|
|
Autor |
Wiadomość |
Maryszka
Śmiertelnik
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 148
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Long Island Płeć: Heroska
|
Wysłany: Pon 15:34, 27 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Była tak samo przerażona jak ja.Posłałem jej uspokajające spojrzenie.Odwróciłem się i po raz drugi stanąłem oko w oko z mamą Ann.
- Wiemy od dawna - usłyszałem z ust mojego ojca.
- O czym? - zapytałem ze ściśniętym gardłem. W końcu stali przed nami bogowie olimpu z wyrazem twarzy ,, lepiej wiejcie''. Nasze twarze wysyłały raczej komunikat ,, przepraszam, że żyję ''.
-Synu jesteśmy bogami...na prawdę myśleliście, że uda wam się to przed nami ukryć?- Posejdon spojrzał na mnie wyczekująco.
-Jakoś to, że miałam romans z bogiem ciemności uszło twojej uwadze- Cala mruczała pod nosem.
Wszyscy spojrzeli na nią. Ale ta zdawała się w ogóle nie zwracac na san uwagi.
-Co macie nam do powiedzenia?- odezwała się Atena.
gorączkowo szukałem wyjścia z całej sytuacji
-wiem-szepnąłem niemal niedosłyszalnie-ale tym z piątki to się naprawdę należało, a okna sobie kupią nowe.
Cal załamała ręce.
-Matko kochana??? Ty jesteś moim bratem??-spojrzała na mnie w szoku, a potem dodała cicho-Kłam lepiej.
-No jakoś nie wydaje się to u nas rodzinne, kobieto kto był twoją matką-szepnąłem z sarkazmem.
- Hmhm - chrząknął tato. - Wszystko słyszę.
No i koniec. Nawet Cala patrzała na całą sytuację niezbyt optymistycznie.
-Mamo...nie bądź na nas zła. To, że ty i tata Percy'ego jesteście non stop skłóceni wcale nie oznacza, że my tez musimy się kłócić.- głos zabrała Annabeth.
Spojrzałem na nią.Nagle wszystko zamarło.Patrzyłem na twarze bogów które nic nie wyrażały.Poczułem się dziwnie skołowany.Za mną się coś poruszyło więc obejrzałem się. Zatkało mnie. Za nami stała Sharon.
-A ty tu czego wywłoko??-warknęła moja siostra robiąc krok do przodu.
Sharon uśmiechnęła się wrednie i odwróciła się w stronę olimpijczyków.
-Cześć wszystkim.-powiedziała i nawet nie oddała czci bogom.
Mina Zeusa nie wyrażała nic dobrego. Stał za Ateną i Posejdonem i mrurzył wściekle oczy. Ale Sharon tylko zarzuciła tymi swoimi włosami i odeszła nie zwracając już na nas najmniejszej uwagi. Z jednej strony cieszyłem się, że poszła, z drugiej, bałem się rozmowy z rodzicami.
-Co ty tutaj robisz?-spytał wściekły Zeus- Nikt cię tu nie zapraszał!
Zapadła cisza.Wszyscy patrzyli po sobie szukając winnego tej całej sytuacji.
-Ja wysłałam do niej zaproszenie.-odezwał się kobiecy głos z drugiego końca sali.
Spojrzałem w tamtą stronę.Była to małżonka króla bogów. Wszyscy byli w szoku, a najbardziej Zeus.
-Dlaczego to zrobiłaś?-spytał zdenerwowany pan niebios.
-Miałam swoje powody, a tobie nic do tego.-odparła niezrażona.
- Chyba powinniście wrócić do obozu młodzi herosi, Calmito dopilnuj by dotarli tam cali, z tobą porozmawiam później,a Sharon ty zostajesz. - Zeus zakończył całe zgromadzenie.
-Zwijamy się. - Mrukneła Cal.
Nie zwlekając ani chwili pospieszyliśmy w kierunku windy.
Cały czas szliśmy w milczeniu. Co chwile Calamita tylko nuciła pod nosem kilka jakiś piosenek rockowych. Ja zaś cały czas rozmyślałem nad całym tym wydarzeniem. W pewnym momencie, zauważyłem że ktoś za nami idzie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Roxy
Wszechpotężna Rada Parzystokopytnych
Dołączył: 10 Mar 2010
Posty: 1030
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: NY ^^ Płeć: Heroska
|
Wysłany: Czw 10:31, 30 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Była tak samo przerażona jak ja.Posłałem jej uspokajające spojrzenie.Odwróciłem się i po raz drugi stanąłem oko w oko z mamą Ann.
- Wiemy od dawna - usłyszałem z ust mojego ojca.
- O czym? - zapytałem ze ściśniętym gardłem. W końcu stali przed nami bogowie olimpu z wyrazem twarzy ,, lepiej wiejcie''. Nasze twarze wysyłały raczej komunikat ,, przepraszam, że żyję ''.
-Synu jesteśmy bogami...na prawdę myśleliście, że uda wam się to przed nami ukryć?- Posejdon spojrzał na mnie wyczekująco.
-Jakoś to, że miałam romans z bogiem ciemności uszło twojej uwadze- Cala mruczała pod nosem.
Wszyscy spojrzeli na nią. Ale ta zdawała się w ogóle nie zwracac na san uwagi.
-Co macie nam do powiedzenia?- odezwała się Atena.
gorączkowo szukałem wyjścia z całej sytuacji
-wiem-szepnąłem niemal niedosłyszalnie-ale tym z piątki to się naprawdę należało, a okna sobie kupią nowe.
Cal załamała ręce.
-Matko kochana??? Ty jesteś moim bratem??-spojrzała na mnie w szoku, a potem dodała cicho-Kłam lepiej.
-No jakoś nie wydaje się to u nas rodzinne, kobieto kto był twoją matką-szepnąłem z sarkazmem.
- Hmhm - chrząknął tato. - Wszystko słyszę.
No i koniec. Nawet Cala patrzała na całą sytuację niezbyt optymistycznie.
-Mamo...nie bądź na nas zła. To, że ty i tata Percy'ego jesteście non stop skłóceni wcale nie oznacza, że my tez musimy się kłócić.- głos zabrała Annabeth.
Spojrzałem na nią.Nagle wszystko zamarło.Patrzyłem na twarze bogów które nic nie wyrażały.Poczułem się dziwnie skołowany.Za mną się coś poruszyło więc obejrzałem się. Zatkało mnie. Za nami stała Sharon.
-A ty tu czego wywłoko??-warknęła moja siostra robiąc krok do przodu.
Sharon uśmiechnęła się wrednie i odwróciła się w stronę olimpijczyków.
-Cześć wszystkim.-powiedziała i nawet nie oddała czci bogom.
Mina Zeusa nie wyrażała nic dobrego. Stał za Ateną i Posejdonem i mrurzył wściekle oczy. Ale Sharon tylko zarzuciła tymi swoimi włosami i odeszła nie zwracając już na nas najmniejszej uwagi. Z jednej strony cieszyłem się, że poszła, z drugiej, bałem się rozmowy z rodzicami.
-Co ty tutaj robisz?-spytał wściekły Zeus- Nikt cię tu nie zapraszał!
Zapadła cisza.Wszyscy patrzyli po sobie szukając winnego tej całej sytuacji.
-Ja wysłałam do niej zaproszenie.-odezwał się kobiecy głos z drugiego końca sali.
Spojrzałem w tamtą stronę.Była to małżonka króla bogów. Wszyscy byli w szoku, a najbardziej Zeus.
-Dlaczego to zrobiłaś?-spytał zdenerwowany pan niebios.
