|
|
Autor |
Wiadomość |
annabeth
Zastępca Szeryfa
Dołączył: 21 Mar 2010
Posty: 1838
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Heroska
|
Wysłany: Pon 14:24, 12 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Mamuśku po kim ona umie tak kłamać, bo to raczej u nas nie rodzinne.
Upiekłoby sie nam ,ale Annabeth kichnęła.
Co to?-powiedział Posejdon.
Co?Nic nie słyszałam -powiedziała Cal .Prawie sam jej uwierzyłem.
-Tam coś jest .
- Może jakieś myszy ,albo duszki.-powiedziała Cal.
Powoli daliśmy znak Groverowi ,żebyśmy się po cichu wycofali.
-Albo nimfy...no sam doskonale wiesz, że jak zwiewają to gdzie popadnie...pewnie jakaś się tu zawieruszyła- zaśmiała się Cala pomagając nam w wycofywaniu się. Posejdon tylko spojrzał się na nią i powiedział.
- Mogłabyś mi w końcu ujawnić swoich towarzyszy?
-Jakich towarzysz?- zapytała zdziwiona- Przeinacz ja tu jestem sama ^^
-Widzę, że tam coś się rusza...
Nagle nie wiadomo skąd pojawiły się dwie driady.
-witamy panie, przepraszamy, że się tak chowałyśmy- powiedziała jedna.
Wytrzeszczyłem oczy ze zdziwienia, skąd one się tu wzięły i czemu nas broniły. Spojrzałem na siostrę i już wszystko było jasne, to ona je zawołała. Posejdon wdał się z nimi w uroczą rozmowę i w trójkę pospacerowali ku Olimpijskim Ogrodom.
-Okey...pusto-Cala wychyliła się zza regału nieźle nas strasząc przy okazji.
-uff,myślałam że wypuszcze tu korzenie- szepnąłem.
-Nie przesadzaj- odpowiedziała Annabeth, podchodząc do działu zatytułowanego mniej więcej "Ares-dzieci".
-Na czym to skończylismy. - Cal, wzieła do ręki grubą książkę - ach, tak to wasze tempo dedukcji -dorzuciła ze śmiechem.
-czyli że niby Sharon = dziecko Aresa i Afrodyty??
-Ale to niemożliwe- powiedziała lekko oszołomiona Annabeth. - Przecież jak ona mogła dostać sie do obozu?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez annabeth dnia Pon 14:25, 12 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Euri
Nieświadomy swojego pochodzenia
Dołączył: 14 Mar 2010
Posty: 262
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z miasta Łodzi Płeć: Heroska
|
Wysłany: Wto 21:57, 13 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Mamuśku po kim ona umie tak kłamać, bo to raczej u nas nie rodzinne.
Upiekłoby sie nam ,ale Annabeth kichnęła.
Co to?-powiedział Posejdon.
Co?Nic nie słyszałam -powiedziała Cal .Prawie sam jej uwierzyłem.
-Tam coś jest .
- Może jakieś myszy ,albo duszki.-powiedziała Cal.
Powoli daliśmy znak Groverowi ,żebyśmy się po cichu wycofali.
-Albo nimfy...no sam doskonale wiesz, że jak zwiewają to gdzie popadnie...pewnie jakaś się tu zawieruszyła- zaśmiała się Cala pomagając nam w wycofywaniu się. Posejdon tylko spojrzał się na nią i powiedział.
- Mogłabyś mi w końcu ujawnić swoich towarzyszy?
-Jakich towarzysz?- zapytała zdziwiona- Przeinacz ja tu jestem sama ^^
-Widzę, że tam coś się rusza...
Nagle nie wiadomo skąd pojawiły się dwie driady.
-witamy panie, przepraszamy, że się tak chowałyśmy- powiedziała jedna.
Wytrzeszczyłem oczy ze zdziwienia, skąd one się tu wzięły i czemu nas broniły. Spojrzałem na siostrę i już wszystko było jasne, to ona je zawołała. Posejdon wdał się z nimi w uroczą rozmowę i w trójkę pospacerowali ku Olimpijskim Ogrodom.
-Okey...pusto-Cala wychyliła się zza regału nieźle nas strasząc przy okazji.
-uff,myślałam że wypuszcze tu korzenie- szepnąłem.
-Nie przesadzaj- odpowiedziała Annabeth, podchodząc do działu zatytułowanego mniej więcej "Ares-dzieci".
-Na czym to skończylismy. - Cal, wzieła do ręki grubą książkę - ach, tak to wasze tempo dedukcji -dorzuciła ze śmiechem.
-czyli że niby Sharon = dziecko Aresa i Afrodyty??
-Ale to niemożliwe- powiedziała lekko oszołomiona Annabeth. - Przecież jak ona mogła dostać sie do obozu?
-Money, money, money always funny in the rich men world... - Cal zaczęła śpiewać piosenkę Abby nie zważając na nic. Po chwili przestała i odezwała się - A poza tym Ares śmierdzi sałatą...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roxy
Wszechpotężna Rada Parzystokopytnych
Dołączył: 10 Mar 2010
Posty: 1030
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: NY ^^ Płeć: Heroska
|
Wysłany: Pią 19:28, 16 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Mamuśku po kim ona umie tak kłamać, bo to raczej u nas nie rodzinne.
Upiekłoby sie nam ,ale Annabeth kichnęła.
Co to?-powiedział Posejdon.
