Forum www.herosowo.fora.pl Strona Główna

 Herosowe opowiadanie
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4 ... 20, 21, 22  Następny
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Roxy
Wszechpotężna Rada Parzystokopytnych



Dołączył: 10 Mar 2010
Posty: 1030
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: NY ^^
Płeć: Heroska

PostWysłany: Śro 16:42, 31 Mar 2010    Temat postu:

Był ciepły letni wieczór w Obozie Herosów. Siedziałem w moim ulubionym miejscu- na plaży. Dzień o dziwo był straaasznie nudny, nie było kompletnie nic do roboty. Dlatego też siedziałem na tej plaży jak ostatni buc i gapiłem się w królestwo "ukochanego tatusia Posejdonusia".
O tak wiele bym dał gdyby coś się wydarzyło, cokolwiek, choćby najmniejszy wstrząs świadczący o tym, że wujaszek Hedes dobrze się bawi...ale nie...cisza i nuda. Dumając nad nudnym losem herosa usłyszałem dźwięk piszczałki Grovera. "Idzie" - pomyślałem i Grover właśnie usiadł obok mnie na piaszczystej plaży.
- Widziałeś nową heroskę? Kolejna córka Aresa, ale o dziwo ładna - zagaił mój ulubiony satyr. Uniosłem znacząco brwi do góry i spojrzałem na Grovera. "Po co mi to mówisz, Grover?" - pomyślałem.
-Nie widziałem...ale znając życie z nią tez będę miał na pieńku, jak ze wszystkimi Aresowymi pomiotami- powiedziałem wpatrując się w morze.
- Może nie będzie źle... Pytała się o Ciebie - Grover podniósł znacząco brwi i jednocześnie dał mi kuksańca. Jak on daje kuksańca, to mnie w oczach ciemnieje, więc od razu zapomniałem o nowej.
- Wiesz Percy - kontynuował Grover. - Pytała też o Annabeth - po tych słowach wyprostowałem się i ukrywając moją ciekawość spojrzałem na kozłonoga.
-O Annabeth??? A niby po jakie licho??- zapytałem siląc się na obojętny ton.
- Tak Percy idź, biegnij ją uratować ze szponów córki Aresa - zakpił sobie ze mnie Grover. - Pytała o ciebie i o nią. A teraz musisz pomyśleć.
Spojrzałem na niego jak na idiotę.
-o stary za dużo tortilli ,walnął go w ramie, że niby ja i Annabeth???-zaśmiałem się
- Akurat tortille sobie ostatnio odpuściłem. Tak ty i twoja jasnowłosa ślicznotka- odparł Grover.
-Ogarnij rogaczu- zaśmiałem się i wstałem- Bo cię do wody wrzuce- zagroziłem. Po czym szybko wstałem i poszedłem w kierunku domków.
W pewnym momencie zorientowałem się że zamiast do mojej trójki idę do domku Annabeth, ba byłem już pod jej dzwiami.
Stałem tak przed drzwiami nie wiedząc co zrobić. Miałem już zawrócić,ale ktoś mnie zawołał.
-Hej Jackson!!!
-"Super tylko tej tu brakowało" -pomyślałem odwracając się do Clarisse
- słyszałam że masz nową przyjaciółeczkę - zawołałem - może wreszcie się odczepisz
-A co jesteś zazdrosny, bo ty nie masz???- spojrzała na mnie z góry...oj jak ja tego nie lubię XD
teraz to ja spojrzałem na nią z wyższością
-ślepa jesteś czy co?? - odpowiedziałem, niech sobie nie myśli!- Jak jesteś ślepa to niech ci tatuś okulary kupi...a nie nie kupi ci bo cię nie lubi- uśmiechnąłem się wrednie.
-a co chcesz się przekonać- odpowiedziała-coś mi się zdaje że ciebie nie lubi bardziej jackson !
-To, że on mnie nie lubi to ja baaardzo dobrze wiem...a ty nie wiesz czy mu się już pięta zagoiła?
już miała odpowiedzieć gdy nagle tuż obok mnie pojawiła się jakaś dziewczyna. Myślałem że to kolejna fanka z domu afrodyty ale ...
-Clarisse Jake cię szuka...ponoć ci z Hermesa znowu coś ukradli- powiedziała z uśmiechem.
Aresówka odeszła mrucząc coś pod nosem, że jak dorwie to zabije.
-Wybacz za moją siostrę trochę jest narwana- zwróciła się do mnie.
-nie ma za co, gdybym się przejmował każdym jej... ale kim ty właściwie jesteś ?? nie widziałem cię tu wcześniej.
-no tak nie przedstawiłam się. Jestem Sharon Mills...córka Aresa, jestem tu nowa- uśmiechnęła się...jak na Aresówkę coś za często się uśmiecha.
już miałem jej coś odpowiedzieć gdy z tłumu wypadła annabeth
- z dziećmi Aresa się nie zadajemy- warknęła - Percy czyś ty zwariował! zapomniałeś że on chciał cię zabić i to nie jeden raz! -spojrzała na aresówke z wyraźną wrogością, czyżby była zazdrosna? nie, nie Annabeth!
Spojrzałem na córkę Ateny lekko zdziwiony...posłałem Sharon przepraszające spojrzenie i poszedłem za przyjaciółką.
-A tobie co??-zapytałem Ann gdy odeszliśmy już kawałek.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Euri
Nieświadomy swojego pochodzenia



