrobię to za niego- gadała jak nakręcona.
Mamuśku po kim ona umie tak kłamać, bo to raczej u nas nie rodzinne.
Upiekłoby sie nam ,ale Annabeth kichnęła.
Co to?-powiedział Posejdon.
Co?Nic nie słyszałam -powiedziała Cal .Prawie sam jej uwierzyłem.
-Tam coś jest .
- Może jakieś myszy ,albo duszki.-powiedziała Cal.
Powoli daliśmy znak Groverowi ,żebyśmy się po cichu wycofali.
-Albo nimfy...no sam doskonale wiesz, że jak zwiewają to gdzie popadnie...pewnie jakaś się tu zawieruszyła- zaśmiała się Cala pomagając nam w wycofywaniu się. Posejdon tylko spojrzał się na nią i powiedział.
- Mogłabyś mi w końcu ujawnić swoich towarzyszy?
-Jakich towarzysz?- zapytała zdziwiona- Przeinacz ja tu jestem sama ^^
-Widzę, że tam coś się rusza...
Nagle nie wiadomo skąd pojawiły się dwie driady.
-witamy panie, przepraszamy, że się tak chowałyśmy- powiedziała jedna.
Wytrzeszczyłem oczy ze zdziwienia, skąd one się tu wzięły i czemu nas broniły. Spojrzałem na siostrę i już wszystko było jasne, to ona je zawołała.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Euri
Nieświadomy swojego pochodzenia
Dołączył: 14 Mar 2010
Posty: 262
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z miasta Łodzi Płeć: Heroska
|
Wysłany: Sob 20:51, 10 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Ee! Kto tu jest! - usłyszeliśmy lekko zachrypnięty głos, chyba jakiegoś młodego faceta.
-Spokojnie staruszku to tylko ja- odezwała się Calamita- Przepraszam, wiem, że lubisz spokój, ale książka mi upadła...wiem, wiem trochę za głośno, ale postaram się byc ciszej. Możesz byc spokojny to się już nie powtórzy- gadała jak najęta.
-Tak, tak wszyscy tak mówią... - mruknął
-Ale doskonale wiesz, ze w moim przypadku jest inaczej. Oj przecież mnie znasz Klaudiuszu- zaszczebiotała
-Ech...no dobra...-facet zmiękł- tylko pamiętaj...ma być cisza- westchnął i usłyszeliśmy oddalając się kroki.
-Dobra ferajna droga wolna!- przed nami pojawiła się Calamita. - Tylko cicho kozłonogu - zagroziła Groverowi moja siostra
-Kto to był?- spytała Annabeth
-Archiwista Klaudiusz...pomieszanie meduzy i cyklopa...blee- wzdrygnęła się na samą myśl. Poczucie, że gdzieś niedaleko czai się taki stwór spowodowała, że wszyscy byliśmy zieloni na twarzach.
-Interesujące...- mrukneła do siebie Ann - Jaki jest plan? Bo mamy jakiś plan? - Ann zaczeła swoje wywody pt "Atena zawsze ma plan"
-Szczerze mówiąc to planu nie ma. Idziemy do działu kuzyn Ares i szukamy - Cala wzruszyła ramionami- wycieczka za mną prosże i...cisza!
-Nie ma planu... - odparła z rezygnacją Annabeth - Czy to u was rodzinne?
Calamita stłumiła śmiech, a ja chyba byłem czerwony jak burak. Dotarliśmy do wielkiego regału z tabliczką "Ares".
-Droga wycieczko jesteśmy na miejscu.- wskazała na cały regał książek- Jeśli chodzi o romanse z ludźmi to te pięć ksiąg...te z Afrodyta...hm...co cóż...1/2 regału- westchnęła Cala siadając na stole
- A nie ma czegoś w stylu "spłodzone dzieci"? Poszukamy pod M i zobaczymy - zaproponowałem zwracając się do Calamity.
-Ee...-zrobiła zakłopotana minę- Nie wiem...może..nie wiem...
- Dobra, zacznijmy zamiast gadać. - powiedziała Ann, wzięła pierwszą lepszą księgę i zaczęła ją przeglądać.
Wziąłem jakąś książkę o romansach mojego znienawidzonego kuzyna i zacząłem przeglądać szukając nie wiadomo czego. Po około dwóch godzinach przeglądania w milczeniu, Grover mruknął.
- Chyba coś mam... Co wy na to "Prawdopodobnie z romansu Afrodyty i Aresa narodziły się ich dzieci - oczywiście bogowie. Charakteryzują się urodą oraz zadziornością" Podejrzane według mnie. - zamarliśmy po cytowanym przez Grovera fragmencie.
-Ale to nie jest głupie wiecie- Cala wyrwała satyrowi ksiązke z reki- No bo spójżcie na Sharon...niby córka Aresa...a tu co? Taka pieknośc...bo sory bardzo ale Clarisse raczej urodą nie grzeszy.
Hehe, no racja- powiedziałem. Wtem usłyszeliśmy kroki zmierzające w naszą stronę.