Co?Nic nie słyszałam -powiedziała Cal .Prawie sam jej uwierzyłem.
-Tam coś jest .
- Może jakieś myszy ,albo duszki.-powiedziała Cal.
Powoli daliśmy znak Groverowi ,żebyśmy się po cichu wycofali.
-Albo nimfy...no sam doskonale wiesz, że jak zwiewają to gdzie popadnie...pewnie jakaś się tu zawieruszyła- zaśmiała się Cala pomagając nam w wycofywaniu się. Posejdon tylko spojrzał się na nią i powiedział.
- Mogłabyś mi w końcu ujawnić swoich towarzyszy?
-Jakich towarzysz?- zapytała zdziwiona- Przeinacz ja tu jestem sama ^^
-Widzę, że tam coś się rusza...
Nagle nie wiadomo skąd pojawiły się dwie driady.
-witamy panie, przepraszamy, że się tak chowałyśmy- powiedziała jedna.
Wytrzeszczyłem oczy ze zdziwienia, skąd one się tu wzięły i czemu nas broniły. Spojrzałem na siostrę i już wszystko było jasne, to ona je zawołała. Posejdon wdał się z nimi w uroczą rozmowę i w trójkę pospacerowali ku Olimpijskim Ogrodom.
-Okey...pusto-Cala wychyliła się zza regału nieźle nas strasząc przy okazji.
-uff,myślałam że wyposzczę tu korzenie- szepnąłem.
-Nie przesadzaj- odpowiedziała Annabeth, podchodząc do działu zatytułowanego mniej więcej "Ares-dzieci".
-Na czym to skończyliśmy. - Cal, wzieła do ręki grubą książkę - ach, tak to wasze tempo dedukcji -dorzuciła ze śmiechem.
-czyli że niby Sharon = dziecko Aresa i Afrodyty??
-Ale to niemożliwe- powiedziała lekko oszołomiona Annabeth. - Przecież jak ona mogła dostać sie do obozu?
-Money, money, money always funny in the rich men world... - Cal zaczęła śpiewać piosenkę Abby nie zważając na nic. Po chwili przestała i odezwała się - A poza tym Ares śmierdzi sałatą...
Patrzyliśmy na nią jak na idiotkę, a po chwili wybuchnęliśmy niekontrolowanym śmiechem.
-Ej cicho- pierwsza uspokoiła się Annabeth- bo archiwista przyjdzie!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
annabeth
Zastępca Szeryfa
Dołączył: 21 Mar 2010
Posty: 1838
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Heroska
|
Wysłany: Pią 9:48, 23 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Nagle nie wiadomo skąd pojawiły się dwie driady.
-witamy panie, przepraszamy, że się tak chowałyśmy- powiedziała jedna.
Wytrzeszczyłem oczy ze zdziwienia, skąd one się tu wzięły i czemu nas broniły. Spojrzałem na siostrę i już wszystko było jasne, to ona je zawołała. Posejdon wdał się z nimi w uroczą rozmowę i w trójkę pospacerowali ku Olimpijskim Ogrodom.
-Okey...pusto-Cala wychyliła się zza regału nieźle nas strasząc przy okazji.
-uff,myślałam że wyposzczę tu korzenie- szepnąłem.
-Nie przesadzaj- odpowiedziała Annabeth, podchodząc do działu zatytułowanego mniej więcej "Ares-dzieci".
-Na czym to skończyliśmy. - Cal, wzieła do ręki grubą książkę - ach, tak to wasze tempo dedukcji -dorzuciła ze śmiechem.
-czyli że niby Sharon = dziecko Aresa i Afrodyty??
-Ale to niemożliwe- powiedziała lekko oszołomiona Annabeth. - Przecież jak ona mogła dostać sie do obozu?
-Money, money, money always funny in the rich men world... - Cal zaczęła śpiewać piosenkę Abby nie zważając na nic. Po chwili przestała i odezwała się - A poza tym Ares śmierdzi sałatą...
Patrzyliśmy na nią jak na idiotkę, a po chwili wybuchnęliśmy niekontrolowanym śmiechem.
-Ej cicho- pierwsza uspokoiła się Annabeth- bo archiwista przyjdzie!
Więc Cal wyprowadziła nas z archiwum.
-a teraz za mną drużyna-powiedziała.
Wciąż nie mam zielonego pojęcia jak to się stało, ale nagle stanąłem oko w oko z moim ojcem. Jedyne co przyszło mi w tym momencie do głowy to:
-yyy, cześć tato
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Skaila
Tytan
Dołączył: 13 Kwi 2010
Posty: 2916
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Małopolska Płeć: Heroska
|
Wysłany: Pią 14:23, 23 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Nagle nie wiadomo skąd pojawiły się dwie driady.
-witamy panie, przepraszamy, że się tak chowałyśmy- powiedziała jedna.
Wytrzeszczyłem oczy ze zdziwienia, skąd one się tu wzięły i czemu nas broniły. Spojrzałem na siostrę i już wszystko było jasne, to ona je zawołała. Posejdon wdał się z nimi w uroczą rozmowę i w trójkę pospacerowali ku Olimpijskim Ogrodom.
-Okey...pusto-Cala wychyliła się zza regału nieźle nas strasząc przy okazji.
-uff,myślałam że wyposzczę tu korzenie- szepnąłem.
-Nie przesadzaj- odpowiedziała Annabeth, podchodząc do działu zatytułowanego mniej więcej "Ares-dzieci".