Dołączył: 14 Mar 2010
Posty: 262
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z miasta Łodzi
Płeć: Heroska

PostWysłany: Śro 16:53, 31 Mar 2010    Temat postu:

Był ciepły letni wieczór w Obozie Herosów. Siedziałem w moim ulubionym miejscu- na plaży. Dzień o dziwo był straaasznie nudny, nie było kompletnie nic do roboty. Dlatego też siedziałem na tej plaży jak ostatni buc i gapiłem się w królestwo "ukochanego tatusia Posejdonusia".
O tak wiele bym dał gdyby coś się wydarzyło, cokolwiek, choćby najmniejszy wstrząs świadczący o tym, że wujaszek Hedes dobrze się bawi...ale nie...cisza i nuda. Dumając nad nudnym losem herosa usłyszałem dźwięk piszczałki Grovera. "Idzie" - pomyślałem i Grover właśnie usiadł obok mnie na piaszczystej plaży.
- Widziałeś nową heroskę? Kolejna córka Aresa, ale o dziwo ładna - zagaił mój ulubiony satyr. Uniosłem znacząco brwi do góry i spojrzałem na Grovera. "Po co mi to mówisz, Grover?" - pomyślałem.
-Nie widziałem...ale znając życie z nią tez będę miał na pieńku, jak ze wszystkimi Aresowymi pomiotami- powiedziałem wpatrując się w morze.
- Może nie będzie źle... Pytała się o Ciebie - Grover podniósł znacząco brwi i jednocześnie dał mi kuksańca. Jak on daje kuksańca, to mnie w oczach ciemnieje, więc od razu zapomniałem o nowej.
- Wiesz Percy - kontynuował Grover. - Pytała też o Annabeth - po tych słowach wyprostowałem się i ukrywając moją ciekawość spojrzałem na kozłonoga.
-O Annabeth??? A niby po jakie licho??- zapytałem siląc się na obojętny ton.
- Tak Percy idź, biegnij ją uratować ze szponów córki Aresa - zakpił sobie ze mnie Grover. - Pytała o ciebie i o nią. A teraz musisz pomyśleć.
Spojrzałem na niego jak na idiotę.
-o stary za dużo tortilli ,walnął go w ramie, że niby ja i Annabeth???-zaśmiałem się
- Akurat tortille sobie ostatnio odpuściłem. Tak ty i twoja jasnowłosa ślicznotka- odparł Grover.
-Ogarnij rogaczu- zaśmiałem się i wstałem- Bo cię do wody wrzuce- zagroziłem. Po czym szybko wstałem i poszedłem w kierunku domków.
W pewnym momencie zorientowałem się że zamiast do mojej trójki idę do domku Annabeth, ba byłem już pod jej dzwiami.
Stałem tak przed drzwiami nie wiedząc co zrobić. Miałem już zawrócić,ale ktoś mnie zawołał.
-Hej Jackson!!!
-"Super tylko tej tu brakowało" -pomyślałem odwracając się do Clarisse
- słyszałam że masz nową przyjaciółeczkę - zawołałem - może wreszcie się odczepisz
-A co jesteś zazdrosny, bo ty nie masz???- spojrzała na mnie z góry...oj jak ja tego nie lubię XD
teraz to ja spojrzałem na nią z wyższością
-ślepa jesteś czy co?? - odpowiedziałem, niech sobie nie myśli!- Jak jesteś ślepa to niech ci tatuś okulary kupi...a nie nie kupi ci bo cię nie lubi- uśmiechnąłem się wrednie.
-a co chcesz się przekonać- odpowiedziała-coś mi się zdaje że ciebie nie lubi bardziej jackson !
-To, że on mnie nie lubi to ja baaardzo dobrze wiem...a ty nie wiesz czy mu się już pięta zagoiła?
już miała odpowiedzieć gdy nagle tuż obok mnie pojawiła się jakaś dziewczyna. Myślałem że to kolejna fanka z domu afrodyty ale ...
-Clarisse Jake cię szuka...ponoć ci z Hermesa znowu coś ukradli- powiedziała z uśmiechem.
Aresówka odeszła mrucząc coś pod nosem, że jak dorwie to zabije.
-Wybacz za moją siostrę trochę jest narwana- zwróciła się do mnie.
-nie ma za co, gdybym się przejmował każdym jej... ale kim ty właściwie jesteś ?? nie widziałem cię tu wcześniej.
-no tak nie przedstawiłam się. Jestem Sharon Mills...córka Aresa, jestem tu nowa- uśmiechnęła się...jak na Aresówkę coś za często się uśmiecha.
już miałem jej coś odpowiedzieć gdy z tłumu wypadła annabeth
- z dziećmi Aresa się nie zadajemy- warknęła - Percy czyś ty zwariował! zapomniałeś że on chciał cię zabić i to nie jeden raz! -spojrzała na aresówke z wyraźną wrogością, czyżby była zazdrosna? nie, nie Annabeth!
Spojrzałem na córkę Ateny lekko zdziwiony...posłałem Sharon przepraszające spojrzenie i poszedłem za przyjaciółką.
-A tobie co??-zapytałem Ann gdy odeszliśmy już kawałek.
- Co, co mi? Jak możesz zadawać takie pytanie durny Glonomóżdżku? Jak w ogóle możesz z nimi normalnie rozmawiać, a w szczególności z tym pomyleńcem Sharon? Nie wiem jak Ares mógł zrobić takie dziecko. To nielogiczne, ona powinna być córką Afrodyty! Poza tym słyszałam, że mieszkała w obleśnym segmencie. Jak można mieszkać w segmencie?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
annabeth
Zastępca Szeryfa