-Miałam swoje powody, a tobie nic do tego.-odparła niezrażona.
- Chyba powinniście wrócić do obozu młodzi herosi, Calmito dopilnuj by dotarli tam cali, z tobą porozmawiam później,a Sharon ty zostajesz. - Zeus zakończył całe zgromadzenie.
-Zwijamy się. - Mruknęła Cal.
Nie zwlekając ani chwili pospieszyliśmy w kierunku windy.
Cały czas szliśmy w milczeniu. Co chwile Calamita tylko nuciła pod nosem kilka jakiś piosenek rockowych. Ja zaś cały czas rozmyślałem nad całym tym wydarzeniem. W pewnym momencie, zauważyłem że ktoś za nami idzie.
-Stop wszyscy!-zawołała Cal i bez ostrzeżenia obróciła się na pięcie.- Ares- usmiechnęła się do niego słodko- Czego tu chcesz łosiu?-warknęła po chwili.
No tak, cała ona, raz słodka, że az by sie chciało ją przytulić, a po chwili kuje gorzej niż róża.
tak, tak to na prawdę napisała Roxy xD
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Roxy dnia Czw 10:32, 30 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Maryszka
Śmiertelnik
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 148
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Long Island Płeć: Heroska
|
Wysłany: Czw 14:38, 30 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Była tak samo przerażona jak ja.Posłałem jej uspokajające spojrzenie.Odwróciłem się i po raz drugi stanąłem oko w oko z mamą Ann.
- Wiemy od dawna - usłyszałem z ust mojego ojca.
- O czym? - zapytałem ze ściśniętym gardłem. W końcu stali przed nami bogowie olimpu z wyrazem twarzy ,, lepiej wiejcie''. Nasze twarze wysyłały raczej komunikat ,, przepraszam, że żyję ''.
-Synu jesteśmy bogami...na prawdę myśleliście, że uda wam się to przed nami ukryć?- Posejdon spojrzał na mnie wyczekująco.
-Jakoś to, że miałam romans z bogiem ciemności uszło twojej uwadze- Cala mruczała pod nosem.
Wszyscy spojrzeli na nią. Ale ta zdawała się w ogóle nie zwracac na san uwagi.
-Co macie nam do powiedzenia?- odezwała się Atena.
gorączkowo szukałem wyjścia z całej sytuacji
-wiem-szepnąłem niemal niedosłyszalnie-ale tym z piątki to się naprawdę należało, a okna sobie kupią nowe.
Cal załamała ręce.
-Matko kochana??? Ty jesteś moim bratem??-spojrzała na mnie w szoku, a potem dodała cicho-Kłam lepiej.
-No jakoś nie wydaje się to u nas rodzinne, kobieto kto był twoją matką-szepnąłem z sarkazmem.
- Hmhm - chrząknął tato. - Wszystko słyszę.
No i koniec. Nawet Cala patrzała na całą sytuację niezbyt optymistycznie.
-Mamo...nie bądź na nas zła. To, że ty i tata Percy'ego jesteście non stop skłóceni wcale nie oznacza, że my tez musimy się kłócić.- głos zabrała Annabeth.
Spojrzałem na nią.Nagle wszystko zamarło.Patrzyłem na twarze bogów które nic nie wyrażały.Poczułem się dziwnie skołowany.Za mną się coś poruszyło więc obejrzałem się. Zatkało mnie. Za nami stała Sharon.
-A ty tu czego wywłoko??-warknęła moja siostra robiąc krok do przodu.
Sharon uśmiechnęła się wrednie i odwróciła się w stronę olimpijczyków.
-Cześć wszystkim.-powiedziała i nawet nie oddała czci bogom.
Mina Zeusa nie wyrażała nic dobrego. Stał za Ateną i Posejdonem i mrurzył wściekle oczy. Ale Sharon tylko zarzuciła tymi swoimi włosami i odeszła nie zwracając już na nas najmniejszej uwagi. Z jednej strony cieszyłem się, że poszła, z drugiej, bałem się rozmowy z rodzicami.
-Co ty tutaj robisz?-spytał wściekły Zeus- Nikt cię tu nie zapraszał!
Zapadła cisza.Wszyscy patrzyli po sobie szukając winnego tej całej sytuacji.
-Ja wysłałam do niej zaproszenie.-odezwał się kobiecy głos z drugiego końca sali.
Spojrzałem w tamtą stronę.Była to małżonka króla bogów. Wszyscy byli w szoku, a najbardziej Zeus.
-Dlaczego to zrobiłaś?-spytał zdenerwowany pan niebios.
-Miałam swoje powody, a tobie nic do tego.-odparła niezrażona.
- Chyba powinniście wrócić do obozu młodzi herosi, Calmito dopilnuj by dotarli tam cali, z tobą porozmawiam później,a Sharon ty zostajesz. - Zeus zakończył całe zgromadzenie.
-Zwijamy się. - Mruknęła Cal.
Nie zwlekając ani chwili pospieszyliśmy w kierunku windy.
Cały czas szliśmy w milczeniu. Co chwile Calamita tylko nuciła pod nosem kilka jakiś piosenek rockowych. Ja zaś cały czas rozmyślałem nad całym tym wydarzeniem. W pewnym momencie, zauważyłem że ktoś za nami idzie.
-Stop wszyscy!-zawołała Cal i bez ostrzeżenia obróciła się na pięcie.- Ares- usmiechnęła się do niego słodko- Czego tu chcesz łosiu?-warknęła po chwili.
No tak, cała ona, raz słodka, że az by sie chciało ją przytulić, a po chwili kuje gorzej niż róża.
W jego oczach zabłysła żądza mordu. Gdy Calamita to zobaczyła, od razu cofnęła się o 2 kroki.
- T..t..to b..był taki żarcik.... o co chodzi? - zapytała z przerażeniem w głosie. Ta to miała burzliwe zmiany nastrojów.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roxy
Wszechpotężna Rada Parzystokopytnych
Dołączył: 10 Mar 2010
Posty: 1030
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: NY ^^ Płeć: Heroska
|
Wysłany: Czw 17:17, 30 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Była tak samo przerażona jak ja.Posłałem jej uspokajające spojrzenie.Odwróciłem się i po raz drugi stanąłem oko w oko z mamą Ann.
- Wiemy od dawna - usłyszałem z ust mojego ojca.
- O czym? - zapytałem ze ściśniętym gardłem. W końcu stali przed nami bogowie olimpu z wyrazem twarzy ,, lepiej wiejcie''. Nasze twarze wysyłały raczej komunikat ,, przepraszam, że żyję ''.
-Synu jesteśmy bogami...na prawdę myśleliście, że uda wam się to przed nami ukryć?- Posejdon spojrzał na mnie wyczekująco.
-Jakoś to, że miałam romans z bogiem ciemności uszło twojej uwadze- Cala mruczała pod nosem.
Wszyscy spojrzeli na nią. Ale ta zdawała się w ogóle nie zwracac na san uwagi.
-Co macie nam do powiedzenia?- odezwała się Atena.
gorączkowo szukałem wyjścia z całej sytuacji
-wiem-szepnąłem niemal niedosłyszalnie-ale tym z piątki to się naprawdę należało, a okna sobie kupią nowe.
Cal załamała ręce.
-Matko kochana??? Ty jesteś moim bratem??-spojrzała na mnie w szoku, a potem dodała cicho-Kłam lepiej.
-No jakoś nie wydaje się to u nas rodzinne, kobieto kto był twoją matką-szepnąłem z sarkazmem.
- Hmhm - chrząknął tato. - Wszystko słyszę.