-Na czym to skończyliśmy. - Cal, wzieła do ręki grubą książkę - ach, tak to wasze tempo dedukcji -dorzuciła ze śmiechem.
-czyli że niby Sharon = dziecko Aresa i Afrodyty??
-Ale to niemożliwe- powiedziała lekko oszołomiona Annabeth. - Przecież jak ona mogła dostać sie do obozu?
-Money, money, money always funny in the rich men world... - Cal zaczęła śpiewać piosenkę Abby nie zważając na nic. Po chwili przestała i odezwała się - A poza tym Ares śmierdzi sałatą...
Patrzyliśmy na nią jak na idiotkę, a po chwili wybuchnęliśmy niekontrolowanym śmiechem.
-Ej cicho- pierwsza uspokoiła się Annabeth- bo archiwista przyjdzie!
Więc Cal wyprowadziła nas z archiwum.
-a teraz za mną drużyna-powiedziała.
Wciąż nie mam zielonego pojęcia jak to się stało, ale nagle stanąłem oko w oko z moim ojcem. Jedyne co przyszło mi w tym momencie do głowy to:
-yyy, cześć tato
Posejdon zrobił dziwną minę której nie zrozumiałem i powiedział
-Cal możesz mi to wyjaśnić?
Moja siostra zrobiła się czerwona jak burak.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roxy
Wszechpotężna Rada Parzystokopytnych
Dołączył: 10 Mar 2010
Posty: 1030
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: NY ^^ Płeć: Heroska
|
Wysłany: Pią 17:50, 23 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Nagle nie wiadomo skąd pojawiły się dwie driady.
-witamy panie, przepraszamy, że się tak chowałyśmy- powiedziała jedna.
Wytrzeszczyłem oczy ze zdziwienia, skąd one się tu wzięły i czemu nas broniły. Spojrzałem na siostrę i już wszystko było jasne, to ona je zawołała. Posejdon wdał się z nimi w uroczą rozmowę i w trójkę pospacerowali ku Olimpijskim Ogrodom.
-Okey...pusto-Cala wychyliła się zza regału nieźle nas strasząc przy okazji.
-uff,myślałam że wyposzczę tu korzenie- szepnąłem.
-Nie przesadzaj- odpowiedziała Annabeth, podchodząc do działu zatytułowanego mniej więcej "Ares-dzieci".
-Na czym to skończyliśmy. - Cal, wzieła do ręki grubą książkę - ach, tak to wasze tempo dedukcji -dorzuciła ze śmiechem.
-czyli że niby Sharon = dziecko Aresa i Afrodyty??
-Ale to niemożliwe- powiedziała lekko oszołomiona Annabeth. - Przecież jak ona mogła dostać sie do obozu?
-Money, money, money always funny in the rich men world... - Cal zaczęła śpiewać piosenkę Abby nie zważając na nic. Po chwili przestała i odezwała się - A poza tym Ares śmierdzi sałatą...
Patrzyliśmy na nią jak na idiotkę, a po chwili wybuchnęliśmy niekontrolowanym śmiechem.
-Ej cicho- pierwsza uspokoiła się Annabeth- bo archiwista przyjdzie!
Więc Cal wyprowadziła nas z archiwum.
-a teraz za mną drużyna-powiedziała.
Wciąż nie mam zielonego pojęcia jak to się stało, ale nagle stanąłem oko w oko z moim ojcem. Jedyne co przyszło mi w tym momencie do głowy to:
-yyy, cześć tato
Posejdon zrobił dziwną minę której nie zrozumiałem i powiedział
-Cal możesz mi to wyjaśnić?
Moja siostra zrobiła się czerwona jak burak.
-Eee...no więc...pomyślałam sobie, że..eee...no tego...- nic nie mogła wymyślić.
Byłoby to śmieszne, że mistrzyni kłamania nie może wymyślić żadnego kłamstwa gdyby nie to, że staliśmy oko w oko z rozgniewanym Bogiem Mórz.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
shorty8
Tytan
Dołączył: 26 Kwi 2010
Posty: 3519
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tamgdzieżyjąbogowie city Płeć: Heroska
|
Wysłany: Pon 18:27, 26 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Nagle nie wiadomo skąd pojawiły się dwie driady.
-witamy panie, przepraszamy, że się tak chowałyśmy- powiedziała jedna.
Wytrzeszczyłem oczy ze zdziwienia, skąd one się tu wzięły i czemu nas broniły. Spojrzałem na siostrę i już wszystko było jasne, to ona je zawołała. Posejdon wdał się z nimi w uroczą rozmowę i w trójkę pospacerowali ku Olimpijskim Ogrodom.
-Okey...pusto-Cala wychyliła się zza regału nieźle nas strasząc przy okazji.
-uff,myślałam że wyposzczę tu korzenie- szepnąłem.
-Nie przesadzaj- odpowiedziała Annabeth, podchodząc do działu zatytułowanego mniej więcej "Ares-dzieci".
-Na czym to skończyliśmy. - Cal, wzieła do ręki grubą książkę - ach, tak to wasze tempo dedukcji -dorzuciła ze śmiechem.
-czyli że niby Sharon = dziecko Aresa i Afrodyty??
-Ale to niemożliwe- powiedziała lekko oszołomiona Annabeth. - Przecież jak ona mogła dostać sie do obozu?