Dołączył: 21 Mar 2010
Posty: 1838
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Heroska

PostWysłany: Śro 17:57, 31 Mar 2010    Temat postu:

Był ciepły letni wieczór w Obozie Herosów. Siedziałem w moim ulubionym miejscu- na plaży. Dzień o dziwo był straaasznie nudny, nie było kompletnie nic do roboty. Dlatego też siedziałem na tej plaży jak ostatni buc i gapiłem się w królestwo "ukochanego tatusia Posejdonusia".
O tak wiele bym dał gdyby coś się wydarzyło, cokolwiek, choćby najmniejszy wstrząs świadczący o tym, że wujaszek Hedes dobrze się bawi...ale nie...cisza i nuda. Dumając nad nudnym losem herosa usłyszałem dźwięk piszczałki Grovera. "Idzie" - pomyślałem i Grover właśnie usiadł obok mnie na piaszczystej plaży.
- Widziałeś nową heroskę? Kolejna córka Aresa, ale o dziwo ładna - zagaił mój ulubiony satyr. Uniosłem znacząco brwi do góry i spojrzałem na Grovera. "Po co mi to mówisz, Grover?" - pomyślałem.
-Nie widziałem...ale znając życie z nią tez będę miał na pieńku, jak ze wszystkimi Aresowymi pomiotami- powiedziałem wpatrując się w morze.
- Może nie będzie źle... Pytała się o Ciebie - Grover podniósł znacząco brwi i jednocześnie dał mi kuksańca. Jak on daje kuksańca, to mnie w oczach ciemnieje, więc od razu zapomniałem o nowej.
- Wiesz Percy - kontynuował Grover. - Pytała też o Annabeth - po tych słowach wyprostowałem się i ukrywając moją ciekawość spojrzałem na kozłonoga.
-O Annabeth??? A niby po jakie licho??- zapytałem siląc się na obojętny ton.
- Tak Percy idź, biegnij ją uratować ze szponów córki Aresa - zakpił sobie ze mnie Grover. - Pytała o ciebie i o nią. A teraz musisz pomyśleć.
Spojrzałem na niego jak na idiotę.
-o stary za dużo tortilli ,walnął go w ramie, że niby ja i Annabeth???-zaśmiałem się
- Akurat tortille sobie ostatnio odpuściłem. Tak ty i twoja jasnowłosa ślicznotka- odparł Grover.
-Ogarnij rogaczu- zaśmiałem się i wstałem- Bo cię do wody wrzuce- zagroziłem. Po czym szybko wstałem i poszedłem w kierunku domków.
W pewnym momencie zorientowałem się że zamiast do mojej trójki idę do domku Annabeth, ba byłem już pod jej dzwiami.
Stałem tak przed drzwiami nie wiedząc co zrobić. Miałem już zawrócić,ale ktoś mnie zawołał.
-Hej Jackson!!!
-"Super tylko tej tu brakowało" -pomyślałem odwracając się do Clarisse
- słyszałam że masz nową przyjaciółeczkę - zawołałem - może wreszcie się odczepisz
-A co jesteś zazdrosny, bo ty nie masz???- spojrzała na mnie z góry...oj jak ja tego nie lubię XD
teraz to ja spojrzałem na nią z wyższością
-ślepa jesteś czy co?? - odpowiedziałem, niech sobie nie myśli!- Jak jesteś ślepa to niech ci tatuś okulary kupi...a nie nie kupi ci bo cię nie lubi- uśmiechnąłem się wrednie.
-a co chcesz się przekonać- odpowiedziała-coś mi się zdaje że ciebie nie lubi bardziej jackson !
-To, że on mnie nie lubi to ja baaardzo dobrze wiem...a ty nie wiesz czy mu się już pięta zagoiła?
już miała odpowiedzieć gdy nagle tuż obok mnie pojawiła się jakaś dziewczyna. Myślałem że to kolejna fanka z domu afrodyty ale ...
-Clarisse Jake cię szuka...ponoć ci z Hermesa znowu coś ukradli- powiedziała z uśmiechem.
Aresówka odeszła mrucząc coś pod nosem, że jak dorwie to zabije.
-Wybacz za moją siostrę trochę jest narwana- zwróciła się do mnie.
-nie ma za co, gdybym się przejmował każdym jej... ale kim ty właściwie jesteś ?? nie widziałem cię tu wcześniej.
-no tak nie przedstawiłam się. Jestem Sharon Mills...córka Aresa, jestem tu nowa- uśmiechnęła się...jak na Aresówkę coś za często się uśmiecha.
już miałem jej coś odpowiedzieć gdy z tłumu wypadła annabeth
- z dziećmi Aresa się nie zadajemy- warknęła - Percy czyś ty zwariował! zapomniałeś że on chciał cię zabić i to nie jeden raz! -spojrzała na aresówke z wyraźną wrogością, czyżby była zazdrosna? nie, nie Annabeth!
Spojrzałem na córkę Ateny lekko zdziwiony...posłałem Sharon przepraszające spojrzenie i poszedłem za przyjaciółką.
-A tobie co??-zapytałem Ann gdy odeszliśmy już kawałek.
- Co, co mi? Jak możesz zadawać takie pytanie durny Glonomóżdżku? Jak w ogóle możesz z nimi normalnie rozmawiać, a w szczególności z tym pomyleńcem Sharon? Nie wiem jak Ares mógł zrobić takie dziecko. To nielogiczne, ona powinna być córką Afrodyty! Poza tym słyszałam, że mieszkała w obleśnym segmencie. Jak można mieszkać w segmencie?
żeby nie denerwować Annabeth odpowiedziałem
-masz racje powinna być córką afrodyty, niezła jest - chyba nie zabardzo udało mi się to niedenerwowanie bo krzykneła rozwścieczona
- odbiło ci Glonomóżdżku!! przecierz ta dziewczyna jest zupełnie bez charakteru!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Euri
Nieświadomy swojego pochodzenia