No i koniec. Nawet Cala patrzała na całą sytuację niezbyt optymistycznie.
-Mamo...nie bądź na nas zła. To, że ty i tata Percy'ego jesteście non stop skłóceni wcale nie oznacza, że my tez musimy się kłócić.- głos zabrała Annabeth.
Spojrzałem na nią.Nagle wszystko zamarło.Patrzyłem na twarze bogów które nic nie wyrażały.Poczułem się dziwnie skołowany.Za mną się coś poruszyło więc obejrzałem się. Zatkało mnie. Za nami stała Sharon.
-A ty tu czego wywłoko??-warknęła moja siostra robiąc krok do przodu.
Sharon uśmiechnęła się wrednie i odwróciła się w stronę olimpijczyków.
-Cześć wszystkim.-powiedziała i nawet nie oddała czci bogom.
Mina Zeusa nie wyrażała nic dobrego. Stał za Ateną i Posejdonem i mrurzył wściekle oczy. Ale Sharon tylko zarzuciła tymi swoimi włosami i odeszła nie zwracając już na nas najmniejszej uwagi. Z jednej strony cieszyłem się, że poszła, z drugiej, bałem się rozmowy z rodzicami.
-Co ty tutaj robisz?-spytał wściekły Zeus- Nikt cię tu nie zapraszał!
Zapadła cisza.Wszyscy patrzyli po sobie szukając winnego tej całej sytuacji.
-Ja wysłałam do niej zaproszenie.-odezwał się kobiecy głos z drugiego końca sali.
Spojrzałem w tamtą stronę.Była to małżonka króla bogów. Wszyscy byli w szoku, a najbardziej Zeus.
-Dlaczego to zrobiłaś?-spytał zdenerwowany pan niebios.
-Miałam swoje powody, a tobie nic do tego.-odparła niezrażona.
- Chyba powinniście wrócić do obozu młodzi herosi, Calmito dopilnuj by dotarli tam cali, z tobą porozmawiam później,a Sharon ty zostajesz. - Zeus zakończył całe zgromadzenie.
-Zwijamy się. - Mruknęła Cal.
Nie zwlekając ani chwili pospieszyliśmy w kierunku windy.
Cały czas szliśmy w milczeniu. Co chwile Calamita tylko nuciła pod nosem kilka jakiś piosenek rockowych. Ja zaś cały czas rozmyślałem nad całym tym wydarzeniem. W pewnym momencie, zauważyłem że ktoś za nami idzie.
-Stop wszyscy!-zawołała Cal i bez ostrzeżenia obróciła się na pięcie.- Ares- usmiechnęła się do niego słodko- Czego tu chcesz łosiu?-warknęła po chwili.
No tak, cała ona, raz słodka, że aż by się chciało ją przytulić, a po chwili kuje gorzej niż róża.
W jego oczach zabłysła żądza mordu. Gdy Calamita to zobaczyła, od razu cofnęła się o 2 kroki.
- T..t..to b..był taki żarcik.... o co chodzi? - zapytała z przerażeniem w głosie. Ta to miała burzliwe zmiany nastrojów.
-Czy byłabyś taką miła boginią wody i przestała się czepiać mojej córki?-warknął bóg wojny.
-Hm...zastanowię się nad tym...daj mi kilka tysięcy lat-usmiechnęła się delikatnie- Chodu!-mruknęła do nas i sama ruszyła biegiem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
shorty8
Tytan
Dołączył: 26 Kwi 2010
Posty: 3519
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tamgdzieżyjąbogowie city Płeć: Heroska
|
Wysłany: Pią 12:26, 01 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Była tak samo przerażona jak ja.Posłałem jej uspokajające spojrzenie.Odwróciłem się i po raz drugi stanąłem oko w oko z mamą Ann.
- Wiemy od dawna - usłyszałem z ust mojego ojca.
- O czym? - zapytałem ze ściśniętym gardłem. W końcu stali przed nami bogowie olimpu z wyrazem twarzy ,, lepiej wiejcie''. Nasze twarze wysyłały raczej komunikat ,, przepraszam, że żyję ''.
-Synu jesteśmy bogami...na prawdę myśleliście, że uda wam się to przed nami ukryć?- Posejdon spojrzał na mnie wyczekująco.
-Jakoś to, że miałam romans z bogiem ciemności uszło twojej uwadze- Cala mruczała pod nosem.
Wszyscy spojrzeli na nią. Ale ta zdawała się w ogóle nie zwracac na san uwagi.
-Co macie nam do powiedzenia?- odezwała się Atena.
gorączkowo szukałem wyjścia z całej sytuacji
-wiem-szepnąłem niemal niedosłyszalnie-ale tym z piątki to się naprawdę należało, a okna sobie kupią nowe.
Cal załamała ręce.
-Matko kochana??? Ty jesteś moim bratem??-spojrzała na mnie w szoku, a potem dodała cicho-Kłam lepiej.
-No jakoś nie wydaje się to u nas rodzinne, kobieto kto był twoją matką-szepnąłem z sarkazmem.
- Hmhm - chrząknął tato. - Wszystko słyszę.
No i koniec. Nawet Cala patrzała na całą sytuację niezbyt optymistycznie.
-Mamo...nie bądź na nas zła. To, że ty i tata Percy'ego jesteście non stop skłóceni wcale nie oznacza, że my tez musimy się kłócić.- głos zabrała Annabeth.
Spojrzałem na nią.Nagle wszystko zamarło.Patrzyłem na twarze bogów które nic nie wyrażały.Poczułem się dziwnie skołowany.Za mną się coś poruszyło więc obejrzałem się. Zatkało mnie. Za nami stała Sharon.
-A ty tu czego wywłoko??-warknęła moja siostra robiąc krok do przodu.
Sharon uśmiechnęła się wrednie i odwróciła się w stronę olimpijczyków.
-Cześć wszystkim.-powiedziała i nawet nie oddała czci bogom.
Mina Zeusa nie wyrażała nic dobrego. Stał za Ateną i Posejdonem i mrurzył wściekle oczy. Ale Sharon tylko zarzuciła tymi swoimi włosami i odeszła nie zwracając już na nas najmniejszej uwagi. Z jednej strony cieszyłem się, że poszła, z drugiej, bałem się rozmowy z rodzicami.
-Co ty tutaj robisz?-spytał wściekły Zeus- Nikt cię tu nie zapraszał!
Zapadła cisza.Wszyscy patrzyli po sobie szukając winnego tej całej sytuacji.
-Ja wysłałam do niej zaproszenie.-odezwał się kobiecy głos z drugiego końca sali.
Spojrzałem w tamtą stronę.Była to małżonka króla bogów. Wszyscy byli w szoku, a najbardziej Zeus.
-Dlaczego to zrobiłaś?-spytał zdenerwowany pan niebios.
-Miałam swoje powody, a tobie nic do tego.-odparła niezrażona.
- Chyba powinniście wrócić do obozu młodzi herosi, Calmito dopilnuj by dotarli tam cali, z tobą porozmawiam później,a Sharon ty zostajesz. - Zeus zakończył całe zgromadzenie.
-Zwijamy się. - Mruknęła Cal.
Nie zwlekając ani chwili pospieszyliśmy w kierunku windy.
Cały czas szliśmy w milczeniu. Co chwile Calamita tylko nuciła pod nosem kilka jakiś piosenek rockowych. Ja zaś cały czas rozmyślałem nad całym tym wydarzeniem. W pewnym momencie, zauważyłem że ktoś za nami idzie.