-Money, money, money always funny in the rich men world... - Cal zaczęła śpiewać piosenkę Abby nie zważając na nic. Po chwili przestała i odezwała się - A poza tym Ares śmierdzi sałatą...
Patrzyliśmy na nią jak na idiotkę, a po chwili wybuchnęliśmy niekontrolowanym śmiechem.
-Ej cicho- pierwsza uspokoiła się Annabeth- bo archiwista przyjdzie!
Więc Cal wyprowadziła nas z archiwum.
-a teraz za mną drużyna-powiedziała.
Wciąż nie mam zielonego pojęcia jak to się stało, ale nagle stanąłem oko w oko z moim ojcem. Jedyne co przyszło mi w tym momencie do głowy to:
-yyy, cześć tato
Posejdon zrobił dziwną minę której nie zrozumiałem i powiedział
-Cal możesz mi to wyjaśnić?
Moja siostra zrobiła się czerwona jak burak.
-Eee...no więc...pomyślałam sobie, że..eee...no tego...- nic nie mogła wymyślić.
Byłoby to śmieszne, że mistrzyni kłamania nie może wymyślić żadnego kłamstwa gdyby nie to, że staliśmy oko w oko z rozgniewanym Bogiem Mórz.
- Jesteśmy na wycieczce - odpowiedziałem bez zastanowienie. Cal wzniosła oczy ku górze, a tato spojrzał na mnie jakbym zwiał z wariatkowa. Pewnie dodadzą jeszcze jeden rozdział w dziale o herosach.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roxy
Wszechpotężna Rada Parzystokopytnych
Dołączył: 10 Mar 2010
Posty: 1030
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: NY ^^ Płeć: Heroska
|
Wysłany: Pon 21:11, 26 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Nagle nie wiadomo skąd pojawiły się dwie driady.
-witamy panie, przepraszamy, że się tak chowałyśmy- powiedziała jedna.
Wytrzeszczyłem oczy ze zdziwienia, skąd one się tu wzięły i czemu nas broniły. Spojrzałem na siostrę i już wszystko było jasne, to ona je zawołała. Posejdon wdał się z nimi w uroczą rozmowę i w trójkę pospacerowali ku Olimpijskim Ogrodom.
-Okey...pusto-Cala wychyliła się zza regału nieźle nas strasząc przy okazji.
-uff,myślałam że wyposzczę tu korzenie- szepnąłem.
-Nie przesadzaj- odpowiedziała Annabeth, podchodząc do działu zatytułowanego mniej więcej "Ares-dzieci".
-Na czym to skończyliśmy. - Cal, wzieła do ręki grubą książkę - ach, tak to wasze tempo dedukcji -dorzuciła ze śmiechem.
-czyli że niby Sharon = dziecko Aresa i Afrodyty??
-Ale to niemożliwe- powiedziała lekko oszołomiona Annabeth. - Przecież jak ona mogła dostać sie do obozu?
-Money, money, money always funny in the rich men world... - Cal zaczęła śpiewać piosenkę Abby nie zważając na nic. Po chwili przestała i odezwała się - A poza tym Ares śmierdzi sałatą...
Patrzyliśmy na nią jak na idiotkę, a po chwili wybuchnęliśmy niekontrolowanym śmiechem.
-Ej cicho- pierwsza uspokoiła się Annabeth- bo archiwista przyjdzie!
Więc Cal wyprowadziła nas z archiwum.
-a teraz za mną drużyna-powiedziała.
Wciąż nie mam zielonego pojęcia jak to się stało, ale nagle stanąłem oko w oko z moim ojcem. Jedyne co przyszło mi w tym momencie do głowy to:
-yyy, cześć tato
Posejdon zrobił dziwną minę której nie zrozumiałem i powiedział
-Cal możesz mi to wyjaśnić?
Moja siostra zrobiła się czerwona jak burak.
-Eee...no więc...pomyślałam sobie, że..eee...no tego...- nic nie mogła wymyślić.
Byłoby to śmieszne, że mistrzyni kłamania nie może wymyślić żadnego kłamstwa gdyby nie to, że staliśmy oko w oko z rozgniewanym Bogiem Mórz.
- Jesteśmy na wycieczce - odpowiedziałem bez zastanowienie. Cal wzniosła oczy ku górze, a tato spojrzał na mnie jakbym zwiał z wariatkowa. Pewnie dodadzą jeszcze jeden rozdział w dziale o herosach.
-Herosi mogą przebywać na Olimpie tylko pod opieką Chejrona- odparł Posejdon.
-Lub Boga Opiekuna- zauważyła Calamita- A ja jestem ich opiekunem- wyszczerzyła się do ojca- No dobra wycieczka ciśniemy dalej! Czas na zwiedzanie świątyni Apolla- powiedziała i starała sie wypchnąć nas z archiwum.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
shorty8
Tytan
Dołączył: 26 Kwi 2010
Posty: 3519
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tamgdzieżyjąbogowie city Płeć: Heroska
|
Wysłany: Wto 10:33, 27 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Nagle nie wiadomo skąd pojawiły się dwie driady.
-witamy panie, przepraszamy, że się tak chowałyśmy- powiedziała jedna.
Wytrzeszczyłem oczy ze zdziwienia, skąd one się tu wzięły i czemu nas broniły. Spojrzałem na siostrę i już wszystko było jasne, to ona je zawołała. Posejdon wdał się z nimi w uroczą rozmowę i w trójkę pospacerowali ku Olimpijskim Ogrodom.
