Forum www.herosowo.fora.pl Strona Główna

 Herosowe opowiadanie
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 17, 18, 19, 20, 21, 22  Następny
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Roxy
Wszechpotężna Rada Parzystokopytnych



Dołączył: 10 Mar 2010
Posty: 1030
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: NY ^^
Płeć: Heroska

PostWysłany: Wto 18:07, 27 Kwi 2010    Temat postu:

Wciąż nie mam zielonego pojęcia jak to się stało, ale nagle stanąłem oko w oko z moim ojcem. Jedyne co przyszło mi w tym momencie do głowy to:
-yyy, cześć tato
Posejdon zrobił dziwną minę której nie zrozumiałem i powiedział
-Cal możesz mi to wyjaśnić?
Moja siostra zrobiła się czerwona jak burak.
-Eee...no więc...pomyślałam sobie, że..eee...no tego...- nic nie mogła wymyślić.
Byłoby to śmieszne, że mistrzyni kłamania nie może wymyślić żadnego kłamstwa gdyby nie to, że staliśmy oko w oko z rozgniewanym Bogiem Mórz.
- Jesteśmy na wycieczce - odpowiedziałem bez zastanowienie. Cal wzniosła oczy ku górze, a tato spojrzał na mnie jakbym zwiał z wariatkowa. Pewnie dodadzą jeszcze jeden rozdział w dziale o herosach.
-Herosi mogą przebywać na Olimpie tylko pod opieką Chejrona- odparł Posejdon.
-Lub Boga Opiekuna- zauważyła Calamita- A ja jestem ich opiekunem- wyszczerzyła się do ojca- No dobra wycieczka ciśniemy dalej! Czas na zwiedzanie świątyni Apolla- powiedziała i starała sie wypchnąć nas z archiwum.
Ojciec jednak nie dał za wygraną. Popatrzył na nas srogo i powiedział głosem nieznoszącym sprzeciwu:
- Za mną.
-No ale tato no...to tylko wycieczka krajoznawcza- jęknęła Cala stając przed nim- nie bądź taki surowy...tez byłeś dzieckiem...bądź co bądź nie strawionym, ale byleś nio...proszę- zrobiła maślane oczka.
- Właśnie - pokiwałem głową. - Tato, jeśli nam teraz odpuścisz, to przez całe lato nic nie sknocę.
Pomijając to, że już coś zrobiłem i to nie sam tylko z Ann. No co miałem robić. Ja naprawdę nie chciałem spotkać się z Ateną.
Annabeth uderzyła mnie łokciem w bok.Na twarzy taty zagościł cień uśmiechu lecz to trwało tylko chwileczkę ponieważ znowu zrobił złą minę i powiedział.
-Spokój.
Po czym wyszedł z archiwum, a my, chcąc nie chcąc, ruszyliśmy za nim.
-Wymyśl cos...to ty tu jesteś boginią- mruknąłem do siostry,.
-Ej, to nie moja wina, że nasz starszy jest taki uparty. A ty to jak widać inteligencją nie błysnąłeś przyznając się do tego co zrobiliście- Calamita pokiwała zdegustowana głową.
Weszliśmy do sali z dwunastoma tronami. Wszystkie poza tronem Posejdona i Hermesa były zajęte.Rozejrzałem się niespokojnie w poszukiwaniu Ateny. Siedziała dumna, jeszcze błogo nieświadoma naszych czynów.
-Dzień doberek ciocie i wujkowie...kuzynki i kuzynowie- usmiechnęła się niepewnie Cala i spojrzała na ojca.
Posejdon w tym czasie minął nas i usiadł na swoim tronie.
-Czego tu szukaliście herosi? Calamito zawiodłem się na tobie- przemówił Zeus.
Bogini westchnęła.
-Okey...ale ja bym się wstydziła za Aresa- wypaliła nagle- to nie ja przekupuje Dioniego żeby wpuścił do Obozu jego córeczkę...zrodzona bądź co bądź z naszej kochanej Afrodytki- Cala usmiechnęła się wyzywająco do Aresa.
Patrzyliśmy na nią z szeroko otwartymi oczami. No tego to ja się po niej nie spodziewałem, choć wiedziałem, że po niej można się serio dużo spodziewać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
shorty8
Tytan



Dołączył: 26 Kwi 2010
Posty: 3519
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tamgdzieżyjąbogowie city
Płeć: Heroska

PostWysłany: Wto 18:29, 27 Kwi 2010    Temat postu:

-Cal możesz mi to wyjaśnić?
Moja siostra zrobiła się czerwona jak burak.
-Eee...no więc...pomyślałam sobie, że..eee...no tego...- nic nie mogła wymyślić.
Byłoby to śmieszne, że mistrzyni kłamania nie może wymyślić żadnego kłamstwa gdyby nie to, że staliśmy oko w oko z rozgniewanym Bogiem Mórz.
- Jesteśmy na wycieczce - odpowiedziałem bez zastanowienie. Cal wzniosła oczy ku górze, a tato spojrzał na mnie jakbym zwiał z wariatkowa. Pewnie dodadzą jeszcze jeden rozdział w dziale o herosach.
-Herosi mogą przebywać na Olimpie tylko pod opieką Chejrona- odparł Posejdon.
-Lub Boga Opiekuna- zauważyła Calamita- A ja jestem ich opiekunem- wyszczerzyła się do ojca- No dobra wycieczka ciśniemy dalej! Czas na zwiedzanie świątyni Apolla- powiedziała i starała sie wypchnąć nas z archiwum.
Ojciec jednak nie dał za wygraną. Popatrzył na nas srogo i powiedział głosem nieznoszącym sprzeciwu:
- Za mną.
-No ale tato no...to tylko wycieczka krajoznawcza- jęknęła Cala stając przed nim- nie bądź taki surowy...tez byłeś dzieckiem...bądź co bądź nie strawionym, ale byleś nio...proszę- zrobiła maślane oczka.
- Właśnie - pokiwałem głową. - Tato, jeśli nam teraz odpuścisz, to przez całe lato nic nie sknocę.
Pomijając to, że już coś zrobiłem i to nie sam tylko z Ann. No co miałem robić. Ja naprawdę nie chciałem spotkać się z Ateną.
Annabeth uderzyła mnie łokciem w bok.Na twarzy taty zagościł cień uśmiechu lecz to trwało tylko chwileczkę ponieważ znowu zrobił złą minę i powiedział.
-Spokój.
Po czym wyszedł z archiwum, a my, chcąc nie chcąc, ruszyliśmy za nim.
-Wymyśl cos...to ty tu jesteś boginią- mruknąłem do siostry,.
-Ej, to nie moja wina, że nasz starszy jest taki uparty. A ty to jak widać inteligencją nie błysnąłeś przyznając się do tego co zrobiliście- Calamita pokiwała zdegustowana głową.
Weszliśmy do sali z dwunastoma tronami. Wszystkie poza tronem Posejdona i Hermesa były zajęte.Rozejrzałem się niespokojnie w poszukiwaniu Ateny. Siedziała dumna, jeszcze błogo nieświadoma naszych czynów.
-Dzień doberek ciocie i wujkowie...kuzynki i kuzynowie- usmiechnęła się niepewnie Cala i spojrzała na ojca.
Posejdon w tym czasie minął nas i usiadł na swoim tronie.
-Czego tu szukaliście herosi? Calamito zawiodłem się na tobie- przemówił Zeus.
Bogini westchnęła.
-Okey...ale ja bym się wstydziła za Aresa- wypaliła nagle- to nie ja przekupuje Dioniego żeby wpuścił do Obozu jego córeczkę...zrodzona bądź co bądź z naszej kochanej Afrodytki- Cala usmiechnęła się wyzywająco do Aresa.
Patrzyliśmy na nią z szeroko otwartymi oczami. No tego to ja się po niej nie spodziewałem, choć wiedziałem, że po niej można się serio dużo spodziewać.
- Dosyć! - ryknął Ares, wraz z Zeusem.
- A może twój brat i pani Chase wytłumaczą się rodzicom? - zapytał kpiąco bóg wojny. Tatko spojrzał na mnie zdziwiony. Przeceniłem go. Nie domyślił się jeszcze co przeskrobałem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roxy
Wszechpotężna Rada Parzystokopytnych