-osz ty...-mruknęła Cala- eee...schowajcie się gdzieś...gdziekolwiek- poleciła nam.
Ja schowałem sie z annabeth w dziale "Ares - młodość". Cal i Grover w dziale "Ares- Walki".
-czekajcie tutaj- mruknęła do nas bogini i wyszła zza regału.
Chciałem ja zatrzymać, ale ta zdążyła już sie odezwać.
-o...tato co tu robisz???- usłyszałem zdziwiony głos siostry.
-"Ojciec tutaj?"-zmroziło mnie.
-O Cal , a co ty tutaj robisz ?? Miałaś być w Obozie.-powiedział srogo Władca Mórz.
-Ja pierwsza zapytałam - wywinęła się Cal.
-Tak sobie spaceruje...szczerze mówiąc to szukałem działu o herosach- odparł Posejdon.
-Zawracasz, w prawo, czwarte drzwi po prawej- powiedziała Calamita.
-O dziękuję , a teraz powiedz mi dlaczego nie jesteś w Obozie i przeglądasz księgi w dziale Aresa?-dociekiwał.
-No więc, byłam w obozie, ale uświadomiłam sobie, że zapomniałam oddać książki...a doskonale wiesz jaki jest Klaudiusz...nie dawałby mi spokoju przez najblizsze tysiąc lat...sam tak miałeś...no więc wróciłam i oddałam...no i zabłądziłam...a te książki...no cóz...Klaudiusz zaniedbuje swoje obowiązki, nie posprzątał, więc pomyślałam, że zrobię to za niego- gadała jak nakręcona.
Mamuśku po kim ona umie tak kłamać, bo to raczej u nas nie rodzinne.
Upiekłoby sie nam ,ale Annabeth kichnęła.
Co to?-powiedział Posejdon.
Co?Nic nie słyszałam -powiedziała Cal .Prawie sam jej uwierzyłem.
-Tam coś jest .
- Może jakieś myszy ,albo duszki.-powiedziała Cal.
Powoli daliśmy znak Groverowi ,żebyśmy się po cichu wycofali.
-Albo nimfy...no sam doskonale wiesz, że jak zwiewają to gdzie popadnie...pewnie jakaś się tu zawieruszyła- zaśmiała się Cala pomagając nam w wycofywaniu się. Posejdon tylko spojrzał się na nią i powiedział.
- Mogłabyś mi w końcu ujawnić swoich towarzyszy?
-Jakich towarzysz?- zapytała zdziwiona- Przeinacz ja tu jestem sama ^^
-Widzę, że tam coś się rusza...
Nagle nie wiadomo skąd pojawiły się dwie driady.
-witamy panie, przepraszamy, że się tak chowałyśmy- powiedziała jedna.
Wytrzeszczyłem oczy ze zdziwienia, skąd one się tu wzięły i czemu nas broniły. Spojrzałem na siostrę i już wszystko było jasne, to ona je zawołała. Posejdon wdał się z nimi w uroczą rozmowę i w trójkę pospacerowali ku Olimpijskim Ogrodom.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roxy
Wszechpotężna Rada Parzystokopytnych
Dołączył: 10 Mar 2010
Posty: 1030
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: NY ^^ Płeć: Heroska
|
Wysłany: Sob 22:09, 10 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Ee! Kto tu jest! - usłyszeliśmy lekko zachrypnięty głos, chyba jakiegoś młodego faceta.
-Spokojnie staruszku to tylko ja- odezwała się Calamita- Przepraszam, wiem, że lubisz spokój, ale książka mi upadła...wiem, wiem trochę za głośno, ale postaram się byc ciszej. Możesz byc spokojny to się już nie powtórzy- gadała jak najęta.
-Tak, tak wszyscy tak mówią... - mruknął
-Ale doskonale wiesz, ze w moim przypadku jest inaczej. Oj przecież mnie znasz Klaudiuszu- zaszczebiotała
-Ech...no dobra...-facet zmiękł- tylko pamiętaj...ma być cisza- westchnął i usłyszeliśmy oddalając się kroki.
-Dobra ferajna droga wolna!- przed nami pojawiła się Calamita. - Tylko cicho kozłonogu - zagroziła Groverowi moja siostra
-Kto to był?- spytała Annabeth
-Archiwista Klaudiusz...pomieszanie meduzy i cyklopa...blee- wzdrygnęła się na samą myśl. Poczucie, że gdzieś niedaleko czai się taki stwór spowodowała, że wszyscy byliśmy zieloni na twarzach.
-Interesujące...- mrukneła do siebie Ann - Jaki jest plan? Bo mamy jakiś plan? - Ann zaczeła swoje wywody pt "Atena zawsze ma plan"
-Szczerze mówiąc to planu nie ma. Idziemy do działu kuzyn Ares i szukamy - Cala wzruszyła ramionami- wycieczka za mną prosże i...cisza!
-Nie ma planu... - odparła z rezygnacją Annabeth - Czy to u was rodzinne?