-Okey...pusto-Cala wychyliła się zza regału nieźle nas strasząc przy okazji.
-uff,myślałam że wyposzczę tu korzenie- szepnąłem.
-Nie przesadzaj- odpowiedziała Annabeth, podchodząc do działu zatytułowanego mniej więcej "Ares-dzieci".
-Na czym to skończyliśmy. - Cal, wzieła do ręki grubą książkę - ach, tak to wasze tempo dedukcji -dorzuciła ze śmiechem.
-czyli że niby Sharon = dziecko Aresa i Afrodyty??
-Ale to niemożliwe- powiedziała lekko oszołomiona Annabeth. - Przecież jak ona mogła dostać sie do obozu?
-Money, money, money always funny in the rich men world... - Cal zaczęła śpiewać piosenkę Abby nie zważając na nic. Po chwili przestała i odezwała się - A poza tym Ares śmierdzi sałatą...
Patrzyliśmy na nią jak na idiotkę, a po chwili wybuchnęliśmy niekontrolowanym śmiechem.
-Ej cicho- pierwsza uspokoiła się Annabeth- bo archiwista przyjdzie!
Więc Cal wyprowadziła nas z archiwum.
-a teraz za mną drużyna-powiedziała.
Wciąż nie mam zielonego pojęcia jak to się stało, ale nagle stanąłem oko w oko z moim ojcem. Jedyne co przyszło mi w tym momencie do głowy to:
-yyy, cześć tato
Posejdon zrobił dziwną minę której nie zrozumiałem i powiedział
-Cal możesz mi to wyjaśnić?
Moja siostra zrobiła się czerwona jak burak.
-Eee...no więc...pomyślałam sobie, że..eee...no tego...- nic nie mogła wymyślić.
Byłoby to śmieszne, że mistrzyni kłamania nie może wymyślić żadnego kłamstwa gdyby nie to, że staliśmy oko w oko z rozgniewanym Bogiem Mórz.
- Jesteśmy na wycieczce - odpowiedziałem bez zastanowienie. Cal wzniosła oczy ku górze, a tato spojrzał na mnie jakbym zwiał z wariatkowa. Pewnie dodadzą jeszcze jeden rozdział w dziale o herosach.
-Herosi mogą przebywać na Olimpie tylko pod opieką Chejrona- odparł Posejdon.
-Lub Boga Opiekuna- zauważyła Calamita- A ja jestem ich opiekunem- wyszczerzyła się do ojca- No dobra wycieczka ciśniemy dalej! Czas na zwiedzanie świątyni Apolla- powiedziała i starała sie wypchnąć nas z archiwum.
Ojciec jednak nie dał za wygraną. Popatrzył na nas srogo i powiedział głosem nieznoszącym sprzeciwu:
- Za mną.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roxy
Wszechpotężna Rada Parzystokopytnych
Dołączył: 10 Mar 2010
Posty: 1030
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: NY ^^ Płeć: Heroska
|
Wysłany: Wto 14:48, 27 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Nagle nie wiadomo skąd pojawiły się dwie driady.
-witamy panie, przepraszamy, że się tak chowałyśmy- powiedziała jedna.
Wytrzeszczyłem oczy ze zdziwienia, skąd one się tu wzięły i czemu nas broniły. Spojrzałem na siostrę i już wszystko było jasne, to ona je zawołała. Posejdon wdał się z nimi w uroczą rozmowę i w trójkę pospacerowali ku Olimpijskim Ogrodom.
-Okey...pusto-Cala wychyliła się zza regału nieźle nas strasząc przy okazji.
-uff,myślałam że wyposzczę tu korzenie- szepnąłem.
-Nie przesadzaj- odpowiedziała Annabeth, podchodząc do działu zatytułowanego mniej więcej "Ares-dzieci".
-Na czym to skończyliśmy. - Cal, wzieła do ręki grubą książkę - ach, tak to wasze tempo dedukcji -dorzuciła ze śmiechem.
-czyli że niby Sharon = dziecko Aresa i Afrodyty??
-Ale to niemożliwe- powiedziała lekko oszołomiona Annabeth. - Przecież jak ona mogła dostać sie do obozu?
-Money, money, money always funny in the rich men world... - Cal zaczęła śpiewać piosenkę Abby nie zważając na nic. Po chwili przestała i odezwała się - A poza tym Ares śmierdzi sałatą...
Patrzyliśmy na nią jak na idiotkę, a po chwili wybuchnęliśmy niekontrolowanym śmiechem.
-Ej cicho- pierwsza uspokoiła się Annabeth- bo archiwista przyjdzie!
Więc Cal wyprowadziła nas z archiwum.
-a teraz za mną drużyna-powiedziała.
Wciąż nie mam zielonego pojęcia jak to się stało, ale nagle stanąłem oko w oko z moim ojcem. Jedyne co przyszło mi w tym momencie do głowy to:
-yyy, cześć tato
Posejdon zrobił dziwną minę której nie zrozumiałem i powiedział
-Cal możesz mi to wyjaśnić?
Moja siostra zrobiła się czerwona jak burak.
-Eee...no więc...pomyślałam sobie, że..eee...no tego...- nic nie mogła wymyślić.
Byłoby to śmieszne, że mistrzyni kłamania nie może wymyślić żadnego kłamstwa gdyby nie to, że staliśmy oko w oko z rozgniewanym Bogiem Mórz.