-Stop wszyscy!-zawołała Cal i bez ostrzeżenia obróciła się na pięcie.- Ares- usmiechnęła się do niego słodko- Czego tu chcesz łosiu?-warknęła po chwili.
No tak, cała ona, raz słodka, że aż by się chciało ją przytulić, a po chwili kuje gorzej niż róża.
W jego oczach zabłysła żądza mordu. Gdy Calamita to zobaczyła, od razu cofnęła się o 2 kroki.
- T..t..to b..był taki żarcik.... o co chodzi? - zapytała z przerażeniem w głosie. Ta to miała burzliwe zmiany nastrojów.
-Czy byłabyś taką miła boginią wody i przestała się czepiać mojej córki?-warknął bóg wojny.
-Hm...zastanowię się nad tym...daj mi kilka tysięcy lat-usmiechnęła się delikatnie- Chodu!-mruknęła do nas i sama ruszyła biegiem. Biegliśmy, ile sił w nogach, ale Ares był coraz blizej. Kiedy byliśmy tuz obok windy drogę zagrodziłą nam Sharon.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roxy
Wszechpotężna Rada Parzystokopytnych
Dołączył: 10 Mar 2010
Posty: 1030
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: NY ^^ Płeć: Heroska
|
Wysłany: Pią 12:32, 01 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Była tak samo przerażona jak ja.Posłałem jej uspokajające spojrzenie.Odwróciłem się i po raz drugi stanąłem oko w oko z mamą Ann.
- Wiemy od dawna - usłyszałem z ust mojego ojca.
- O czym? - zapytałem ze ściśniętym gardłem. W końcu stali przed nami bogowie olimpu z wyrazem twarzy ,, lepiej wiejcie''. Nasze twarze wysyłały raczej komunikat ,, przepraszam, że żyję ''.
-Synu jesteśmy bogami...na prawdę myśleliście, że uda wam się to przed nami ukryć?- Posejdon spojrzał na mnie wyczekująco.
-Jakoś to, że miałam romans z bogiem ciemności uszło twojej uwadze- Cala mruczała pod nosem.
Wszyscy spojrzeli na nią. Ale ta zdawała się w ogóle nie zwracac na san uwagi.
-Co macie nam do powiedzenia?- odezwała się Atena.
gorączkowo szukałem wyjścia z całej sytuacji
-wiem-szepnąłem niemal niedosłyszalnie-ale tym z piątki to się naprawdę należało, a okna sobie kupią nowe.
Cal załamała ręce.
-Matko kochana??? Ty jesteś moim bratem??-spojrzała na mnie w szoku, a potem dodała cicho-Kłam lepiej.
-No jakoś nie wydaje się to u nas rodzinne, kobieto kto był twoją matką-szepnąłem z sarkazmem.
- Hmhm - chrząknął tato. - Wszystko słyszę.
No i koniec. Nawet Cala patrzała na całą sytuację niezbyt optymistycznie.
-Mamo...nie bądź na nas zła. To, że ty i tata Percy'ego jesteście non stop skłóceni wcale nie oznacza, że my tez musimy się kłócić.- głos zabrała Annabeth.
Spojrzałem na nią.Nagle wszystko zamarło.Patrzyłem na twarze bogów które nic nie wyrażały.Poczułem się dziwnie skołowany.Za mną się coś poruszyło więc obejrzałem się. Zatkało mnie. Za nami stała Sharon.
-A ty tu czego wywłoko??-warknęła moja siostra robiąc krok do przodu.
Sharon uśmiechnęła się wrednie i odwróciła się w stronę olimpijczyków.
-Cześć wszystkim.-powiedziała i nawet nie oddała czci bogom.
Mina Zeusa nie wyrażała nic dobrego. Stał za Ateną i Posejdonem i mrurzył wściekle oczy. Ale Sharon tylko zarzuciła tymi swoimi włosami i odeszła nie zwracając już na nas najmniejszej uwagi. Z jednej strony cieszyłem się, że poszła, z drugiej, bałem się rozmowy z rodzicami.
-Co ty tutaj robisz?-spytał wściekły Zeus- Nikt cię tu nie zapraszał!
Zapadła cisza.Wszyscy patrzyli po sobie szukając winnego tej całej sytuacji.
-Ja wysłałam do niej zaproszenie.-odezwał się kobiecy głos z drugiego końca sali.
Spojrzałem w tamtą stronę.Była to małżonka króla bogów. Wszyscy byli w szoku, a najbardziej Zeus.
-Dlaczego to zrobiłaś?-spytał zdenerwowany pan niebios.
-Miałam swoje powody, a tobie nic do tego.-odparła niezrażona.
- Chyba powinniście wrócić do obozu młodzi herosi, Calmito dopilnuj by dotarli tam cali, z tobą porozmawiam później,a Sharon ty zostajesz. - Zeus zakończył całe zgromadzenie.
-Zwijamy się. - Mruknęła Cal.
Nie zwlekając ani chwili pospieszyliśmy w kierunku windy.
Cały czas szliśmy w milczeniu. Co chwile Calamita tylko nuciła pod nosem kilka jakiś piosenek rockowych. Ja zaś cały czas rozmyślałem nad całym tym wydarzeniem. W pewnym momencie, zauważyłem że ktoś za nami idzie.
-Stop wszyscy!-zawołała Cal i bez ostrzeżenia obróciła się na pięcie.- Ares- usmiechnęła się do niego słodko- Czego tu chcesz łosiu?-warknęła po chwili.
No tak, cała ona, raz słodka, że aż by się chciało ją przytulić, a po chwili kuje gorzej niż róża.
W jego oczach zabłysła żądza mordu. Gdy Calamita to zobaczyła, od razu cofnęła się o 2 kroki.
- T..t..to b..był taki żarcik.... o co chodzi? - zapytała z przerażeniem w głosie. Ta to miała burzliwe zmiany nastrojów.
-Czy byłabyś taką miła boginią wody i przestała się czepiać mojej córki?-warknął bóg wojny.
-Hm...zastanowię się nad tym...daj mi kilka tysięcy lat-usmiechnęła się delikatnie- Chodu!-mruknęła do nas i sama ruszyła biegiem. Biegliśmy, ile sił w nogach, ale Ares był coraz bliżej. Kiedy byliśmy tuz obok windy drogę zagrodziła nam Sharon.
-Zjeżdżaj pani wkurzasz mnie tak, że zaraz ci przyłożę- warknęła moja siostra
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
shorty8
Tytan
Dołączył: 26 Kwi 2010
Posty: 3519
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tamgdzieżyjąbogowie city Płeć: Heroska
|
Wysłany: Pią 12:35, 01 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
-A ty tu czego wywłoko??-warknęła moja siostra robiąc krok do przodu.
Sharon uśmiechnęła się wrednie i odwróciła się w stronę olimpijczyków.
-Cześć wszystkim.-powiedziała i nawet nie oddała czci bogom.
Mina Zeusa nie wyrażała nic dobrego. Stał za Ateną i Posejdonem i mrurzył wściekle oczy. Ale Sharon tylko zarzuciła tymi swoimi włosami i odeszła nie zwracając już na nas najmniejszej uwagi. Z jednej strony cieszyłem się, że poszła, z drugiej, bałem się rozmowy z rodzicami.
-Co ty tutaj robisz?-spytał wściekły Zeus- Nikt cię tu nie zapraszał!
Zapadła cisza.Wszyscy patrzyli po sobie szukając winnego tej całej sytuacji.
-Ja wysłałam do niej zaproszenie.-odezwał się kobiecy głos z drugiego końca sali.
Spojrzałem w tamtą stronę.Była to małżonka króla bogów. Wszyscy byli w szoku, a najbardziej Zeus.