Calamita stłumiła śmiech, a ja chyba byłem czerwony jak burak. Dotarliśmy do wielkiego regału z tabliczką "Ares".
-Droga wycieczko jesteśmy na miejscu.- wskazała na cały regał książek- Jeśli chodzi o romanse z ludźmi to te pięć ksiąg...te z Afrodyta...hm...co cóż...1/2 regału- westchnęła Cala siadając na stole
- A nie ma czegoś w stylu "spłodzone dzieci"? Poszukamy pod M i zobaczymy - zaproponowałem zwracając się do Calamity.
-Ee...-zrobiła zakłopotana minę- Nie wiem...może..nie wiem...
- Dobra, zacznijmy zamiast gadać. - powiedziała Ann, wzięła pierwszą lepszą księgę i zaczęła ją przeglądać.
Wziąłem jakąś książkę o romansach mojego znienawidzonego kuzyna i zacząłem przeglądać szukając nie wiadomo czego. Po około dwóch godzinach przeglądania w milczeniu, Grover mruknął.
- Chyba coś mam... Co wy na to "Prawdopodobnie z romansu Afrodyty i Aresa narodziły się ich dzieci - oczywiście bogowie. Charakteryzują się urodą oraz zadziornością" Podejrzane według mnie. - zamarliśmy po cytowanym przez Grovera fragmencie.
-Ale to nie jest głupie wiecie- Cala wyrwała satyrowi ksiązke z reki- No bo spójżcie na Sharon...niby córka Aresa...a tu co? Taka pieknośc...bo sory bardzo ale Clarisse raczej urodą nie grzeszy.
Hehe, no racja- powiedziałem. Wtem usłyszeliśmy kroki zmierzające w naszą stronę.
-osz ty...-mruknęła Cala- eee...schowajcie się gdzieś...gdziekolwiek- poleciła nam.
Ja schowałem sie z annabeth w dziale "Ares - młodość". Cal i Grover w dziale "Ares- Walki".
-czekajcie tutaj- mruknęła do nas bogini i wyszła zza regału.
Chciałem ja zatrzymać, ale ta zdążyła już sie odezwać.
-o...tato co tu robisz???- usłyszałem zdziwiony głos siostry.
-"Ojciec tutaj?"-zmroziło mnie.
-O Cal , a co ty tutaj robisz ?? Miałaś być w Obozie.-powiedział srogo Władca Mórz.
-Ja pierwsza zapytałam - wywinęła się Cal.
-Tak sobie spaceruje...szczerze mówiąc to szukałem działu o herosach- odparł Posejdon.
-Zawracasz, w prawo, czwarte drzwi po prawej- powiedziała Calamita.
-O dziękuję , a teraz powiedz mi dlaczego nie jesteś w Obozie i przeglądasz księgi w dziale Aresa?-dociekiwał.
-No więc, byłam w obozie, ale uświadomiłam sobie, że zapomniałam oddać książki...a doskonale wiesz jaki jest Klaudiusz...nie dawałby mi spokoju przez najblizsze tysiąc lat...sam tak miałeś...no więc wróciłam i oddałam...no i zabłądziłam...a te książki...no cóz...Klaudiusz zaniedbuje swoje obowiązki, nie posprzątał, więc pomyślałam, że zrobię to za niego- gadała jak nakręcona.
Mamuśku po kim ona umie tak kłamać, bo to raczej u nas nie rodzinne.
Upiekłoby sie nam ,ale Annabeth kichnęła.
Co to?-powiedział Posejdon.
Co?Nic nie słyszałam -powiedziała Cal .Prawie sam jej uwierzyłem.
-Tam coś jest .
- Może jakieś myszy ,albo duszki.-powiedziała Cal.
Powoli daliśmy znak Groverowi ,żebyśmy się po cichu wycofali.
-Albo nimfy...no sam doskonale wiesz, że jak zwiewają to gdzie popadnie...pewnie jakaś się tu zawieruszyła- zaśmiała się Cala pomagając nam w wycofywaniu się. Posejdon tylko spojrzał się na nią i powiedział.
- Mogłabyś mi w końcu ujawnić swoich towarzyszy?
-Jakich towarzysz?- zapytała zdziwiona- Przeinacz ja tu jestem sama ^^
-Widzę, że tam coś się rusza...
Nagle nie wiadomo skąd pojawiły się dwie driady.
-witamy panie, przepraszamy, że się tak chowałyśmy- powiedziała jedna.
Wytrzeszczyłem oczy ze zdziwienia, skąd one się tu wzięły i czemu nas broniły. Spojrzałem na siostrę i już wszystko było jasne, to ona je zawołała. Posejdon wdał się z nimi w uroczą rozmowę i w trójkę pospacerowali ku Olimpijskim Ogrodom.
-Okey...pusto-Cala wychyliła się zza regału nieźle nas strasząc przy okazji.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
gBlue v1.3 // Theme created by Sopel &
Programosy
|