Dołączył: 10 Mar 2010
Posty: 1030
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: NY ^^
Płeć: Heroska

PostWysłany: Śro 14:51, 28 Kwi 2010    Temat postu:

-Cal możesz mi to wyjaśnić?
Moja siostra zrobiła się czerwona jak burak.
-Eee...no więc...pomyślałam sobie, że..eee...no tego...- nic nie mogła wymyślić.
Byłoby to śmieszne, że mistrzyni kłamania nie może wymyślić żadnego kłamstwa gdyby nie to, że staliśmy oko w oko z rozgniewanym Bogiem Mórz.
- Jesteśmy na wycieczce - odpowiedziałem bez zastanowienie. Cal wzniosła oczy ku górze, a tato spojrzał na mnie jakbym zwiał z wariatkowa. Pewnie dodadzą jeszcze jeden rozdział w dziale o herosach.
-Herosi mogą przebywać na Olimpie tylko pod opieką Chejrona- odparł Posejdon.
-Lub Boga Opiekuna- zauważyła Calamita- A ja jestem ich opiekunem- wyszczerzyła się do ojca- No dobra wycieczka ciśniemy dalej! Czas na zwiedzanie świątyni Apolla- powiedziała i starała sie wypchnąć nas z archiwum.
Ojciec jednak nie dał za wygraną. Popatrzył na nas srogo i powiedział głosem nieznoszącym sprzeciwu:
- Za mną.
-No ale tato no...to tylko wycieczka krajoznawcza- jęknęła Cala stając przed nim- nie bądź taki surowy...tez byłeś dzieckiem...bądź co bądź nie strawionym, ale byleś nio...proszę- zrobiła maślane oczka.
- Właśnie - pokiwałem głową. - Tato, jeśli nam teraz odpuścisz, to przez całe lato nic nie sknocę.
Pomijając to, że już coś zrobiłem i to nie sam tylko z Ann. No co miałem robić. Ja naprawdę nie chciałem spotkać się z Ateną.
Annabeth uderzyła mnie łokciem w bok.Na twarzy taty zagościł cień uśmiechu lecz to trwało tylko chwileczkę ponieważ znowu zrobił złą minę i powiedział.
-Spokój.
Po czym wyszedł z archiwum, a my, chcąc nie chcąc, ruszyliśmy za nim.
-Wymyśl cos...to ty tu jesteś boginią- mruknąłem do siostry,.
-Ej, to nie moja wina, że nasz starszy jest taki uparty. A ty to jak widać inteligencją nie błysnąłeś przyznając się do tego co zrobiliście- Calamita pokiwała zdegustowana głową.
Weszliśmy do sali z dwunastoma tronami. Wszystkie poza tronem Posejdona i Hermesa były zajęte.Rozejrzałem się niespokojnie w poszukiwaniu Ateny. Siedziała dumna, jeszcze błogo nieświadoma naszych czynów.
-Dzień doberek ciocie i wujkowie...kuzynki i kuzynowie- usmiechnęła się niepewnie Cala i spojrzała na ojca.
Posejdon w tym czasie minął nas i usiadł na swoim tronie.
-Czego tu szukaliście herosi? Calamito zawiodłem się na tobie- przemówił Zeus.
Bogini westchnęła.
-Okey...ale ja bym się wstydziła za Aresa- wypaliła nagle- to nie ja przekupuje Dioniego żeby wpuścił do Obozu jego córeczkę...zrodzona bądź co bądź z naszej kochanej Afrodytki- Cala usmiechnęła się wyzywająco do Aresa.
Patrzyliśmy na nią z szeroko otwartymi oczami. No tego to ja się po niej nie spodziewałem, choć wiedziałem, że po niej można się serio dużo spodziewać.
- Dosyć! - ryknął Ares, wraz z Zeusem.
- A może twój brat i pani Chase wytłumaczą się rodzicom? - zapytał kpiąco bóg wojny. Tatko spojrzał na mnie zdziwiony. Przeceniłem go. Nie domyślił się jeszcze co przeskrobałem.
-Taa?- Cala zrobiła krok w stronę Aresa- a jak ty wytłumaczysz się Hefajstosowi, że masz dziecko z jego zoną?- tu siostra spojrzała z uśmiechem w stronę brodatego boga.
Byłem jej wdzięczny, że starała się mi i Ann uratować tyłek.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
shorty8
Tytan



Dołączył: 26 Kwi 2010
Posty: 3519
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tamgdzieżyjąbogowie city
Płeć: Heroska

PostWysłany: Śro 17:29, 28 Kwi 2010    Temat postu:

-Lub Boga Opiekuna- zauważyła Calamita- A ja jestem ich opiekunem- wyszczerzyła się do ojca- No dobra wycieczka ciśniemy dalej! Czas na zwiedzanie świątyni Apolla- powiedziała i starała sie wypchnąć nas z archiwum.
Ojciec jednak nie dał za wygraną. Popatrzył na nas srogo i powiedział głosem nieznoszącym sprzeciwu:
- Za mną.
-No ale tato no...to tylko wycieczka krajoznawcza- jęknęła Cala stając przed nim- nie bądź taki surowy...tez byłeś dzieckiem...bądź co bądź nie strawionym, ale byleś nio...proszę- zrobiła maślane oczka.
- Właśnie - pokiwałem głową. - Tato, jeśli nam teraz odpuścisz, to przez całe lato nic nie sknocę.
Pomijając to, że już coś zrobiłem i to nie sam tylko z Ann. No co miałem robić. Ja naprawdę nie chciałem spotkać się z Ateną.
Annabeth uderzyła mnie łokciem w bok.Na twarzy taty zagościł cień uśmiechu lecz to trwało tylko chwileczkę ponieważ znowu zrobił złą minę i powiedział.
-Spokój.
Po czym wyszedł z archiwum, a my, chcąc nie chcąc, ruszyliśmy za nim.
-Wymyśl cos...to ty tu jesteś boginią- mruknąłem do siostry,.
-Ej, to nie moja wina, że nasz starszy jest taki uparty. A ty to jak widać inteligencją nie błysnąłeś przyznając się do tego co zrobiliście- Calamita pokiwała zdegustowana głową.
Weszliśmy do sali z dwunastoma tronami. Wszystkie poza tronem Posejdona i Hermesa były zajęte.Rozejrzałem się niespokojnie w poszukiwaniu Ateny. Siedziała dumna, jeszcze błogo nieświadoma naszych czynów.
-Dzień doberek ciocie i wujkowie...kuzynki i kuzynowie- usmiechnęła się niepewnie Cala i spojrzała na ojca.
Posejdon w tym czasie minął nas i usiadł na swoim tronie.
-Czego tu szukaliście herosi? Calamito zawiodłem się na tobie- przemówił Zeus.
Bogini westchnęła.
-Okey...ale ja bym się wstydziła za Aresa- wypaliła nagle- to nie ja przekupuje Dioniego żeby wpuścił do Obozu jego córeczkę...zrodzona bądź co bądź z naszej kochanej Afrodytki- Cala usmiechnęła się wyzywająco do Aresa.
Patrzyliśmy na nią z szeroko otwartymi oczami. No tego to ja się po niej nie spodziewałem, choć wiedziałem, że po niej można się serio dużo spodziewać.
- Dosyć! - ryknął Ares, wraz z Zeusem.
- A może twój brat i pani Chase wytłumaczą się rodzicom? - zapytał kpiąco bóg wojny. Tatko spojrzał na mnie zdziwiony. Przeceniłem go. Nie domyślił się jeszcze co przeskrobałem.
-Taa?- Cala zrobiła krok w stronę Aresa- a jak ty wytłumaczysz się Hefajstosowi, że masz dziecko z jego zoną?- tu siostra spojrzała z uśmiechem w stronę brodatego boga.
Byłem jej wdzięczny, że starała się mi i Ann uratować tyłek. Może troche zaryzykowała, ponieważ Hefajstos wstał i jakby nigdy nic powiedział, że o wszystkim wiedział.
- A o tym, że jedno z dziecków jest w Obozie też tu każdy wie? - zapytałem mając nadzieję, że nie, i wszyscy zapomną o słowach Aresa dotyczących mnie i Annabeth.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roxy
Wszechpotężna Rada Parzystokopytnych