-Dlaczego to zrobiłaś?-spytał zdenerwowany pan niebios.
-Miałam swoje powody, a tobie nic do tego.-odparła niezrażona.
- Chyba powinniście wrócić do obozu młodzi herosi, Calmito dopilnuj by dotarli tam cali, z tobą porozmawiam później,a Sharon ty zostajesz. - Zeus zakończył całe zgromadzenie.
-Zwijamy się. - Mruknęła Cal.
Nie zwlekając ani chwili pospieszyliśmy w kierunku windy.
Cały czas szliśmy w milczeniu. Co chwile Calamita tylko nuciła pod nosem kilka jakiś piosenek rockowych. Ja zaś cały czas rozmyślałem nad całym tym wydarzeniem. W pewnym momencie, zauważyłem że ktoś za nami idzie.
-Stop wszyscy!-zawołała Cal i bez ostrzeżenia obróciła się na pięcie.- Ares- usmiechnęła się do niego słodko- Czego tu chcesz łosiu?-warknęła po chwili.
No tak, cała ona, raz słodka, że aż by się chciało ją przytulić, a po chwili kuje gorzej niż róża.
W jego oczach zabłysła żądza mordu. Gdy Calamita to zobaczyła, od razu cofnęła się o 2 kroki.
- T..t..to b..był taki żarcik.... o co chodzi? - zapytała z przerażeniem w głosie. Ta to miała burzliwe zmiany nastrojów.
-Czy byłabyś taką miła boginią wody i przestała się czepiać mojej córki?-warknął bóg wojny.
-Hm...zastanowię się nad tym...daj mi kilka tysięcy lat-usmiechnęła się delikatnie- Chodu!-mruknęła do nas i sama ruszyła biegiem. Biegliśmy, ile sił w nogach, ale Ares był coraz bliżej. Kiedy byliśmy tuz obok windy drogę zagrodziła nam Sharon.
-Zjeżdżaj pani wkurzasz mnie tak, że zaraz ci przyłożę- warknęła moja siostra. Bogini uśmiechnęła się wrednie.
- Wiesz, myślę sobie, że jeśli Atena dowie się, o romansiku twojego brata, to natychmiast skonfiskuje tą swoją ślicznotkę.
zrobiło mi się gorąco
- Nie odważysz się - wysyczała Cal. Sharon wyjęła plik zdjęć.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roxy
Wszechpotężna Rada Parzystokopytnych
Dołączył: 10 Mar 2010
Posty: 1030
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: NY ^^ Płeć: Heroska
|
Wysłany: Pią 12:41, 01 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
-A ty tu czego wywłoko??-warknęła moja siostra robiąc krok do przodu.
Sharon uśmiechnęła się wrednie i odwróciła się w stronę olimpijczyków.
-Cześć wszystkim.-powiedziała i nawet nie oddała czci bogom.
Mina Zeusa nie wyrażała nic dobrego. Stał za Ateną i Posejdonem i mrurzył wściekle oczy. Ale Sharon tylko zarzuciła tymi swoimi włosami i odeszła nie zwracając już na nas najmniejszej uwagi. Z jednej strony cieszyłem się, że poszła, z drugiej, bałem się rozmowy z rodzicami.
-Co ty tutaj robisz?-spytał wściekły Zeus- Nikt cię tu nie zapraszał!
Zapadła cisza.Wszyscy patrzyli po sobie szukając winnego tej całej sytuacji.
-Ja wysłałam do niej zaproszenie.-odezwał się kobiecy głos z drugiego końca sali.
Spojrzałem w tamtą stronę.Była to małżonka króla bogów. Wszyscy byli w szoku, a najbardziej Zeus.
-Dlaczego to zrobiłaś?-spytał zdenerwowany pan niebios.
-Miałam swoje powody, a tobie nic do tego.-odparła niezrażona.
- Chyba powinniście wrócić do obozu młodzi herosi, Calmito dopilnuj by dotarli tam cali, z tobą porozmawiam później,a Sharon ty zostajesz. - Zeus zakończył całe zgromadzenie.
-Zwijamy się. - Mruknęła Cal.
Nie zwlekając ani chwili pospieszyliśmy w kierunku windy.
Cały czas szliśmy w milczeniu. Co chwile Calamita tylko nuciła pod nosem kilka jakiś piosenek rockowych. Ja zaś cały czas rozmyślałem nad całym tym wydarzeniem. W pewnym momencie, zauważyłem że ktoś za nami idzie.
-Stop wszyscy!-zawołała Cal i bez ostrzeżenia obróciła się na pięcie.- Ares- usmiechnęła się do niego słodko- Czego tu chcesz łosiu?-warknęła po chwili.
No tak, cała ona, raz słodka, że aż by się chciało ją przytulić, a po chwili kuje gorzej niż róża.
W jego oczach zabłysła żądza mordu. Gdy Calamita to zobaczyła, od razu cofnęła się o 2 kroki.
- T..t..to b..był taki żarcik.... o co chodzi? - zapytała z przerażeniem w głosie. Ta to miała burzliwe zmiany nastrojów.
-Czy byłabyś taką miła boginią wody i przestała się czepiać mojej córki?-warknął bóg wojny.
-Hm...zastanowię się nad tym...daj mi kilka tysięcy lat-usmiechnęła się delikatnie- Chodu!-mruknęła do nas i sama ruszyła biegiem. Biegliśmy, ile sił w nogach, ale Ares był coraz bliżej. Kiedy byliśmy tuz obok windy drogę zagrodziła nam Sharon.
-Zjeżdżaj pani wkurzasz mnie tak, że zaraz ci przyłożę- warknęła moja siostra. Bogini uśmiechnęła się wrednie.
- Wiesz, myślę sobie, że jeśli Atena dowie się, o romansiku twojego brata, to natychmiast skonfiskuje tą swoją ślicznotkę.
zrobiło mi się gorąco
- Nie odważysz się - wysyczała Cal.
Sharon wyjęła plik zdjęć.
-Ja sie nie odważę?- aresówko-afrodyta uśmiechnęła się cwaniacko- To chyba mnie nie znasz. Ja jak najbardziej to zrobię...ty byś tego nie zrobiła...jesteś zbyt posłuszna tatusiowi- Sharon spojrzała na moją siostrę z wyższością.
Ałć...nie chciałbym być na jej miejscu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roxy
Wszechpotężna Rada Parzystokopytnych
Dołączył: 10 Mar 2010
Posty: 1030
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: NY ^^ Płeć: Heroska
|
Wysłany: Pią 12:41, 01 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
-A ty tu czego wywłoko??-warknęła moja siostra robiąc krok do przodu.
Sharon uśmiechnęła się wrednie i odwróciła się w stronę olimpijczyków.
-Cześć wszystkim.-powiedziała i nawet nie oddała czci bogom.
Mina Zeusa nie wyrażała nic dobrego. Stał za Ateną i Posejdonem i mrurzył wściekle oczy. Ale Sharon tylko zarzuciła tymi swoimi włosami i odeszła nie zwracając już na nas najmniejszej uwagi. Z jednej strony cieszyłem się, że poszła, z drugiej, bałem się rozmowy z rodzicami.
-Co ty tutaj robisz?-spytał wściekły Zeus- Nikt cię tu nie zapraszał!
Zapadła cisza.Wszyscy patrzyli po sobie szukając winnego tej całej sytuacji.
-Ja wysłałam do niej zaproszenie.-odezwał się kobiecy głos z drugiego końca sali.
Spojrzałem w tamtą stronę.Była to małżonka króla bogów. Wszyscy byli w szoku, a najbardziej Zeus.