- Jesteśmy na wycieczce - odpowiedziałem bez zastanowienie. Cal wzniosła oczy ku górze, a tato spojrzał na mnie jakbym zwiał z wariatkowa. Pewnie dodadzą jeszcze jeden rozdział w dziale o herosach.
-Herosi mogą przebywać na Olimpie tylko pod opieką Chejrona- odparł Posejdon.
-Lub Boga Opiekuna- zauważyła Calamita- A ja jestem ich opiekunem- wyszczerzyła się do ojca- No dobra wycieczka ciśniemy dalej! Czas na zwiedzanie świątyni Apolla- powiedziała i starała sie wypchnąć nas z archiwum.
Ojciec jednak nie dał za wygraną. Popatrzył na nas srogo i powiedział głosem nieznoszącym sprzeciwu:
- Za mną.
-No ale tato no...to tylko wycieczka krajoznawcza- jęknęła Cala stając przed nim- nie bądź taki surowy...tez byłeś dzieckiem...bądź co bądź nie strawionym, ale byleś nio...proszę- zrobiła maślane oczka.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
shorty8
Tytan
Dołączył: 26 Kwi 2010
Posty: 3519
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tamgdzieżyjąbogowie city Płeć: Heroska
|
Wysłany: Wto 15:02, 27 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
-Money, money, money always funny in the rich men world... - Cal zaczęła śpiewać piosenkę Abby nie zważając na nic. Po chwili przestała i odezwała się - A poza tym Ares śmierdzi sałatą...
Patrzyliśmy na nią jak na idiotkę, a po chwili wybuchnęliśmy niekontrolowanym śmiechem.
-Ej cicho- pierwsza uspokoiła się Annabeth- bo archiwista przyjdzie!
Więc Cal wyprowadziła nas z archiwum.
-a teraz za mną drużyna-powiedziała.
Wciąż nie mam zielonego pojęcia jak to się stało, ale nagle stanąłem oko w oko z moim ojcem. Jedyne co przyszło mi w tym momencie do głowy to:
-yyy, cześć tato
Posejdon zrobił dziwną minę której nie zrozumiałem i powiedział
-Cal możesz mi to wyjaśnić?
Moja siostra zrobiła się czerwona jak burak.
-Eee...no więc...pomyślałam sobie, że..eee...no tego...- nic nie mogła wymyślić.
Byłoby to śmieszne, że mistrzyni kłamania nie może wymyślić żadnego kłamstwa gdyby nie to, że staliśmy oko w oko z rozgniewanym Bogiem Mórz.
- Jesteśmy na wycieczce - odpowiedziałem bez zastanowienie. Cal wzniosła oczy ku górze, a tato spojrzał na mnie jakbym zwiał z wariatkowa. Pewnie dodadzą jeszcze jeden rozdział w dziale o herosach.
-Herosi mogą przebywać na Olimpie tylko pod opieką Chejrona- odparł Posejdon.
-Lub Boga Opiekuna- zauważyła Calamita- A ja jestem ich opiekunem- wyszczerzyła się do ojca- No dobra wycieczka ciśniemy dalej! Czas na zwiedzanie świątyni Apolla- powiedziała i starała sie wypchnąć nas z archiwum.
Ojciec jednak nie dał za wygraną. Popatrzył na nas srogo i powiedział głosem nieznoszącym sprzeciwu:
- Za mną.
-No ale tato no...to tylko wycieczka krajoznawcza- jęknęła Cala stając przed nim- nie bądź taki surowy...tez byłeś dzieckiem...bądź co bądź nie strawionym, ale byleś nio...proszę- zrobiła maślane oczka.
- Właśnie - pokiwałem głową. - Tato, jeśli nam teraz odpuścisz, to przez całe lato nic nie sknocę.
Pomijając to, że już coś zrobiłem i to nie sam tylko z Ann. No co miałem robić. Ja naprawdę nie chciałem spotkać się z Ateną.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Skaila
Tytan
Dołączył: 13 Kwi 2010
Posty: 2916
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Małopolska Płeć: Heroska
|
Wysłany: Wto 15:28, 27 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
-Money, money, money always funny in the rich men world... - Cal zaczęła śpiewać piosenkę Abby nie zważając na nic. Po chwili przestała i odezwała się - A poza tym Ares śmierdzi sałatą...
Patrzyliśmy na nią jak na idiotkę, a po chwili wybuchnęliśmy niekontrolowanym śmiechem.
-Ej cicho- pierwsza uspokoiła się Annabeth- bo archiwista przyjdzie!
Więc Cal wyprowadziła nas z archiwum.
-a teraz za mną drużyna-powiedziała.
Wciąż nie mam zielonego pojęcia jak to się stało, ale nagle stanąłem oko w oko z moim ojcem. Jedyne co przyszło mi w tym momencie do głowy to:
-yyy, cześć tato
Posejdon zrobił dziwną minę której nie zrozumiałem i powiedział
-Cal możesz mi to wyjaśnić?
Moja siostra zrobiła się czerwona jak burak.
-Eee...no więc...pomyślałam sobie, że..eee...no tego...- nic nie mogła wymyślić.
Byłoby to śmieszne, że mistrzyni kłamania nie może wymyślić żadnego kłamstwa gdyby nie to, że staliśmy oko w oko z rozgniewanym Bogiem Mórz.
- Jesteśmy na wycieczce - odpowiedziałem bez zastanowienie. Cal wzniosła oczy ku górze, a tato spojrzał na mnie jakbym zwiał z wariatkowa. Pewnie dodadzą jeszcze jeden rozdział w dziale o herosach.