Dołączył: 10 Mar 2010
Posty: 1030
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: NY ^^
Płeć: Heroska

PostWysłany: Czw 15:52, 29 Kwi 2010    Temat postu:

-Lub Boga Opiekuna- zauważyła Calamita- A ja jestem ich opiekunem- wyszczerzyła się do ojca- No dobra wycieczka ciśniemy dalej! Czas na zwiedzanie świątyni Apolla- powiedziała i starała sie wypchnąć nas z archiwum.
Ojciec jednak nie dał za wygraną. Popatrzył na nas srogo i powiedział głosem nieznoszącym sprzeciwu:
- Za mną.
-No ale tato no...to tylko wycieczka krajoznawcza- jęknęła Cala stając przed nim- nie bądź taki surowy...tez byłeś dzieckiem...bądź co bądź nie strawionym, ale byleś nio...proszę- zrobiła maślane oczka.
- Właśnie - pokiwałem głową. - Tato, jeśli nam teraz odpuścisz, to przez całe lato nic nie sknocę.
Pomijając to, że już coś zrobiłem i to nie sam tylko z Ann. No co miałem robić. Ja naprawdę nie chciałem spotkać się z Ateną.
Annabeth uderzyła mnie łokciem w bok.Na twarzy taty zagościł cień uśmiechu lecz to trwało tylko chwileczkę ponieważ znowu zrobił złą minę i powiedział.
-Spokój.
Po czym wyszedł z archiwum, a my, chcąc nie chcąc, ruszyliśmy za nim.
-Wymyśl cos...to ty tu jesteś boginią- mruknąłem do siostry,.
-Ej, to nie moja wina, że nasz starszy jest taki uparty. A ty to jak widać inteligencją nie błysnąłeś przyznając się do tego co zrobiliście- Calamita pokiwała zdegustowana głową.
Weszliśmy do sali z dwunastoma tronami. Wszystkie poza tronem Posejdona i Hermesa były zajęte.Rozejrzałem się niespokojnie w poszukiwaniu Ateny. Siedziała dumna, jeszcze błogo nieświadoma naszych czynów.
-Dzień doberek ciocie i wujkowie...kuzynki i kuzynowie- usmiechnęła się niepewnie Cala i spojrzała na ojca.
Posejdon w tym czasie minął nas i usiadł na swoim tronie.
-Czego tu szukaliście herosi? Calamito zawiodłem się na tobie- przemówił Zeus.
Bogini westchnęła.
-Okey...ale ja bym się wstydziła za Aresa- wypaliła nagle- to nie ja przekupuje Dioniego żeby wpuścił do Obozu jego córeczkę...zrodzona bądź co bądź z naszej kochanej Afrodytki- Cala usmiechnęła się wyzywająco do Aresa.
Patrzyliśmy na nią z szeroko otwartymi oczami. No tego to ja się po niej nie spodziewałem, choć wiedziałem, że po niej można się serio dużo spodziewać.
- Dosyć! - ryknął Ares, wraz z Zeusem.
- A może twój brat i pani Chase wytłumaczą się rodzicom? - zapytał kpiąco bóg wojny. Tatko spojrzał na mnie zdziwiony. Przeceniłem go. Nie domyślił się jeszcze co przeskrobałem.
-Taa?- Cala zrobiła krok w stronę Aresa- a jak ty wytłumaczysz się Hefajstosowi, że masz dziecko z jego zoną?- tu siostra spojrzała z uśmiechem w stronę brodatego boga.
Byłem jej wdzięczny, że starała się mi i Ann uratować tyłek. Może troche zaryzykowała, ponieważ Hefajstos wstał i jakby nigdy nic powiedział, że o wszystkim wiedział.
- A o tym, że jedno z dziecków jest w Obozie też tu każdy wie? - zapytałem mając nadzieję, że nie, i wszyscy zapomną o słowach Aresa dotyczących mnie i Annabeth.
Wszyscy bogowie spojrzeli w moją stronę.
-Nie odzywaj się nie pytany młody herosie- zagrzmiał Zeus
Odwróciłem wzrok...na mój pech spojrzałem prosto w oczy mamy Annabeth.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Skaila
Tytan



Dołączył: 13 Kwi 2010
Posty: 2916
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Małopolska
Płeć: Heroska

PostWysłany: Nie 13:50, 02 Maj 2010    Temat postu:

-Lub Boga Opiekuna- zauważyła Calamita- A ja jestem ich opiekunem- wyszczerzyła się do ojca- No dobra wycieczka ciśniemy dalej! Czas na zwiedzanie świątyni Apolla- powiedziała i starała sie wypchnąć nas z archiwum.
Ojciec jednak nie dał za wygraną. Popatrzył na nas srogo i powiedział głosem nieznoszącym sprzeciwu:
- Za mną.
-No ale tato no...to tylko wycieczka krajoznawcza- jęknęła Cala stając przed nim- nie bądź taki surowy...tez byłeś dzieckiem...bądź co bądź nie strawionym, ale byleś nio...proszę- zrobiła maślane oczka.
- Właśnie - pokiwałem głową. - Tato, jeśli nam teraz odpuścisz, to przez całe lato nic nie sknocę.
Pomijając to, że już coś zrobiłem i to nie sam tylko z Ann. No co miałem robić. Ja naprawdę nie chciałem spotkać się z Ateną.
Annabeth uderzyła mnie łokciem w bok.Na twarzy taty zagościł cień uśmiechu lecz to trwało tylko chwileczkę ponieważ znowu zrobił złą minę i powiedział.
-Spokój.
Po czym wyszedł z archiwum, a my, chcąc nie chcąc, ruszyliśmy za nim.
-Wymyśl cos...to ty tu jesteś boginią- mruknąłem do siostry,.
-Ej, to nie moja wina, że nasz starszy jest taki uparty. A ty to jak widać inteligencją nie błysnąłeś przyznając się do tego co zrobiliście- Calamita pokiwała zdegustowana głową.
Weszliśmy do sali z dwunastoma tronami. Wszystkie poza tronem Posejdona i Hermesa były zajęte.Rozejrzałem się niespokojnie w poszukiwaniu Ateny. Siedziała dumna, jeszcze błogo nieświadoma naszych czynów.
-Dzień doberek ciocie i wujkowie...kuzynki i kuzynowie- usmiechnęła się niepewnie Cala i spojrzała na ojca.
Posejdon w tym czasie minął nas i usiadł na swoim tronie.
-Czego tu szukaliście herosi? Calamito zawiodłem się na tobie- przemówił Zeus.
Bogini westchnęła.
-Okey...ale ja bym się wstydziła za Aresa- wypaliła nagle- to nie ja przekupuje Dioniego żeby wpuścił do Obozu jego córeczkę...zrodzona bądź co bądź z naszej kochanej Afrodytki- Cala usmiechnęła się wyzywająco do Aresa.
Patrzyliśmy na nią z szeroko otwartymi oczami. No tego to ja się po niej nie spodziewałem, choć wiedziałem, że po niej można się serio dużo spodziewać.
- Dosyć! - ryknął Ares, wraz z Zeusem.
- A może twój brat i pani Chase wytłumaczą się rodzicom? - zapytał kpiąco bóg wojny. Tatko spojrzał na mnie zdziwiony. Przeceniłem go. Nie domyślił się jeszcze co przeskrobałem.
-Taa?- Cala zrobiła krok w stronę Aresa- a jak ty wytłumaczysz się Hefajstosowi, że masz dziecko z jego zoną?- tu siostra spojrzała z uśmiechem w stronę brodatego boga.
Byłem jej wdzięczny, że starała się mi i Ann uratować tyłek. Może troche zaryzykowała, ponieważ Hefajstos wstał i jakby nigdy nic powiedział, że o wszystkim wiedział.
- A o tym, że jedno z dziecków jest w Obozie też tu każdy wie? - zapytałem mając nadzieję, że nie, i wszyscy zapomną o słowach Aresa dotyczących mnie i Annabeth.
Wszyscy bogowie spojrzeli w moją stronę.
-Nie odzywaj się nie pytany młody herosie- zagrzmiał Zeus
Odwróciłem wzrok...na mój pech spojrzałem prosto w oczy mamy Annabeth.
Zrobiło mi się strasznie gorąco i zaparło mi dech.W oczach Ateny widziałem wściekłość.To nie było przyjemne uczucie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
shorty8
Tytan