-Dlaczego to zrobiłaś?-spytał zdenerwowany pan niebios.
-Miałam swoje powody, a tobie nic do tego.-odparła niezrażona.
- Chyba powinniście wrócić do obozu młodzi herosi, Calmito dopilnuj by dotarli tam cali, z tobą porozmawiam później,a Sharon ty zostajesz. - Zeus zakończył całe zgromadzenie.
-Zwijamy się. - Mruknęła Cal.
Nie zwlekając ani chwili pospieszyliśmy w kierunku windy.
Cały czas szliśmy w milczeniu. Co chwile Calamita tylko nuciła pod nosem kilka jakiś piosenek rockowych. Ja zaś cały czas rozmyślałem nad całym tym wydarzeniem. W pewnym momencie, zauważyłem że ktoś za nami idzie.
-Stop wszyscy!-zawołała Cal i bez ostrzeżenia obróciła się na pięcie.- Ares- usmiechnęła się do niego słodko- Czego tu chcesz łosiu?-warknęła po chwili.
No tak, cała ona, raz słodka, że aż by się chciało ją przytulić, a po chwili kuje gorzej niż róża.
W jego oczach zabłysła żądza mordu. Gdy Calamita to zobaczyła, od razu cofnęła się o 2 kroki.
- T..t..to b..był taki żarcik.... o co chodzi? - zapytała z przerażeniem w głosie. Ta to miała burzliwe zmiany nastrojów.
-Czy byłabyś taką miła boginią wody i przestała się czepiać mojej córki?-warknął bóg wojny.
-Hm...zastanowię się nad tym...daj mi kilka tysięcy lat-usmiechnęła się delikatnie- Chodu!-mruknęła do nas i sama ruszyła biegiem. Biegliśmy, ile sił w nogach, ale Ares był coraz bliżej. Kiedy byliśmy tuz obok windy drogę zagrodziła nam Sharon.
-Zjeżdżaj pani wkurzasz mnie tak, że zaraz ci przyłożę- warknęła moja siostra. Bogini uśmiechnęła się wrednie.
- Wiesz, myślę sobie, że jeśli Atena dowie się, o romansiku twojego brata, to natychmiast skonfiskuje tą swoją ślicznotkę.
zrobiło mi się gorąco
- Nie odważysz się - wysyczała Cal.
Sharon wyjęła plik zdjęć.
-Ja sie nie odważę?- aresówko-afrodyta uśmiechnęła się cwaniacko- To chyba mnie nie znasz. Ja jak najbardziej to zrobię...ty byś tego nie zrobiła...jesteś zbyt posłuszna tatusiowi- Sharon spojrzała na moją siostrę z wyższością.
Ałć...nie chciałbym być na jej miejscu. Spojrzałem kontem oka na boginie wody...aż się w niej gotowało.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
shorty8
Tytan
Dołączył: 26 Kwi 2010
Posty: 3519
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tamgdzieżyjąbogowie city Płeć: Heroska
|
Wysłany: Pią 12:42, 01 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
-A ty tu czego wywłoko??-warknęła moja siostra robiąc krok do przodu.
Sharon uśmiechnęła się wrednie i odwróciła się w stronę olimpijczyków.
-Cześć wszystkim.-powiedziała i nawet nie oddała czci bogom.
Mina Zeusa nie wyrażała nic dobrego. Stał za Ateną i Posejdonem i mrurzył wściekle oczy. Ale Sharon tylko zarzuciła tymi swoimi włosami i odeszła nie zwracając już na nas najmniejszej uwagi. Z jednej strony cieszyłem się, że poszła, z drugiej, bałem się rozmowy z rodzicami.
-Co ty tutaj robisz?-spytał wściekły Zeus- Nikt cię tu nie zapraszał!
Zapadła cisza.Wszyscy patrzyli po sobie szukając winnego tej całej sytuacji.
-Ja wysłałam do niej zaproszenie.-odezwał się kobiecy głos z drugiego końca sali.
Spojrzałem w tamtą stronę.Była to małżonka króla bogów. Wszyscy byli w szoku, a najbardziej Zeus.
-Dlaczego to zrobiłaś?-spytał zdenerwowany pan niebios.
-Miałam swoje powody, a tobie nic do tego.-odparła niezrażona.
- Chyba powinniście wrócić do obozu młodzi herosi, Calmito dopilnuj by dotarli tam cali, z tobą porozmawiam później,a Sharon ty zostajesz. - Zeus zakończył całe zgromadzenie.
-Zwijamy się. - Mruknęła Cal.
Nie zwlekając ani chwili pospieszyliśmy w kierunku windy.
Cały czas szliśmy w milczeniu. Co chwile Calamita tylko nuciła pod nosem kilka jakiś piosenek rockowych. Ja zaś cały czas rozmyślałem nad całym tym wydarzeniem. W pewnym momencie, zauważyłem że ktoś za nami idzie.
-Stop wszyscy!-zawołała Cal i bez ostrzeżenia obróciła się na pięcie.- Ares- usmiechnęła się do niego słodko- Czego tu chcesz łosiu?-warknęła po chwili.
No tak, cała ona, raz słodka, że aż by się chciało ją przytulić, a po chwili kuje gorzej niż róża.
W jego oczach zabłysła żądza mordu. Gdy Calamita to zobaczyła, od razu cofnęła się o 2 kroki.
- T..t..to b..był taki żarcik.... o co chodzi? - zapytała z przerażeniem w głosie. Ta to miała burzliwe zmiany nastrojów.
-Czy byłabyś taką miła boginią wody i przestała się czepiać mojej córki?-warknął bóg wojny.
-Hm...zastanowię się nad tym...daj mi kilka tysięcy lat-usmiechnęła się delikatnie- Chodu!-mruknęła do nas i sama ruszyła biegiem. Biegliśmy, ile sił w nogach, ale Ares był coraz bliżej. Kiedy byliśmy tuz obok windy drogę zagrodziła nam Sharon.
-Zjeżdżaj pani wkurzasz mnie tak, że zaraz ci przyłożę- warknęła moja siostra. Bogini uśmiechnęła się wrednie.
- Wiesz, myślę sobie, że jeśli Atena dowie się, o romansiku twojego brata, to natychmiast skonfiskuje tą swoją ślicznotkę.
zrobiło mi się gorąco
- Nie odważysz się - wysyczała Cal.
Sharon wyjęła plik zdjęć.
-Ja sie nie odważę?- aresówko-afrodyta uśmiechnęła się cwaniacko- To chyba mnie nie znasz. Ja jak najbardziej to zrobię...ty byś tego nie zrobiła...jesteś zbyt posłuszna tatusiowi- Sharon spojrzała na moją siostrę z wyższością.
Ałć...nie chciałbym być na jej miejscu. Calamita wyciągnęła miecz.
- Więc to udowodnij.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roxy
Wszechpotężna Rada Parzystokopytnych
Dołączył: 10 Mar 2010
Posty: 1030
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: NY ^^ Płeć: Heroska
|
Wysłany: Pią 12:48, 01 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
-A ty tu czego wywłoko??-warknęła moja siostra robiąc krok do przodu.
Sharon uśmiechnęła się wrednie i odwróciła się w stronę olimpijczyków.
-Cześć wszystkim.-powiedziała i nawet nie oddała czci bogom.
Mina Zeusa nie wyrażała nic dobrego. Stał za Ateną i Posejdonem i mrurzył wściekle oczy. Ale Sharon tylko zarzuciła tymi swoimi włosami i odeszła nie zwracając już na nas najmniejszej uwagi. Z jednej strony cieszyłem się, że poszła, z drugiej, bałem się rozmowy z rodzicami.