Dołączył: 14 Mar 2010
Posty: 262
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z miasta Łodzi
Płeć: Heroska

PostWysłany: Śro 20:37, 31 Mar 2010    Temat postu:

Był ciepły letni wieczór w Obozie Herosów. Siedziałem w moim ulubionym miejscu- na plaży. Dzień o dziwo był straaasznie nudny, nie było kompletnie nic do roboty. Dlatego też siedziałem na tej plaży jak ostatni buc i gapiłem się w królestwo "ukochanego tatusia Posejdonusia".
O tak wiele bym dał gdyby coś się wydarzyło, cokolwiek, choćby najmniejszy wstrząs świadczący o tym, że wujaszek Hedes dobrze się bawi...ale nie...cisza i nuda. Dumając nad nudnym losem herosa usłyszałem dźwięk piszczałki Grovera. "Idzie" - pomyślałem i Grover właśnie usiadł obok mnie na piaszczystej plaży.
- Widziałeś nową heroskę? Kolejna córka Aresa, ale o dziwo ładna - zagaił mój ulubiony satyr. Uniosłem znacząco brwi do góry i spojrzałem na Grovera. "Po co mi to mówisz, Grover?" - pomyślałem.
-Nie widziałem...ale znając życie z nią tez będę miał na pieńku, jak ze wszystkimi Aresowymi pomiotami- powiedziałem wpatrując się w morze.
- Może nie będzie źle... Pytała się o Ciebie - Grover podniósł znacząco brwi i jednocześnie dał mi kuksańca. Jak on daje kuksańca, to mnie w oczach ciemnieje, więc od razu zapomniałem o nowej.
- Wiesz Percy - kontynuował Grover. - Pytała też o Annabeth - po tych słowach wyprostowałem się i ukrywając moją ciekawość spojrzałem na kozłonoga.
-O Annabeth??? A niby po jakie licho??- zapytałem siląc się na obojętny ton.
- Tak Percy idź, biegnij ją uratować ze szponów córki Aresa - zakpił sobie ze mnie Grover. - Pytała o ciebie i o nią. A teraz musisz pomyśleć.
Spojrzałem na niego jak na idiotę.
-o stary za dużo tortilli ,walnął go w ramie, że niby ja i Annabeth???-zaśmiałem się
- Akurat tortille sobie ostatnio odpuściłem. Tak ty i twoja jasnowłosa ślicznotka- odparł Grover.
-Ogarnij rogaczu- zaśmiałem się i wstałem- Bo cię do wody wrzuce- zagroziłem. Po czym szybko wstałem i poszedłem w kierunku domków.
W pewnym momencie zorientowałem się że zamiast do mojej trójki idę do domku Annabeth, ba byłem już pod jej dzwiami.
Stałem tak przed drzwiami nie wiedząc co zrobić. Miałem już zawrócić,ale ktoś mnie zawołał.
-Hej Jackson!!!
-"Super tylko tej tu brakowało" -pomyślałem odwracając się do Clarisse
- słyszałam że masz nową przyjaciółeczkę - zawołałem - może wreszcie się odczepisz
-A co jesteś zazdrosny, bo ty nie masz???- spojrzała na mnie z góry...oj jak ja tego nie lubię XD
teraz to ja spojrzałem na nią z wyższością
-ślepa jesteś czy co?? - odpowiedziałem, niech sobie nie myśli!- Jak jesteś ślepa to niech ci tatuś okulary kupi...a nie nie kupi ci bo cię nie lubi- uśmiechnąłem się wrednie.
-a co chcesz się przekonać- odpowiedziała-coś mi się zdaje że ciebie nie lubi bardziej jackson !
-To, że on mnie nie lubi to ja baaardzo dobrze wiem...a ty nie wiesz czy mu się już pięta zagoiła?
już miała odpowiedzieć gdy nagle tuż obok mnie pojawiła się jakaś dziewczyna. Myślałem że to kolejna fanka z domu afrodyty ale ...
-Clarisse Jake cię szuka...ponoć ci z Hermesa znowu coś ukradli- powiedziała z uśmiechem.
Aresówka odeszła mrucząc coś pod nosem, że jak dorwie to zabije.
-Wybacz za moją siostrę trochę jest narwana- zwróciła się do mnie.
-nie ma za co, gdybym się przejmował każdym jej... ale kim ty właściwie jesteś ?? nie widziałem cię tu wcześniej.
-no tak nie przedstawiłam się. Jestem Sharon Mills...córka Aresa, jestem tu nowa- uśmiechnęła się...jak na Aresówkę coś za często się uśmiecha.
już miałem jej coś odpowiedzieć gdy z tłumu wypadła annabeth
- z dziećmi Aresa się nie zadajemy- warknęła - Percy czyś ty zwariował! zapomniałeś że on chciał cię zabić i to nie jeden raz! -spojrzała na aresówke z wyraźną wrogością, czyżby była zazdrosna? nie, nie Annabeth!
Spojrzałem na córkę Ateny lekko zdziwiony...posłałem Sharon przepraszające spojrzenie i poszedłem za przyjaciółką.
-A tobie co??-zapytałem Ann gdy odeszliśmy już kawałek.
- Co, co mi? Jak możesz zadawać takie pytanie durny Glonomóżdżku? Jak w ogóle możesz z nimi normalnie rozmawiać, a w szczególności z tym pomyleńcem Sharon? Nie wiem jak Ares mógł zrobić takie dziecko. To nielogiczne, ona powinna być córką Afrodyty! Poza tym słyszałam, że mieszkała w obleśnym segmencie. Jak można mieszkać w segmencie?
żeby nie denerwować Annabeth odpowiedziałem
-masz racje powinna być córką afrodyty, niezła jest - chyba nie zabardzo udało mi się to niedenerwowanie bo krzykneła rozwścieczona
- odbiło ci Glonomóżdżku!! przecierz ta dziewczyna jest zupełnie bez charakteru!
- Uhm, no wiesz Annabeth nie chciałem cię urazić - powiedziałem niepewnie.
- Urazić, urazić. Wszyscy jesteście tacy sami - Annabeth odpowiedziała. Nie miałem pewności czy był to sarkazm, czy może po prostu prawda.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roxy
Wszechpotężna Rada Parzystokopytnych



Dołączył: 10 Mar 2010
Posty: 1030
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: NY ^^
Płeć: Heroska

PostWysłany: Czw 2:01, 01 Kwi 2010    Temat postu:

Był ciepły letni wieczór w Obozie Herosów. Siedziałem w moim ulubionym miejscu- na plaży. Dzień o dziwo był straaasznie nudny, nie było kompletnie nic do roboty. Dlatego też siedziałem na tej plaży jak ostatni buc i gapiłem się w królestwo "ukochanego tatusia Posejdonusia".
O tak wiele bym dał gdyby coś się wydarzyło, cokolwiek, choćby najmniejszy wstrząs świadczący o tym, że wujaszek Hedes dobrze się bawi...ale nie...cisza i nuda. Dumając nad nudnym losem herosa usłyszałem dźwięk piszczałki Grovera. "Idzie" - pomyślałem i Grover właśnie usiadł obok mnie na piaszczystej plaży.
- Widziałeś nową heroskę? Kolejna córka Aresa, ale o dziwo ładna - zagaił mój ulubiony satyr. Uniosłem znacząco brwi do góry i spojrzałem na Grovera. "Po co mi to mówisz, Grover?" - pomyślałem.
-Nie widziałem...ale znając życie z nią tez będę miał na pieńku, jak ze wszystkimi Aresowymi pomiotami- powiedziałem wpatrując się w morze.
- Może nie będzie źle... Pytała się o Ciebie - Grover podniósł znacząco brwi i jednocześnie dał mi kuksańca. Jak on daje kuksańca, to mnie w oczach ciemnieje, więc od razu zapomniałem o nowej.
- Wiesz Percy - kontynuował Grover. - Pytała też o Annabeth - po tych słowach wyprostowałem się i ukrywając moją ciekawość spojrzałem na kozłonoga.
-O Annabeth??? A niby po jakie licho??- zapytałem siląc się na obojętny ton.
- Tak Percy idź, biegnij ją uratować ze szponów córki Aresa - zakpił sobie ze mnie Grover. - Pytała o ciebie i o nią. A teraz musisz pomyśleć.
Spojrzałem na niego jak na idiotę.
-o stary za dużo tortilli ,walnął go w ramie, że niby ja i Annabeth???-zaśmiałem się
- Akurat tortille sobie ostatnio odpuściłem. Tak ty i twoja jasnowłosa ślicznotka- odparł Grover.
-Ogarnij rogaczu- zaśmiałem się i wstałem- Bo cię do wody wrzuce- zagroziłem. Po czym szybko wstałem i poszedłem w kierunku domków.
W pewnym momencie zorientowałem się że zamiast do mojej trójki idę do domku Annabeth, ba byłem już pod jej dzwiami.
Stałem tak przed drzwiami nie wiedząc co zrobić. Miałem już zawrócić,ale ktoś mnie zawołał.
-Hej Jackson!!!
-"Super tylko tej tu brakowało" -pomyślałem odwracając się do Clarisse
- słyszałam że masz nową przyjaciółeczkę - zawołałem - może wreszcie się odczepisz
-A co jesteś zazdrosny, bo ty nie masz???- spojrzała na mnie z góry...oj jak ja tego nie lubię XD
teraz to ja spojrzałem na nią z wyższością
-ślepa jesteś czy co?? - odpowiedziałem, niech sobie nie myśli!- Jak jesteś ślepa to niech ci tatuś okulary kupi...a nie nie kupi ci bo cię nie lubi- uśmiechnąłem się wrednie.