Dołączył: 26 Kwi 2010
Posty: 3519
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tamgdzieżyjąbogowie city
Płeć: Heroska

PostWysłany: Nie 15:51, 02 Maj 2010    Temat postu:

-No ale tato no...to tylko wycieczka krajoznawcza- jęknęła Cala stając przed nim- nie bądź taki surowy...tez byłeś dzieckiem...bądź co bądź nie strawionym, ale byleś nio...proszę- zrobiła maślane oczka.
- Właśnie - pokiwałem głową. - Tato, jeśli nam teraz odpuścisz, to przez całe lato nic nie sknocę.
Pomijając to, że już coś zrobiłem i to nie sam tylko z Ann. No co miałem robić. Ja naprawdę nie chciałem spotkać się z Ateną.
Annabeth uderzyła mnie łokciem w bok.Na twarzy taty zagościł cień uśmiechu lecz to trwało tylko chwileczkę ponieważ znowu zrobił złą minę i powiedział.
-Spokój.
Po czym wyszedł z archiwum, a my, chcąc nie chcąc, ruszyliśmy za nim.
-Wymyśl cos...to ty tu jesteś boginią- mruknąłem do siostry,.
-Ej, to nie moja wina, że nasz starszy jest taki uparty. A ty to jak widać inteligencją nie błysnąłeś przyznając się do tego co zrobiliście- Calamita pokiwała zdegustowana głową.
Weszliśmy do sali z dwunastoma tronami. Wszystkie poza tronem Posejdona i Hermesa były zajęte.Rozejrzałem się niespokojnie w poszukiwaniu Ateny. Siedziała dumna, jeszcze błogo nieświadoma naszych czynów.
-Dzień doberek ciocie i wujkowie...kuzynki i kuzynowie- usmiechnęła się niepewnie Cala i spojrzała na ojca.
Posejdon w tym czasie minął nas i usiadł na swoim tronie.
-Czego tu szukaliście herosi? Calamito zawiodłem się na tobie- przemówił Zeus.
Bogini westchnęła.
-Okey...ale ja bym się wstydziła za Aresa- wypaliła nagle- to nie ja przekupuje Dioniego żeby wpuścił do Obozu jego córeczkę...zrodzona bądź co bądź z naszej kochanej Afrodytki- Cala usmiechnęła się wyzywająco do Aresa.
Patrzyliśmy na nią z szeroko otwartymi oczami. No tego to ja się po niej nie spodziewałem, choć wiedziałem, że po niej można się serio dużo spodziewać.
- Dosyć! - ryknął Ares, wraz z Zeusem.
- A może twój brat i pani Chase wytłumaczą się rodzicom? - zapytał kpiąco bóg wojny. Tatko spojrzał na mnie zdziwiony. Przeceniłem go. Nie domyślił się jeszcze co przeskrobałem.
-Taa?- Cala zrobiła krok w stronę Aresa- a jak ty wytłumaczysz się Hefajstosowi, że masz dziecko z jego zoną?- tu siostra spojrzała z uśmiechem w stronę brodatego boga.
Byłem jej wdzięczny, że starała się mi i Ann uratować tyłek. Może troche zaryzykowała, ponieważ Hefajstos wstał i jakby nigdy nic powiedział, że o wszystkim wiedział.
- A o tym, że jedno z dziecków jest w Obozie też tu każdy wie? - zapytałem mając nadzieję, że nie, i wszyscy zapomną o słowach Aresa dotyczących mnie i Annabeth.
Wszyscy bogowie spojrzeli w moją stronę.
-Nie odzywaj się nie pytany młody herosie- zagrzmiał Zeus
Odwróciłem wzrok...na mój pech spojrzałem prosto w oczy mamy Annabeth.
Zrobiło mi się strasznie gorąco i zaparło mi dech.W oczach Ateny widziałem wściekłość.To nie było przyjemne uczucie. Nie patrzała jednak na mnie, tylko na Aresa i Afrodytę. Ann chwyciła mnie za rękę, mając gwarancję, że nikt nie zwróci na nas uwagi. Była tak samo przerażona jak ja. Tylko Cal jakoś się trzymała.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roxy
Wszechpotężna Rada Parzystokopytnych



Dołączył: 10 Mar 2010
Posty: 1030
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: NY ^^
Płeć: Heroska

PostWysłany: Nie 20:56, 02 Maj 2010    Temat postu:

-No ale tato no...to tylko wycieczka krajoznawcza- jęknęła Cala stając przed nim- nie bądź taki surowy...tez byłeś dzieckiem...bądź co bądź nie strawionym, ale byleś nio...proszę- zrobiła maślane oczka.
- Właśnie - pokiwałem głową. - Tato, jeśli nam teraz odpuścisz, to przez całe lato nic nie sknocę.
Pomijając to, że już coś zrobiłem i to nie sam tylko z Ann. No co miałem robić. Ja naprawdę nie chciałem spotkać się z Ateną.
Annabeth uderzyła mnie łokciem w bok.Na twarzy taty zagościł cień uśmiechu lecz to trwało tylko chwileczkę ponieważ znowu zrobił złą minę i powiedział.
-Spokój.
Po czym wyszedł z archiwum, a my, chcąc nie chcąc, ruszyliśmy za nim.
-Wymyśl cos...to ty tu jesteś boginią- mruknąłem do siostry,.
-Ej, to nie moja wina, że nasz starszy jest taki uparty. A ty to jak widać inteligencją nie błysnąłeś przyznając się do tego co zrobiliście- Calamita pokiwała zdegustowana głową.
Weszliśmy do sali z dwunastoma tronami. Wszystkie poza tronem Posejdona i Hermesa były zajęte.Rozejrzałem się niespokojnie w poszukiwaniu Ateny. Siedziała dumna, jeszcze błogo nieświadoma naszych czynów.
-Dzień doberek ciocie i wujkowie...kuzynki i kuzynowie- usmiechnęła się niepewnie Cala i spojrzała na ojca.
Posejdon w tym czasie minął nas i usiadł na swoim tronie.
-Czego tu szukaliście herosi? Calamito zawiodłem się na tobie- przemówił Zeus.
Bogini westchnęła.
-Okey...ale ja bym się wstydziła za Aresa- wypaliła nagle- to nie ja przekupuje Dioniego żeby wpuścił do Obozu jego córeczkę...zrodzona bądź co bądź z naszej kochanej Afrodytki- Cala usmiechnęła się wyzywająco do Aresa.
Patrzyliśmy na nią z szeroko otwartymi oczami. No tego to ja się po niej nie spodziewałem, choć wiedziałem, że po niej można się serio dużo spodziewać.
- Dosyć! - ryknął Ares, wraz z Zeusem.
- A może twój brat i pani Chase wytłumaczą się rodzicom? - zapytał kpiąco bóg wojny. Tatko spojrzał na mnie zdziwiony. Przeceniłem go. Nie domyślił się jeszcze co przeskrobałem.
-Taa?- Cala zrobiła krok w stronę Aresa- a jak ty wytłumaczysz się Hefajstosowi, że masz dziecko z jego zoną?- tu siostra spojrzała z uśmiechem w stronę brodatego boga.
Byłem jej wdzięczny, że starała się mi i Ann uratować tyłek. Może troche zaryzykowała, ponieważ Hefajstos wstał i jakby nigdy nic powiedział, że o wszystkim wiedział.
- A o tym, że jedno z dziecków jest w Obozie też tu każdy wie? - zapytałem mając nadzieję, że nie, i wszyscy zapomną o słowach Aresa dotyczących mnie i Annabeth.
Wszyscy bogowie spojrzeli w moją stronę.
-Nie odzywaj się nie pytany młody herosie- zagrzmiał Zeus
Odwróciłem wzrok...na mój pech spojrzałem prosto w oczy mamy Annabeth.
Zrobiło mi się strasznie gorąco i zaparło mi dech.W oczach Ateny widziałem wściekłość.To nie było przyjemne uczucie. Nie patrzała jednak na mnie, tylko na Aresa i Afrodytę. Ann chwyciła mnie za rękę, mając gwarancję, że nikt nie zwróci na nas uwagi. Była tak samo przerażona jak ja. Tylko Cal jakoś się trzymała.
-Em...okey- zaczęła po woli moja siostra- To zróbmy tak...ja sie z moja wycieczką wycofam...a ty tu się kłóćcie, rozwodzicie i tak dalej- spojrzała zadowolona w naszą stronę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
shorty8
Tytan



Dołączył: 26 Kwi 2010
Posty: 3519
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tamgdzieżyjąbogowie city
Płeć: Heroska

PostWysłany: Nie 21:12, 02 Maj 2010    Temat postu:

-No ale tato no...to tylko wycieczka krajoznawcza- jęknęła Cala stając przed nim- nie bądź taki surowy...tez byłeś dzieckiem...bądź co bądź nie strawionym, ale byleś nio...proszę- zrobiła maślane oczka.
- Właśnie - pokiwałem głową. - Tato, jeśli nam teraz odpuścisz, to przez całe lato nic nie sknocę.
Pomijając to, że już coś zrobiłem i to nie sam tylko z Ann. No co miałem robić. Ja naprawdę nie chciałem spotkać się z Ateną.
Annabeth uderzyła mnie łokciem w bok.Na twarzy taty zagościł cień uśmiechu lecz to trwało tylko chwileczkę ponieważ znowu zrobił złą minę i powiedział.
-Spokój.
Po czym wyszedł z archiwum, a my, chcąc nie chcąc, ruszyliśmy za nim.
-Wymyśl cos...to ty tu jesteś boginią- mruknąłem do siostry,.
-Ej, to nie moja wina, że nasz starszy jest taki uparty. A ty to jak widać inteligencją nie błysnąłeś przyznając się do tego co zrobiliście- Calamita pokiwała zdegustowana głową.
Weszliśmy do sali z dwunastoma tronami. Wszystkie poza tronem Posejdona i Hermesa były zajęte.Rozejrzałem się niespokojnie w poszukiwaniu Ateny. Siedziała dumna, jeszcze błogo nieświadoma naszych czynów.
-Dzień doberek ciocie i wujkowie...kuzynki i kuzynowie- usmiechnęła się niepewnie Cala i spojrzała na ojca.
Posejdon w tym czasie minął nas i usiadł na swoim tronie.
-Czego tu szukaliście herosi? Calamito zawiodłem się na tobie- przemówił Zeus.
Bogini westchnęła.
-Okey...ale ja bym się wstydziła za Aresa- wypaliła nagle- to nie ja przekupuje Dioniego żeby wpuścił do Obozu jego córeczkę...zrodzona bądź co bądź z naszej kochanej Afrodytki- Cala usmiechnęła się wyzywająco do Aresa.
Patrzyliśmy na nią z szeroko otwartymi oczami. No tego to ja się po niej nie spodziewałem, choć wiedziałem, że po niej można się serio dużo spodziewać.
- Dosyć! - ryknął Ares, wraz z Zeusem.
- A może twój brat i pani Chase wytłumaczą się rodzicom? - zapytał kpiąco bóg wojny. Tatko spojrzał na mnie zdziwiony. Przeceniłem go. Nie domyślił się jeszcze co przeskrobałem.
-Taa?- Cala zrobiła krok w stronę Aresa- a jak ty wytłumaczysz się Hefajstosowi, że masz dziecko z jego zoną?- tu siostra spojrzała z uśmiechem w stronę brodatego boga.
Byłem jej wdzięczny, że starała się mi i Ann uratować tyłek. Może troche zaryzykowała, ponieważ Hefajstos wstał i jakby nigdy nic powiedział, że o wszystkim wiedział.
- A o tym, że jedno z dziecków jest w Obozie też tu każdy wie? - zapytałem mając nadzieję, że nie, i wszyscy zapomną o słowach Aresa dotyczących mnie i Annabeth.
Wszyscy bogowie spojrzeli w moją stronę.
-Nie odzywaj się nie pytany młody herosie- zagrzmiał Zeus
Odwróciłem wzrok...na mój pech spojrzałem prosto w oczy mamy Annabeth.
Zrobiło mi się strasznie gorąco i zaparło mi dech.W oczach Ateny widziałem wściekłość.To nie było przyjemne uczucie. Nie patrzała jednak na mnie, tylko na Aresa i Afrodytę. Ann chwyciła mnie za rękę, mając gwarancję, że nikt nie zwróci na nas uwagi. Była tak samo przerażona jak ja. Tylko Cal jakoś się trzymała.
-Em...okey- zaczęła po woli moja siostra- To zróbmy tak...ja sie z moja wycieczką wycofam...a ty tu się kłóćcie, rozwodzicie i tak dalej- spojrzała zadowolona w naszą stronę.
Zaczęliśmy się wycofywać w stronę wyjścia. Byliśmy już na zewnątrz kiedy usłyszałem głos ojca i Ateny idących za nami.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roxy
Wszechpotężna Rada Parzystokopytnych



Dołączył: 10 Mar 2010
Posty: 1030
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: NY ^^
Płeć: Heroska

PostWysłany: Pon 21:30, 03 Maj 2010    Temat postu:

-No ale tato no...to tylko wycieczka krajoznawcza- jęknęła Cala stając przed nim- nie bądź taki surowy...tez byłeś dzieckiem...bądź co bądź nie strawionym, ale byleś nio...proszę- zrobiła maślane oczka.
- Właśnie - pokiwałem głową. - Tato, jeśli nam teraz odpuścisz, to przez całe lato nic nie sknocę.
Pomijając to, że już coś zrobiłem i to nie sam tylko z Ann. No co miałem robić. Ja naprawdę nie chciałem spotkać się z Ateną.
Annabeth uderzyła mnie łokciem w bok.Na twarzy taty zagościł cień uśmiechu lecz to trwało tylko chwileczkę ponieważ znowu zrobił złą minę i powiedział.
-Spokój.
Po czym wyszedł z archiwum, a my, chcąc nie chcąc, ruszyliśmy za nim.
-Wymyśl cos...to ty tu jesteś boginią- mruknąłem do siostry,.
-Ej, to nie moja wina, że nasz starszy jest taki uparty. A ty to jak widać inteligencją nie błysnąłeś przyznając się do tego co zrobiliście- Calamita pokiwała zdegustowana głową.
Weszliśmy do sali z dwunastoma tronami. Wszystkie poza tronem Posejdona i Hermesa były zajęte.Rozejrzałem się niespokojnie w poszukiwaniu Ateny. Siedziała dumna, jeszcze błogo nieświadoma naszych czynów.
-Dzień doberek ciocie i wujkowie...kuzynki i kuzynowie- usmiechnęła się niepewnie Cala i spojrzała na ojca.
Posejdon w tym czasie minął nas i usiadł na swoim tronie.
-Czego tu szukaliście herosi? Calamito zawiodłem się na tobie- przemówił Zeus.
Bogini westchnęła.
-Okey...ale ja bym się wstydziła za Aresa- wypaliła nagle- to nie ja przekupuje Dioniego żeby wpuścił do Obozu jego córeczkę...zrodzona bądź co bądź z naszej kochanej Afrodytki- Cala usmiechnęła się wyzywająco do Aresa.
Patrzyliśmy na nią z szeroko otwartymi oczami. No tego to ja się po niej nie spodziewałem, choć wiedziałem, że po niej można się serio dużo spodziewać.
- Dosyć! - ryknął Ares, wraz z Zeusem.
- A może twój brat i pani Chase wytłumaczą się rodzicom? - zapytał kpiąco bóg wojny. Tatko spojrzał na mnie zdziwiony. Przeceniłem go. Nie domyślił się jeszcze co przeskrobałem.
-Taa?- Cala zrobiła krok w stronę Aresa- a jak ty wytłumaczysz się Hefajstosowi, że masz dziecko z jego zoną?- tu siostra spojrzała z uśmiechem w stronę brodatego boga.
Byłem jej wdzięczny, że starała się mi i Ann uratować tyłek. Może troche zaryzykowała, ponieważ Hefajstos wstał i jakby nigdy nic powiedział, że o wszystkim wiedział.
- A o tym, że jedno z dziecków jest w Obozie też tu każdy wie? - zapytałem mając nadzieję, że nie, i wszyscy zapomną o słowach Aresa dotyczących mnie i Annabeth.
Wszyscy bogowie spojrzeli w moją stronę.
-Nie odzywaj się nie pytany młody herosie- zagrzmiał Zeus
Odwróciłem wzrok...na mój pech spojrzałem prosto w oczy mamy Annabeth.
Zrobiło mi się strasznie gorąco i zaparło mi dech.W oczach Ateny widziałem wściekłość.To nie było przyjemne uczucie. Nie patrzała jednak na mnie, tylko na Aresa i Afrodytę. Ann chwyciła mnie za rękę, mając gwarancję, że nikt nie zwróci na nas uwagi. Była tak samo przerażona jak ja. Tylko Cal jakoś się trzymała.
-Em...okey- zaczęła po woli moja siostra- To zróbmy tak...ja sie z moja wycieczką wycofam...a ty tu się kłóćcie, rozwodzicie i tak dalej- spojrzała zadowolona w naszą stronę.
Zaczęliśmy się wycofywać w stronę wyjścia. Byliśmy już na zewnątrz kiedy usłyszałem głos ojca i Ateny idących za nami. Calamita zaklęła pod nosem...wow nie wiedziałem, że bogowie mogą klnąc...ale mniejsza. Stanęliśmy wszyscy jak na rozkaz.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
shorty8
Tytan



Dołączył: 26 Kwi 2010
Posty: 3519
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tamgdzieżyjąbogowie city
Płeć: Heroska

PostWysłany: Wto 17:55, 04 Maj 2010    Temat postu:

Annabeth uderzyła mnie łokciem w bok.Na twarzy taty zagościł cień uśmiechu lecz to trwało tylko chwileczkę ponieważ znowu zrobił złą minę i powiedział.
-Spokój.
Po czym wyszedł z archiwum, a my, chcąc nie chcąc, ruszyliśmy za nim.
-Wymyśl cos...to ty tu jesteś boginią- mruknąłem do siostry,.
-Ej, to nie moja wina, że nasz starszy jest taki uparty. A ty to jak widać inteligencją nie błysnąłeś przyznając się do tego co zrobiliście- Calamita pokiwała zdegustowana głową.
Weszliśmy do sali z dwunastoma tronami. Wszystkie poza tronem Posejdona i Hermesa były zajęte.Rozejrzałem się niespokojnie w poszukiwaniu Ateny. Siedziała dumna, jeszcze błogo nieświadoma naszych czynów.
-Dzień doberek ciocie i wujkowie...kuzynki i kuzynowie- usmiechnęła się niepewnie Cala i spojrzała na ojca.
Posejdon w tym czasie minął nas i usiadł na swoim tronie.
-Czego tu szukaliście herosi? Calamito zawiodłem się na tobie- przemówił Zeus.
Bogini westchnęła.
-Okey...ale ja bym się wstydziła za Aresa- wypaliła nagle- to nie ja przekupuje Dioniego żeby wpuścił do Obozu jego córeczkę...zrodzona bądź co bądź z naszej kochanej Afrodytki- Cala usmiechnęła się wyzywająco do Aresa.
Patrzyliśmy na nią z szeroko otwartymi oczami. No tego to ja się po niej nie spodziewałem, choć wiedziałem, że po niej można się serio dużo spodziewać.
- Dosyć! - ryknął Ares, wraz z Zeusem.
- A może twój brat i pani Chase wytłumaczą się rodzicom? - zapytał kpiąco bóg wojny. Tatko spojrzał na mnie zdziwiony. Przeceniłem go. Nie domyślił się jeszcze co przeskrobałem.
-Taa?- Cala zrobiła krok w stronę Aresa- a jak ty wytłumaczysz się Hefajstosowi, że masz dziecko z jego zoną?- tu siostra spojrzała z uśmiechem w stronę brodatego boga.
Byłem jej wdzięczny, że starała się mi i Ann uratować tyłek. Może troche zaryzykowała, ponieważ Hefajstos wstał i jakby nigdy nic powiedział, że o wszystkim wiedział.
- A o tym, że jedno z dziecków jest w Obozie też tu każdy wie? - zapytałem mając nadzieję, że nie, i wszyscy zapomną o słowach Aresa dotyczących mnie i Annabeth.
Wszyscy bogowie spojrzeli w moją stronę.
-Nie odzywaj się nie pytany młody herosie- zagrzmiał Zeus
Odwróciłem wzrok...na mój pech spojrzałem prosto w oczy mamy Annabeth.
Zrobiło mi się strasznie gorąco i zaparło mi dech.W oczach Ateny widziałem wściekłość.To nie było przyjemne uczucie. Nie patrzała jednak na mnie, tylko na Aresa i Afrodytę. Ann chwyciła mnie za rękę, mając gwarancję, że nikt nie zwróci na nas uwagi. Była tak samo przerażona jak ja. Tylko Cal jakoś się trzymała.
-Em...okey- zaczęła po woli moja siostra- To zróbmy tak...ja sie z moja wycieczką wycofam...a ty tu się kłóćcie, rozwodzicie i tak dalej- spojrzała zadowolona w naszą stronę.
Zaczęliśmy się wycofywać w stronę wyjścia. Byliśmy już na zewnątrz kiedy usłyszałem głos ojca i Ateny idących za nami. Calamita zaklęła pod nosem...wow nie wiedziałem, że bogowie mogą klnąc...ale mniejsza. Stanęliśmy wszyscy jak na rozkaz.
- Perseuszu, Annabeth, Calamito, Groverze, poczekajcie - usłyszałem głos bogini mądrości. Serce podskoczyło mi do gardła. Puściłem rękę Ann jakby nagle zaczęła mnie parzyć.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Skaila
Tytan