-Co ty tutaj robisz?-spytał wściekły Zeus- Nikt cię tu nie zapraszał!
Zapadła cisza.Wszyscy patrzyli po sobie szukając winnego tej całej sytuacji.
-Ja wysłałam do niej zaproszenie.-odezwał się kobiecy głos z drugiego końca sali.
Spojrzałem w tamtą stronę.Była to małżonka króla bogów. Wszyscy byli w szoku, a najbardziej Zeus.
-Dlaczego to zrobiłaś?-spytał zdenerwowany pan niebios.
-Miałam swoje powody, a tobie nic do tego.-odparła niezrażona.
- Chyba powinniście wrócić do obozu młodzi herosi, Calmito dopilnuj by dotarli tam cali, z tobą porozmawiam później,a Sharon ty zostajesz. - Zeus zakończył całe zgromadzenie.
-Zwijamy się. - Mruknęła Cal.
Nie zwlekając ani chwili pospieszyliśmy w kierunku windy.
Cały czas szliśmy w milczeniu. Co chwile Calamita tylko nuciła pod nosem kilka jakiś piosenek rockowych. Ja zaś cały czas rozmyślałem nad całym tym wydarzeniem. W pewnym momencie, zauważyłem że ktoś za nami idzie.
-Stop wszyscy!-zawołała Cal i bez ostrzeżenia obróciła się na pięcie.- Ares- usmiechnęła się do niego słodko- Czego tu chcesz łosiu?-warknęła po chwili.
No tak, cała ona, raz słodka, że aż by się chciało ją przytulić, a po chwili kuje gorzej niż róża.
W jego oczach zabłysła żądza mordu. Gdy Calamita to zobaczyła, od razu cofnęła się o 2 kroki.
- T..t..to b..był taki żarcik.... o co chodzi? - zapytała z przerażeniem w głosie. Ta to miała burzliwe zmiany nastrojów.
-Czy byłabyś taką miła boginią wody i przestała się czepiać mojej córki?-warknął bóg wojny.
-Hm...zastanowię się nad tym...daj mi kilka tysięcy lat-usmiechnęła się delikatnie- Chodu!-mruknęła do nas i sama ruszyła biegiem. Biegliśmy, ile sił w nogach, ale Ares był coraz bliżej. Kiedy byliśmy tuz obok windy drogę zagrodziła nam Sharon.
-Zjeżdżaj pani wkurzasz mnie tak, że zaraz ci przyłożę- warknęła moja siostra. Bogini uśmiechnęła się wrednie.
- Wiesz, myślę sobie, że jeśli Atena dowie się, o romansiku twojego brata, to natychmiast skonfiskuje tą swoją ślicznotkę.
zrobiło mi się gorąco
- Nie odważysz się - wysyczała Cal.
Sharon wyjęła plik zdjęć.
-Ja sie nie odważę?- aresówko-afrodyta uśmiechnęła się cwaniacko- To chyba mnie nie znasz. Ja jak najbardziej to zrobię...ty byś tego nie zrobiła...jesteś zbyt posłuszna tatusiowi- Sharon spojrzała na moją siostrę z wyższością.
Ałć...nie chciałbym być na jej miejscu. Calamita wyciągnęła miecz.
- Więc to udowodnij.
Sharon wybuchnęła śmiechem.
-Chcesz walczyć ze mną? Z córką boga wojny?-spojrzała na nią rozbawiona- I to mieczem?
-Hm...racja pokonam cię jednym palcem nie jesteś dla mnie zagrożeniem- Cal pokręciła rozbawiona głową.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
shorty8
Tytan
Dołączył: 26 Kwi 2010
Posty: 3519
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tamgdzieżyjąbogowie city Płeć: Heroska
|
Wysłany: Pią 12:49, 01 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Nie zwlekając ani chwili pospieszyliśmy w kierunku windy.
Cały czas szliśmy w milczeniu. Co chwile Calamita tylko nuciła pod nosem kilka jakiś piosenek rockowych. Ja zaś cały czas rozmyślałem nad całym tym wydarzeniem. W pewnym momencie, zauważyłem że ktoś za nami idzie.
-Stop wszyscy!-zawołała Cal i bez ostrzeżenia obróciła się na pięcie.- Ares- usmiechnęła się do niego słodko- Czego tu chcesz łosiu?-warknęła po chwili.
No tak, cała ona, raz słodka, że aż by się chciało ją przytulić, a po chwili kuje gorzej niż róża.
W jego oczach zabłysła żądza mordu. Gdy Calamita to zobaczyła, od razu cofnęła się o 2 kroki.
- T..t..to b..był taki żarcik.... o co chodzi? - zapytała z przerażeniem w głosie. Ta to miała burzliwe zmiany nastrojów.
-Czy byłabyś taką miła boginią wody i przestała się czepiać mojej córki?-warknął bóg wojny.
-Hm...zastanowię się nad tym...daj mi kilka tysięcy lat-usmiechnęła się delikatnie- Chodu!-mruknęła do nas i sama ruszyła biegiem. Biegliśmy, ile sił w nogach, ale Ares był coraz bliżej. Kiedy byliśmy tuz obok windy drogę zagrodziła nam Sharon.
-Zjeżdżaj pani wkurzasz mnie tak, że zaraz ci przyłożę- warknęła moja siostra. Bogini uśmiechnęła się wrednie.
- Wiesz, myślę sobie, że jeśli Atena dowie się, o romansiku twojego brata, to natychmiast skonfiskuje tą swoją ślicznotkę.
zrobiło mi się gorąco
- Nie odważysz się - wysyczała Cal.
Sharon wyjęła plik zdjęć.
-Ja sie nie odważę?- aresówko-afrodyta uśmiechnęła się cwaniacko- To chyba mnie nie znasz. Ja jak najbardziej to zrobię...ty byś tego nie zrobiła...jesteś zbyt posłuszna tatusiowi- Sharon spojrzała na moją siostrę z wyższością.
Ałć...nie chciałbym być na jej miejscu. Calamita wyciągnęła miecz.
- Więc to udowodnij.
Sharon wybuchnęła śmiechem.
-Chcesz walczyć ze mną? Z córką boga wojny?-spojrzała na nią rozbawiona- I to mieczem?
-Hm...racja pokonam cię jednym palcem nie jesteś dla mnie zagrożeniem- Cal pokręciła rozbawiona głową.
- Dobrze więc - Sharon także dobyła miecza. - O co walczymy?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roxy
Wszechpotężna Rada Parzystokopytnych
Dołączył: 10 Mar 2010
Posty: 1030
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: NY ^^ Płeć: Heroska
|
Wysłany: Pią 12:54, 01 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Nie zwlekając ani chwili pospieszyliśmy w kierunku windy.
Cały czas szliśmy w milczeniu. Co chwile Calamita tylko nuciła pod nosem kilka jakiś piosenek rockowych. Ja zaś cały czas rozmyślałem nad całym tym wydarzeniem. W pewnym momencie, zauważyłem że ktoś za nami idzie.
-Stop wszyscy!-zawołała Cal i bez ostrzeżenia obróciła się na pięcie.- Ares- usmiechnęła się do niego słodko- Czego tu chcesz łosiu?-warknęła po chwili.
No tak, cała ona, raz słodka, że aż by się chciało ją przytulić, a po chwili kuje gorzej niż róża.
W jego oczach zabłysła żądza mordu. Gdy Calamita to zobaczyła, od razu cofnęła się o 2 kroki.