-a co chcesz się przekonać- odpowiedziała-coś mi się zdaje że ciebie nie lubi bardziej jackson !
-To, że on mnie nie lubi to ja baaardzo dobrze wiem...a ty nie wiesz czy mu się już pięta zagoiła?
już miała odpowiedzieć gdy nagle tuż obok mnie pojawiła się jakaś dziewczyna. Myślałem że to kolejna fanka z domu afrodyty ale ...
-Clarisse Jake cię szuka...ponoć ci z Hermesa znowu coś ukradli- powiedziała z uśmiechem.
Aresówka odeszła mrucząc coś pod nosem, że jak dorwie to zabije.
-Wybacz za moją siostrę trochę jest narwana- zwróciła się do mnie.
-nie ma za co, gdybym się przejmował każdym jej... ale kim ty właściwie jesteś ?? nie widziałem cię tu wcześniej.
-no tak nie przedstawiłam się. Jestem Sharon Mills...córka Aresa, jestem tu nowa- uśmiechnęła się...jak na Aresówkę coś za często się uśmiecha.
już miałem jej coś odpowiedzieć gdy z tłumu wypadła annabeth
- z dziećmi Aresa się nie zadajemy- warknęła - Percy czyś ty zwariował! zapomniałeś że on chciał cię zabić i to nie jeden raz! -spojrzała na aresówke z wyraźną wrogością, czyżby była zazdrosna? nie, nie Annabeth!
Spojrzałem na córkę Ateny lekko zdziwiony...posłałem Sharon przepraszające spojrzenie i poszedłem za przyjaciółką.
-A tobie co??-zapytałem Ann gdy odeszliśmy już kawałek.
- Co, co mi? Jak możesz zadawać takie pytanie durny Glonomóżdżku? Jak w ogóle możesz z nimi normalnie rozmawiać, a w szczególności z tym pomyleńcem Sharon? Nie wiem jak Ares mógł zrobić takie dziecko. To nielogiczne, ona powinna być córką Afrodyty! Poza tym słyszałam, że mieszkała w obleśnym segmencie. Jak można mieszkać w segmencie?
żeby nie denerwować Annabeth odpowiedziałem
-masz racje powinna być córką afrodyty, niezła jest - chyba nie za bardzo udało mi się to niedenerwowanie bo krzyknęła rozwścieczona
- odbiło ci Glonomóżdżku!! przecież ta dziewczyna jest zupełnie bez charakteru!
- Uhm, no wiesz Annabeth nie chciałem cię urazić - powiedziałem niepewnie.
- Urazić, urazić. Wszyscy jesteście tacy sami - Annabeth odpowiedziała. Nie miałem pewności czy był to sarkazm, czy może po prostu prawda.
Sekundę później patrzyłem jak Ann odchodzi zdenerwowana w stronę domku Ateny. Westchnąłem.
-Kto zrozumie kobiety- obok mnie pojawiły się bliźniaki Hood.
-Na Zeusa...mieliście mnie tak nie straszyć- warknąłem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
annabeth
Zastępca Szeryfa



Dołączył: 21 Mar 2010
Posty: 1838
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Heroska

PostWysłany: Czw 13:29, 01 Kwi 2010    Temat postu:

Był ciepły letni wieczór w Obozie Herosów. Siedziałem w moim ulubionym miejscu- na plaży. Dzień o dziwo był straaasznie nudny, nie było kompletnie nic do roboty. Dlatego też siedziałem na tej plaży jak ostatni buc i gapiłem się w królestwo "ukochanego tatusia Posejdonusia".
O tak wiele bym dał gdyby coś się wydarzyło, cokolwiek, choćby najmniejszy wstrząs świadczący o tym, że wujaszek Hedes dobrze się bawi...ale nie...cisza i nuda. Dumając nad nudnym losem herosa usłyszałem dźwięk piszczałki Grovera. "Idzie" - pomyślałem i Grover właśnie usiadł obok mnie na piaszczystej plaży.
- Widziałeś nową heroskę? Kolejna córka Aresa, ale o dziwo ładna - zagaił mój ulubiony satyr. Uniosłem znacząco brwi do góry i spojrzałem na Grovera. "Po co mi to mówisz, Grover?" - pomyślałem.
-Nie widziałem...ale znając życie z nią tez będę miał na pieńku, jak ze wszystkimi Aresowymi pomiotami- powiedziałem wpatrując się w morze.
- Może nie będzie źle... Pytała się o Ciebie - Grover podniósł znacząco brwi i jednocześnie dał mi kuksańca. Jak on daje kuksańca, to mnie w oczach ciemnieje, więc od razu zapomniałem o nowej.
- Wiesz Percy - kontynuował Grover. - Pytała też o Annabeth - po tych słowach wyprostowałem się i ukrywając moją ciekawość spojrzałem na kozłonoga.
-O Annabeth??? A niby po jakie licho??- zapytałem siląc się na obojętny ton.
- Tak Percy idź, biegnij ją uratować ze szponów córki Aresa - zakpił sobie ze mnie Grover. - Pytała o ciebie i o nią. A teraz musisz pomyśleć.
Spojrzałem na niego jak na idiotę.
-o stary za dużo tortilli ,walnął go w ramie, że niby ja i Annabeth???-zaśmiałem się
- Akurat tortille sobie ostatnio odpuściłem. Tak ty i twoja jasnowłosa ślicznotka- odparł Grover.
-Ogarnij rogaczu- zaśmiałem się i wstałem- Bo cię do wody wrzuce- zagroziłem. Po czym szybko wstałem i poszedłem w kierunku domków.
W pewnym momencie zorientowałem się że zamiast do mojej trójki idę do domku Annabeth, ba byłem już pod jej dzwiami.
Stałem tak przed drzwiami nie wiedząc co zrobić. Miałem już zawrócić,ale ktoś mnie zawołał.
-Hej Jackson!!!
-"Super tylko tej tu brakowało" -pomyślałem odwracając się do Clarisse
- słyszałam że masz nową przyjaciółeczkę - zawołałem - może wreszcie się odczepisz
-A co jesteś zazdrosny, bo ty nie masz???- spojrzała na mnie z góry...oj jak ja tego nie lubię XD
teraz to ja spojrzałem na nią z wyższością
-ślepa jesteś czy co?? - odpowiedziałem, niech sobie nie myśli!- Jak jesteś ślepa to niech ci tatuś okulary kupi...a nie nie kupi ci bo cię nie lubi- uśmiechnąłem się wrednie.
-a co chcesz się przekonać- odpowiedziała-coś mi się zdaje że ciebie nie lubi bardziej jackson !
-To, że on mnie nie lubi to ja baaardzo dobrze wiem...a ty nie wiesz czy mu się już pięta zagoiła?
już miała odpowiedzieć gdy nagle tuż obok mnie pojawiła się jakaś dziewczyna. Myślałem że to kolejna fanka z domu afrodyty ale ...
-Clarisse Jake cię szuka...ponoć ci z Hermesa znowu coś ukradli- powiedziała z uśmiechem.
Aresówka odeszła mrucząc coś pod nosem, że jak dorwie to zabije.
-Wybacz za moją siostrę trochę jest narwana- zwróciła się do mnie.
-nie ma za co, gdybym się przejmował każdym jej... ale kim ty właściwie jesteś ?? nie widziałem cię tu wcześniej.
-no tak nie przedstawiłam się. Jestem Sharon Mills...córka Aresa, jestem tu nowa- uśmiechnęła się...jak na Aresówkę coś za często się uśmiecha.
już miałem jej coś odpowiedzieć gdy z tłumu wypadła annabeth
- z dziećmi Aresa się nie zadajemy- warknęła - Percy czyś ty zwariował! zapomniałeś że on chciał cię zabić i to nie jeden raz! -spojrzała na aresówke z wyraźną wrogością, czyżby była zazdrosna? nie, nie Annabeth!
Spojrzałem na córkę Ateny lekko zdziwiony...posłałem Sharon przepraszające spojrzenie i poszedłem za przyjaciółką.
-A tobie co??-zapytałem Ann gdy odeszliśmy już kawałek.
- Co, co mi? Jak możesz zadawać takie pytanie durny Glonomóżdżku? Jak w ogóle możesz z nimi normalnie rozmawiać, a w szczególności z tym pomyleńcem Sharon? Nie wiem jak Ares mógł zrobić takie dziecko. To nielogiczne, ona powinna być córką Afrodyty! Poza tym słyszałam, że mieszkała w obleśnym segmencie. Jak można mieszkać w segmencie?
żeby nie denerwować Annabeth odpowiedziałem
-masz racje powinna być córką afrodyty, niezła jest - chyba nie za bardzo udało mi się to niedenerwowanie bo krzyknęła rozwścieczona
- odbiło ci Glonomóżdżku!! przecież ta dziewczyna jest zupełnie bez charakteru!
- Uhm, no wiesz Annabeth nie chciałem cię urazić - powiedziałem niepewnie.
- Urazić, urazić. Wszyscy jesteście tacy sami - Annabeth odpowiedziała. Nie miałem pewności czy był to sarkazm, czy może po prostu prawda.
Sekundę później patrzyłem jak Ann odchodzi zdenerwowana w stronę domku Ateny. Westchnąłem.
-Kto zrozumie kobiety- obok mnie pojawiły się bliźniaki Hood.
-Na Zeusa...mieliście mnie tak nie straszyć- warknąłem.
-sorry, ale jak chcesz w ramach przeprosin możemy zwinąć coś z domku afrodyty
-ani mi sie ważcie- byłem już nieźle wkurzony