-Herosi mogą przebywać na Olimpie tylko pod opieką Chejrona- odparł Posejdon.
-Lub Boga Opiekuna- zauważyła Calamita- A ja jestem ich opiekunem- wyszczerzyła się do ojca- No dobra wycieczka ciśniemy dalej! Czas na zwiedzanie świątyni Apolla- powiedziała i starała sie wypchnąć nas z archiwum.
Ojciec jednak nie dał za wygraną. Popatrzył na nas srogo i powiedział głosem nieznoszącym sprzeciwu:
- Za mną.
-No ale tato no...to tylko wycieczka krajoznawcza- jęknęła Cala stając przed nim- nie bądź taki surowy...tez byłeś dzieckiem...bądź co bądź nie strawionym, ale byleś nio...proszę- zrobiła maślane oczka.
- Właśnie - pokiwałem głową. - Tato, jeśli nam teraz odpuścisz, to przez całe lato nic nie sknocę.
Pomijając to, że już coś zrobiłem i to nie sam tylko z Ann. No co miałem robić. Ja naprawdę nie chciałem spotkać się z Ateną.
Annabeth uderzyła mnie łokciem w bok.Na twarzy taty zagościł cień uśmiechu lecz to trwało tylko chwileczkę ponieważ znowu zrobił złą minę i powiedział.
-Spokój.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
shorty8
Tytan
Dołączył: 26 Kwi 2010
Posty: 3519
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tamgdzieżyjąbogowie city Płeć: Heroska
|
Wysłany: Wto 15:30, 27 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Patrzyliśmy na nią jak na idiotkę, a po chwili wybuchnęliśmy niekontrolowanym śmiechem.
-Ej cicho- pierwsza uspokoiła się Annabeth- bo archiwista przyjdzie!
Więc Cal wyprowadziła nas z archiwum.
-a teraz za mną drużyna-powiedziała.
Wciąż nie mam zielonego pojęcia jak to się stało, ale nagle stanąłem oko w oko z moim ojcem. Jedyne co przyszło mi w tym momencie do głowy to:
-yyy, cześć tato
Posejdon zrobił dziwną minę której nie zrozumiałem i powiedział
-Cal możesz mi to wyjaśnić?
Moja siostra zrobiła się czerwona jak burak.
-Eee...no więc...pomyślałam sobie, że..eee...no tego...- nic nie mogła wymyślić.
Byłoby to śmieszne, że mistrzyni kłamania nie może wymyślić żadnego kłamstwa gdyby nie to, że staliśmy oko w oko z rozgniewanym Bogiem Mórz.
- Jesteśmy na wycieczce - odpowiedziałem bez zastanowienie. Cal wzniosła oczy ku górze, a tato spojrzał na mnie jakbym zwiał z wariatkowa. Pewnie dodadzą jeszcze jeden rozdział w dziale o herosach.
-Herosi mogą przebywać na Olimpie tylko pod opieką Chejrona- odparł Posejdon.
-Lub Boga Opiekuna- zauważyła Calamita- A ja jestem ich opiekunem- wyszczerzyła się do ojca- No dobra wycieczka ciśniemy dalej! Czas na zwiedzanie świątyni Apolla- powiedziała i starała sie wypchnąć nas z archiwum.
Ojciec jednak nie dał za wygraną. Popatrzył na nas srogo i powiedział głosem nieznoszącym sprzeciwu:
- Za mną.
-No ale tato no...to tylko wycieczka krajoznawcza- jęknęła Cala stając przed nim- nie bądź taki surowy...tez byłeś dzieckiem...bądź co bądź nie strawionym, ale byleś nio...proszę- zrobiła maślane oczka.
- Właśnie - pokiwałem głową. - Tato, jeśli nam teraz odpuścisz, to przez całe lato nic nie sknocę.
Pomijając to, że już coś zrobiłem i to nie sam tylko z Ann. No co miałem robić. Ja naprawdę nie chciałem spotkać się z Ateną.
Annabeth uderzyła mnie łokciem w bok.Na twarzy taty zagościł cień uśmiechu lecz to trwało tylko chwileczkę ponieważ znowu zrobił złą minę i powiedział.
-Spokój.
Po czym wyszedł z archiwum, a my, chcąc nie chcąc, ruszyliśmy za nim.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roxy
Wszechpotężna Rada Parzystokopytnych
Dołączył: 10 Mar 2010
Posty: 1030
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: NY ^^ Płeć: Heroska
|
Wysłany: Wto 16:28, 27 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Patrzyliśmy na nią jak na idiotkę, a po chwili wybuchnęliśmy niekontrolowanym śmiechem.
-Ej cicho- pierwsza uspokoiła się Annabeth- bo archiwista przyjdzie!
Więc Cal wyprowadziła nas z archiwum.
-a teraz za mną drużyna-powiedziała.
Wciąż nie mam zielonego pojęcia jak to się stało, ale nagle stanąłem oko w oko z moim ojcem. Jedyne co przyszło mi w tym momencie do głowy to:
-yyy, cześć tato
Posejdon zrobił dziwną minę której nie zrozumiałem i powiedział
-Cal możesz mi to wyjaśnić?
Moja siostra zrobiła się czerwona jak burak.
-Eee...no więc...pomyślałam sobie, że..eee...no tego...- nic nie mogła wymyślić.