- T..t..to b..był taki żarcik.... o co chodzi? - zapytała z przerażeniem w głosie. Ta to miała burzliwe zmiany nastrojów.
-Czy byłabyś taką miła boginią wody i przestała się czepiać mojej córki?-warknął bóg wojny.
-Hm...zastanowię się nad tym...daj mi kilka tysięcy lat-usmiechnęła się delikatnie- Chodu!-mruknęła do nas i sama ruszyła biegiem. Biegliśmy, ile sił w nogach, ale Ares był coraz bliżej. Kiedy byliśmy tuz obok windy drogę zagrodziła nam Sharon.
-Zjeżdżaj pani wkurzasz mnie tak, że zaraz ci przyłożę- warknęła moja siostra. Bogini uśmiechnęła się wrednie.
- Wiesz, myślę sobie, że jeśli Atena dowie się, o romansiku twojego brata, to natychmiast skonfiskuje tą swoją ślicznotkę.
zrobiło mi się gorąco
- Nie odważysz się - wysyczała Cal.
Sharon wyjęła plik zdjęć.
-Ja sie nie odważę?- aresówko-afrodyta uśmiechnęła się cwaniacko- To chyba mnie nie znasz. Ja jak najbardziej to zrobię...ty byś tego nie zrobiła...jesteś zbyt posłuszna tatusiowi- Sharon spojrzała na moją siostrę z wyższością.
Ałć...nie chciałbym być na jej miejscu. Calamita wyciągnęła miecz.
- Więc to udowodnij.
Sharon wybuchnęła śmiechem.
-Chcesz walczyć ze mną? Z córką boga wojny?-spojrzała na nią rozbawiona- I to mieczem?
-Hm...racja pokonam cię jednym palcem nie jesteś dla mnie zagrożeniem- Cal pokręciła rozbawiona głową.
- Dobrze więc - Sharon także dobyła miecza. - O co walczymy?
-No proszę dusza hazardzistki-odezwał się Grover.
-Cicho siedź-warknęła Annabeth i dała mu kuśka w bok.
-Hm...nie wiem...może o to, że...przyznasz, że jestem o wiele lepsza boginia niz ty...i tak jestem, no ale cóż.-zaśmiała się Cala
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
shorty8
Tytan
Dołączył: 26 Kwi 2010
Posty: 3519
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tamgdzieżyjąbogowie city Płeć: Heroska
|
Wysłany: Pią 12:56, 01 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
-Czy byłabyś taką miła boginią wody i przestała się czepiać mojej córki?-warknął bóg wojny.
-Hm...zastanowię się nad tym...daj mi kilka tysięcy lat-usmiechnęła się delikatnie- Chodu!-mruknęła do nas i sama ruszyła biegiem. Biegliśmy, ile sił w nogach, ale Ares był coraz bliżej. Kiedy byliśmy tuz obok windy drogę zagrodziła nam Sharon.
-Zjeżdżaj pani wkurzasz mnie tak, że zaraz ci przyłożę- warknęła moja siostra. Bogini uśmiechnęła się wrednie.
- Wiesz, myślę sobie, że jeśli Atena dowie się, o romansiku twojego brata, to natychmiast skonfiskuje tą swoją ślicznotkę.
zrobiło mi się gorąco
- Nie odważysz się - wysyczała Cal.
Sharon wyjęła plik zdjęć.
-Ja sie nie odważę?- aresówko-afrodyta uśmiechnęła się cwaniacko- To chyba mnie nie znasz. Ja jak najbardziej to zrobię...ty byś tego nie zrobiła...jesteś zbyt posłuszna tatusiowi- Sharon spojrzała na moją siostrę z wyższością.
Ałć...nie chciałbym być na jej miejscu. Calamita wyciągnęła miecz.
- Więc to udowodnij.
Sharon wybuchnęła śmiechem.
-Chcesz walczyć ze mną? Z córką boga wojny?-spojrzała na nią rozbawiona- I to mieczem?
-Hm...racja pokonam cię jednym palcem nie jesteś dla mnie zagrożeniem- Cal pokręciła rozbawiona głową.
- Dobrze więc - Sharon także dobyła miecza. - O co walczymy?
-No proszę dusza hazardzistki-odezwał się Grover.
-Cicho siedź-warknęła Annabeth i dała mu kuśka w bok.
-Hm...nie wiem...może o to, że...przyznasz, że jestem o wiele lepsza boginia niz ty...i tak jestem, no ale cóż.-zaśmiała się Cala
- stoi - powiedziała zołza. - A jeśli przegrasz, pójdziesz do tatusia i ładnie mu opowiesz o swoim braciszku.
- Percy, będziesz sekundantem.
- Kim? - zapytałem rozkojarzony.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roxy
Wszechpotężna Rada Parzystokopytnych
Dołączył: 10 Mar 2010
Posty: 1030
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: NY ^^ Płeć: Heroska
|
Wysłany: Pią 13:00, 01 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
-Czy byłabyś taką miła boginią wody i przestała się czepiać mojej córki?-warknął bóg wojny.
-Hm...zastanowię się nad tym...daj mi kilka tysięcy lat-usmiechnęła się delikatnie- Chodu!-mruknęła do nas i sama ruszyła biegiem. Biegliśmy, ile sił w nogach, ale Ares był coraz bliżej. Kiedy byliśmy tuz obok windy drogę zagrodziła nam Sharon.
-Zjeżdżaj pani wkurzasz mnie tak, że zaraz ci przyłożę- warknęła moja siostra. Bogini uśmiechnęła się wrednie.
- Wiesz, myślę sobie, że jeśli Atena dowie się, o romansiku twojego brata, to natychmiast skonfiskuje tą swoją ślicznotkę.
zrobiło mi się gorąco
- Nie odważysz się - wysyczała Cal.
Sharon wyjęła plik zdjęć.
-Ja sie nie odważę?- aresówko-afrodyta uśmiechnęła się cwaniacko- To chyba mnie nie znasz. Ja jak najbardziej to zrobię...ty byś tego nie zrobiła...jesteś zbyt posłuszna tatusiowi- Sharon spojrzała na moją siostrę z wyższością.
Ałć...nie chciałbym być na jej miejscu. Calamita wyciągnęła miecz.
- Więc to udowodnij.
Sharon wybuchnęła śmiechem.
-Chcesz walczyć ze mną? Z córką boga wojny?-spojrzała na nią rozbawiona- I to mieczem?
-Hm...racja pokonam cię jednym palcem nie jesteś dla mnie zagrożeniem- Cal pokręciła rozbawiona głową.
- Dobrze więc - Sharon także dobyła miecza. - O co walczymy?
-No proszę dusza hazardzistki-odezwał się Grover.
-Cicho siedź-warknęła Annabeth i dała mu kuśka w bok.
-Hm...nie wiem...może o to, że...przyznasz, że jestem o wiele lepsza boginia niz ty...i tak jestem, no ale cóż.-zaśmiała się Cala
- stoi - powiedziała zołza. - A jeśli przegrasz, pójdziesz do tatusia i ładnie mu opowiesz o swoim braciszku.
- Percy, będziesz sekundantem.
- Kim? - zapytałem rozkojarzony.
-Matko kochana...-Calamita przewróciła oczami- Ustal zasady. Pokaż że jesteś synem naszego tatusia i walnij jakieś rygorystyczne zasady...ale tak, żeby twoja siostra wygrała-puściła mi oczko.
-i to twoim zdaniem na być równy pojedynek?-usłyszeliśmy za plecami głos Zeusa.
Az podskoczyłem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
gBlue v1.3 // Theme created by Sopel &
Programosy
|