Dołączył: 13 Kwi 2010
Posty: 2916
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Małopolska
Płeć: Heroska

PostWysłany: Wto 19:38, 04 Maj 2010    Temat postu:

Annabeth uderzyła mnie łokciem w bok.Na twarzy taty zagościł cień uśmiechu lecz to trwało tylko chwileczkę ponieważ znowu zrobił złą minę i powiedział.
-Spokój.
Po czym wyszedł z archiwum, a my, chcąc nie chcąc, ruszyliśmy za nim.
-Wymyśl cos...to ty tu jesteś boginią- mruknąłem do siostry,.
-Ej, to nie moja wina, że nasz starszy jest taki uparty. A ty to jak widać inteligencją nie błysnąłeś przyznając się do tego co zrobiliście- Calamita pokiwała zdegustowana głową.
Weszliśmy do sali z dwunastoma tronami. Wszystkie poza tronem Posejdona i Hermesa były zajęte.Rozejrzałem się niespokojnie w poszukiwaniu Ateny. Siedziała dumna, jeszcze błogo nieświadoma naszych czynów.
-Dzień doberek ciocie i wujkowie...kuzynki i kuzynowie- usmiechnęła się niepewnie Cala i spojrzała na ojca.
Posejdon w tym czasie minął nas i usiadł na swoim tronie.
-Czego tu szukaliście herosi? Calamito zawiodłem się na tobie- przemówił Zeus.
Bogini westchnęła.
-Okey...ale ja bym się wstydziła za Aresa- wypaliła nagle- to nie ja przekupuje Dioniego żeby wpuścił do Obozu jego córeczkę...zrodzona bądź co bądź z naszej kochanej Afrodytki- Cala usmiechnęła się wyzywająco do Aresa.
Patrzyliśmy na nią z szeroko otwartymi oczami. No tego to ja się po niej nie spodziewałem, choć wiedziałem, że po niej można się serio dużo spodziewać.
- Dosyć! - ryknął Ares, wraz z Zeusem.
- A może twój brat i pani Chase wytłumaczą się rodzicom? - zapytał kpiąco bóg wojny. Tatko spojrzał na mnie zdziwiony. Przeceniłem go. Nie domyślił się jeszcze co przeskrobałem.
-Taa?- Cala zrobiła krok w stronę Aresa- a jak ty wytłumaczysz się Hefajstosowi, że masz dziecko z jego zoną?- tu siostra spojrzała z uśmiechem w stronę brodatego boga.
Byłem jej wdzięczny, że starała się mi i Ann uratować tyłek. Może troche zaryzykowała, ponieważ Hefajstos wstał i jakby nigdy nic powiedział, że o wszystkim wiedział.
- A o tym, że jedno z dziecków jest w Obozie też tu każdy wie? - zapytałem mając nadzieję, że nie, i wszyscy zapomną o słowach Aresa dotyczących mnie i Annabeth.
Wszyscy bogowie spojrzeli w moją stronę.
-Nie odzywaj się nie pytany młody herosie- zagrzmiał Zeus
Odwróciłem wzrok...na mój pech spojrzałem prosto w oczy mamy Annabeth.
Zrobiło mi się strasznie gorąco i zaparło mi dech.W oczach Ateny widziałem wściekłość.To nie było przyjemne uczucie. Nie patrzała jednak na mnie, tylko na Aresa i Afrodytę. Ann chwyciła mnie za rękę, mając gwarancję, że nikt nie zwróci na nas uwagi. Była tak samo przerażona jak ja. Tylko Cal jakoś się trzymała.
-Em...okey- zaczęła po woli moja siostra- To zróbmy tak...ja sie z moja wycieczką wycofam...a ty tu się kłóćcie, rozwodzicie i tak dalej- spojrzała zadowolona w naszą stronę.
Zaczęliśmy się wycofywać w stronę wyjścia. Byliśmy już na zewnątrz kiedy usłyszałem głos ojca i Ateny idących za nami. Calamita zaklęła pod nosem...wow nie wiedziałem, że bogowie mogą klnąc...ale mniejsza. Stanęliśmy wszyscy jak na rozkaz.
- Perseuszu, Annabeth, Calamito, Groverze, poczekajcie - usłyszałem głos bogini mądrości. Serce podskoczyło mi do gardła. Puściłem rękę Ann jakby nagle zaczęła mnie parzyć.Popatrzyłem na nią.Była tak samo przerażona jak ja.Posłałem jej uspokajające spojrzenie.Odwróciłem się i po raz drugi stanąłem oko w oko z mamą Ann.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
shorty8
Tytan



Dołączył: 26 Kwi 2010
Posty: 3519
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tamgdzieżyjąbogowie city
Płeć: Heroska

PostWysłany: Wto 21:04, 04 Maj 2010    Temat postu:

-Dzień doberek ciocie i wujkowie...kuzynki i kuzynowie- usmiechnęła się niepewnie Cala i spojrzała na ojca.
Posejdon w tym czasie minął nas i usiadł na swoim tronie.
-Czego tu szukaliście herosi? Calamito zawiodłem się na tobie- przemówił Zeus.
Bogini westchnęła.
-Okey...ale ja bym się wstydziła za Aresa- wypaliła nagle- to nie ja przekupuje Dioniego żeby wpuścił do Obozu jego córeczkę...zrodzona bądź co bądź z naszej kochanej Afrodytki- Cala usmiechnęła się wyzywająco do Aresa.
Patrzyliśmy na nią z szeroko otwartymi oczami. No tego to ja się po niej nie spodziewałem, choć wiedziałem, że po niej można się serio dużo spodziewać.
- Dosyć! - ryknął Ares, wraz z Zeusem.
- A może twój brat i pani Chase wytłumaczą się rodzicom? - zapytał kpiąco bóg wojny. Tatko spojrzał na mnie zdziwiony. Przeceniłem go. Nie domyślił się jeszcze co przeskrobałem.
-Taa?- Cala zrobiła krok w stronę Aresa- a jak ty wytłumaczysz się Hefajstosowi, że masz dziecko z jego zoną?- tu siostra spojrzała z uśmiechem w stronę brodatego boga.
Byłem jej wdzięczny, że starała się mi i Ann uratować tyłek. Może troche zaryzykowała, ponieważ Hefajstos wstał i jakby nigdy nic powiedział, że o wszystkim wiedział.
- A o tym, że jedno z dziecków jest w Obozie też tu każdy wie? - zapytałem mając nadzieję, że nie, i wszyscy zapomną o słowach Aresa dotyczących mnie i Annabeth.
Wszyscy bogowie spojrzeli w moją stronę.
-Nie odzywaj się nie pytany młody herosie- zagrzmiał Zeus
Odwróciłem wzrok...na mój pech spojrzałem prosto w oczy mamy Annabeth.
Zrobiło mi się strasznie gorąco i zaparło mi dech.W oczach Ateny widziałem wściekłość.To nie było przyjemne uczucie. Nie patrzała jednak na mnie, tylko na Aresa i Afrodytę. Ann chwyciła mnie za rękę, mając gwarancję, że nikt nie zwróci na nas uwagi. Była tak samo przerażona jak ja. Tylko Cal jakoś się trzymała.
-Em...okey- zaczęła po woli moja siostra- To zróbmy tak...ja sie z moja wycieczką wycofam...a ty tu się kłóćcie, rozwodzicie i tak dalej- spojrzała zadowolona w naszą stronę.
Zaczęliśmy się wycofywać w stronę wyjścia. Byliśmy już na zewnątrz kiedy usłyszałem głos ojca i Ateny idących za nami. Calamita zaklęła pod nosem...wow nie wiedziałem, że bogowie mogą klnąc...ale mniejsza. Stanęliśmy wszyscy jak na rozkaz.
- Perseuszu, Annabeth, Calamito, Groverze, poczekajcie - usłyszałem głos bogini mądrości. Serce podskoczyło mi do gardła. Puściłem rękę Ann jakby nagle zaczęła mnie parzyć.Popatrzyłem na nią.Była tak samo przerażona jak ja.Posłałem jej uspokajające spojrzenie.Odwróciłem się i po raz drugi stanąłem oko w oko z mamą Ann.
- Wiemy od dawna - usłyszałem z ust mojego ojca.
- O czym? - zapytałem ze ściśniętym gardłem. W końcu stali przed nami bogowie olimpu z wyrazem twarzy ,, lepiej wiejcie''. Nasze twarze wysyłały raczej komunikat ,, przepraszam, że żyję ''.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roxy
Wszechpotężna Rada Parzystokopytnych