Byłoby to śmieszne, że mistrzyni kłamania nie może wymyślić żadnego kłamstwa gdyby nie to, że staliśmy oko w oko z rozgniewanym Bogiem Mórz.
- Jesteśmy na wycieczce - odpowiedziałem bez zastanowienie. Cal wzniosła oczy ku górze, a tato spojrzał na mnie jakbym zwiał z wariatkowa. Pewnie dodadzą jeszcze jeden rozdział w dziale o herosach.
-Herosi mogą przebywać na Olimpie tylko pod opieką Chejrona- odparł Posejdon.
-Lub Boga Opiekuna- zauważyła Calamita- A ja jestem ich opiekunem- wyszczerzyła się do ojca- No dobra wycieczka ciśniemy dalej! Czas na zwiedzanie świątyni Apolla- powiedziała i starała sie wypchnąć nas z archiwum.
Ojciec jednak nie dał za wygraną. Popatrzył na nas srogo i powiedział głosem nieznoszącym sprzeciwu:
- Za mną.
-No ale tato no...to tylko wycieczka krajoznawcza- jęknęła Cala stając przed nim- nie bądź taki surowy...tez byłeś dzieckiem...bądź co bądź nie strawionym, ale byleś nio...proszę- zrobiła maślane oczka.
- Właśnie - pokiwałem głową. - Tato, jeśli nam teraz odpuścisz, to przez całe lato nic nie sknocę.
Pomijając to, że już coś zrobiłem i to nie sam tylko z Ann. No co miałem robić. Ja naprawdę nie chciałem spotkać się z Ateną.
Annabeth uderzyła mnie łokciem w bok.Na twarzy taty zagościł cień uśmiechu lecz to trwało tylko chwileczkę ponieważ znowu zrobił złą minę i powiedział.
-Spokój.
Po czym wyszedł z archiwum, a my, chcąc nie chcąc, ruszyliśmy za nim.
-Wymyśl cos...to ty tu jesteś boginią- mruknąłem do siostry,.
-Ej, to nie moja wina, że nasz starszy jest taki uparty. A ty to jak widać inteligencją nie błysnąłeś przyznając się do tego co zrobiliście- Calamita pokiwała zdegustowana głową.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
shorty8
Tytan
Dołączył: 26 Kwi 2010
Posty: 3519
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tamgdzieżyjąbogowie city Płeć: Heroska
|
Wysłany: Wto 16:59, 27 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Wciąż nie mam zielonego pojęcia jak to się stało, ale nagle stanąłem oko w oko z moim ojcem. Jedyne co przyszło mi w tym momencie do głowy to:
-yyy, cześć tato
Posejdon zrobił dziwną minę której nie zrozumiałem i powiedział
-Cal możesz mi to wyjaśnić?
Moja siostra zrobiła się czerwona jak burak.
-Eee...no więc...pomyślałam sobie, że..eee...no tego...- nic nie mogła wymyślić.
Byłoby to śmieszne, że mistrzyni kłamania nie może wymyślić żadnego kłamstwa gdyby nie to, że staliśmy oko w oko z rozgniewanym Bogiem Mórz.
- Jesteśmy na wycieczce - odpowiedziałem bez zastanowienie. Cal wzniosła oczy ku górze, a tato spojrzał na mnie jakbym zwiał z wariatkowa. Pewnie dodadzą jeszcze jeden rozdział w dziale o herosach.
-Herosi mogą przebywać na Olimpie tylko pod opieką Chejrona- odparł Posejdon.
-Lub Boga Opiekuna- zauważyła Calamita- A ja jestem ich opiekunem- wyszczerzyła się do ojca- No dobra wycieczka ciśniemy dalej! Czas na zwiedzanie świątyni Apolla- powiedziała i starała sie wypchnąć nas z archiwum.
Ojciec jednak nie dał za wygraną. Popatrzył na nas srogo i powiedział głosem nieznoszącym sprzeciwu:
- Za mną.
-No ale tato no...to tylko wycieczka krajoznawcza- jęknęła Cala stając przed nim- nie bądź taki surowy...tez byłeś dzieckiem...bądź co bądź nie strawionym, ale byleś nio...proszę- zrobiła maślane oczka.
- Właśnie - pokiwałem głową. - Tato, jeśli nam teraz odpuścisz, to przez całe lato nic nie sknocę.
Pomijając to, że już coś zrobiłem i to nie sam tylko z Ann. No co miałem robić. Ja naprawdę nie chciałem spotkać się z Ateną.
Annabeth uderzyła mnie łokciem w bok.Na twarzy taty zagościł cień uśmiechu lecz to trwało tylko chwileczkę ponieważ znowu zrobił złą minę i powiedział.
-Spokój.
Po czym wyszedł z archiwum, a my, chcąc nie chcąc, ruszyliśmy za nim.
-Wymyśl cos...to ty tu jesteś boginią- mruknąłem do siostry,.
-Ej, to nie moja wina, że nasz starszy jest taki uparty. A ty to jak widać inteligencją nie błysnąłeś przyznając się do tego co zrobiliście- Calamita pokiwała zdegustowana głową.
Weszliśmy do sali z dwunastoma tronami. Wszystkie poza tronem Posejdona i Hermesa były zajęte.Rozejrzałem się niespokojnie w poszukiwaniu Ateny. Siedziała dumna, jeszcze błogo nieświadoma naszych czynów.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
gBlue v1.3 // Theme created by Sopel &
Programosy
|