Dołączył: 10 Mar 2010
Posty: 1030
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: NY ^^
Płeć: Heroska

PostWysłany: Śro 11:59, 05 Maj 2010    Temat postu:

-Dzień doberek ciocie i wujkowie...kuzynki i kuzynowie- usmiechnęła się niepewnie Cala i spojrzała na ojca.
Posejdon w tym czasie minął nas i usiadł na swoim tronie.
-Czego tu szukaliście herosi? Calamito zawiodłem się na tobie- przemówił Zeus.
Bogini westchnęła.
-Okey...ale ja bym się wstydziła za Aresa- wypaliła nagle- to nie ja przekupuje Dioniego żeby wpuścił do Obozu jego córeczkę...zrodzona bądź co bądź z naszej kochanej Afrodytki- Cala usmiechnęła się wyzywająco do Aresa.
Patrzyliśmy na nią z szeroko otwartymi oczami. No tego to ja się po niej nie spodziewałem, choć wiedziałem, że po niej można się serio dużo spodziewać.
- Dosyć! - ryknął Ares, wraz z Zeusem.
- A może twój brat i pani Chase wytłumaczą się rodzicom? - zapytał kpiąco bóg wojny. Tatko spojrzał na mnie zdziwiony. Przeceniłem go. Nie domyślił się jeszcze co przeskrobałem.
-Taa?- Cala zrobiła krok w stronę Aresa- a jak ty wytłumaczysz się Hefajstosowi, że masz dziecko z jego zoną?- tu siostra spojrzała z uśmiechem w stronę brodatego boga.
Byłem jej wdzięczny, że starała się mi i Ann uratować tyłek. Może troche zaryzykowała, ponieważ Hefajstos wstał i jakby nigdy nic powiedział, że o wszystkim wiedział.
- A o tym, że jedno z dziecków jest w Obozie też tu każdy wie? - zapytałem mając nadzieję, że nie, i wszyscy zapomną o słowach Aresa dotyczących mnie i Annabeth.
Wszyscy bogowie spojrzeli w moją stronę.
-Nie odzywaj się nie pytany młody herosie- zagrzmiał Zeus
Odwróciłem wzrok...na mój pech spojrzałem prosto w oczy mamy Annabeth.
Zrobiło mi się strasznie gorąco i zaparło mi dech.W oczach Ateny widziałem wściekłość.To nie było przyjemne uczucie. Nie patrzała jednak na mnie, tylko na Aresa i Afrodytę. Ann chwyciła mnie za rękę, mając gwarancję, że nikt nie zwróci na nas uwagi. Była tak samo przerażona jak ja. Tylko Cal jakoś się trzymała.
-Em...okey- zaczęła po woli moja siostra- To zróbmy tak...ja sie z moja wycieczką wycofam...a ty tu się kłóćcie, rozwodzicie i tak dalej- spojrzała zadowolona w naszą stronę.
Zaczęliśmy się wycofywać w stronę wyjścia. Byliśmy już na zewnątrz kiedy usłyszałem głos ojca i Ateny idących za nami. Calamita zaklęła pod nosem...wow nie wiedziałem, że bogowie mogą klnąc...ale mniejsza. Stanęliśmy wszyscy jak na rozkaz.
- Perseuszu, Annabeth, Calamito, Groverze, poczekajcie - usłyszałem głos bogini mądrości. Serce podskoczyło mi do gardła. Puściłem rękę Ann jakby nagle zaczęła mnie parzyć.Popatrzyłem na nią.Była tak samo przerażona jak ja.Posłałem jej uspokajające spojrzenie.Odwróciłem się i po raz drugi stanąłem oko w oko z mamą Ann.
- Wiemy od dawna - usłyszałem z ust mojego ojca.
- O czym? - zapytałem ze ściśniętym gardłem. W końcu stali przed nami bogowie olimpu z wyrazem twarzy ,, lepiej wiejcie''. Nasze twarze wysyłały raczej komunikat ,, przepraszam, że żyję ''.
-Synu jesteśmy bogami...na prawdę myśleliście, że uda wam się to przed nami ukryć?- Posejdon spojrzał na mnie wyczekująco.
-Jakoś to, że miałam romans z bogiem ciemności uszło twojej uwadze- Cala mruczała pod nosem.
Wszyscy spojrzeli na nią. Ale ta zdawała się w ogóle nie zwracac na san uwagi.
-Co macie nam do powiedzenia?- odezwała się Atena.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
annabeth
Zastępca Szeryfa



Dołączył: 21 Mar 2010
Posty: 1838
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Heroska

PostWysłany: Śro 14:09, 05 Maj 2010    Temat postu:

-Em...okey- zaczęła po woli moja siostra- To zróbmy tak...ja sie z moja wycieczką wycofam...a ty tu się kłóćcie, rozwodzicie i tak dalej- spojrzała zadowolona w naszą stronę.
Zaczęliśmy się wycofywać w stronę wyjścia. Byliśmy już na zewnątrz kiedy usłyszałem głos ojca i Ateny idących za nami. Calamita zaklęła pod nosem...wow nie wiedziałem, że bogowie mogą klnąc...ale mniejsza. Stanęliśmy wszyscy jak na rozkaz.
- Perseuszu, Annabeth, Calamito, Groverze, poczekajcie - usłyszałem głos bogini mądrości. Serce podskoczyło mi do gardła. Puściłem rękę Ann jakby nagle zaczęła mnie parzyć.Popatrzyłem na nią.Była tak samo przerażona jak ja.Posłałem jej uspokajające spojrzenie.Odwróciłem się i po raz drugi stanąłem oko w oko z mamą Ann.
- Wiemy od dawna - usłyszałem z ust mojego ojca.
- O czym? - zapytałem ze ściśniętym gardłem. W końcu stali przed nami bogowie olimpu z wyrazem twarzy ,, lepiej wiejcie''. Nasze twarze wysyłały raczej komunikat ,, przepraszam, że żyję ''.
-Synu jesteśmy bogami...na prawdę myśleliście, że uda wam się to przed nami ukryć?- Posejdon spojrzał na mnie wyczekująco.
-Jakoś to, że miałam romans z bogiem ciemności uszło twojej uwadze- Cala mruczała pod nosem.
Wszyscy spojrzeli na nią. Ale ta zdawała się w ogóle nie zwracac na san uwagi.
-Co macie nam do powiedzenia?- odezwała się Atena.
gorączkowo szukałem wyjścia z całej sytuacji
-wiem-szepnąłem niemal niedoszłyszalnie-ale tym z piątki to sie naprawde należało, a okna sobie kupią nowe.
Cam załamała ręce.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.herosowo.fora.pl Strona Główna -> Na rozluźnienie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 17, 18, 19, 20, 21, 22  Następny
Strona 18 z 22

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
gBlue v1.3 // Theme created by Sopel & Programosy
Regulamin