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez annabeth dnia Czw 13:30, 01 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roxy
Wszechpotężna Rada Parzystokopytnych



Dołączył: 10 Mar 2010
Posty: 1030
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: NY ^^
Płeć: Heroska

PostWysłany: Czw 14:32, 01 Kwi 2010    Temat postu:

Był ciepły letni wieczór w Obozie Herosów. Siedziałem w moim ulubionym miejscu- na plaży. Dzień o dziwo był straaasznie nudny, nie było kompletnie nic do roboty. Dlatego też siedziałem na tej plaży jak ostatni buc i gapiłem się w królestwo "ukochanego tatusia Posejdonusia".
O tak wiele bym dał gdyby coś się wydarzyło, cokolwiek, choćby najmniejszy wstrząs świadczący o tym, że wujaszek Hedes dobrze się bawi...ale nie...cisza i nuda. Dumając nad nudnym losem herosa usłyszałem dźwięk piszczałki Grovera. "Idzie" - pomyślałem i Grover właśnie usiadł obok mnie na piaszczystej plaży.
- Widziałeś nową heroskę? Kolejna córka Aresa, ale o dziwo ładna - zagaił mój ulubiony satyr. Uniosłem znacząco brwi do góry i spojrzałem na Grovera. "Po co mi to mówisz, Grover?" - pomyślałem.
-Nie widziałem...ale znając życie z nią tez będę miał na pieńku, jak ze wszystkimi Aresowymi pomiotami- powiedziałem wpatrując się w morze.
- Może nie będzie źle... Pytała się o Ciebie - Grover podniósł znacząco brwi i jednocześnie dał mi kuksańca. Jak on daje kuksańca, to mnie w oczach ciemnieje, więc od razu zapomniałem o nowej.
- Wiesz Percy - kontynuował Grover. - Pytała też o Annabeth - po tych słowach wyprostowałem się i ukrywając moją ciekawość spojrzałem na kozłonoga.
-O Annabeth??? A niby po jakie licho??- zapytałem siląc się na obojętny ton.
- Tak Percy idź, biegnij ją uratować ze szponów córki Aresa - zakpił sobie ze mnie Grover. - Pytała o ciebie i o nią. A teraz musisz pomyśleć.
Spojrzałem na niego jak na idiotę.
-o stary za dużo tortilli ,walnął go w ramie, że niby ja i Annabeth???-zaśmiałem się
- Akurat tortille sobie ostatnio odpuściłem. Tak ty i twoja jasnowłosa ślicznotka- odparł Grover.
-Ogarnij rogaczu- zaśmiałem się i wstałem- Bo cię do wody wrzuce- zagroziłem. Po czym szybko wstałem i poszedłem w kierunku domków.
W pewnym momencie zorientowałem się że zamiast do mojej trójki idę do domku Annabeth, ba byłem już pod jej dzwiami.
Stałem tak przed drzwiami nie wiedząc co zrobić. Miałem już zawrócić,ale ktoś mnie zawołał.
-Hej Jackson!!!
-"Super tylko tej tu brakowało" -pomyślałem odwracając się do Clarisse
- słyszałam że masz nową przyjaciółeczkę - zawołałem - może wreszcie się odczepisz
-A co jesteś zazdrosny, bo ty nie masz???- spojrzała na mnie z góry...oj jak ja tego nie lubię XD
teraz to ja spojrzałem na nią z wyższością
-ślepa jesteś czy co?? - odpowiedziałem, niech sobie nie myśli!- Jak jesteś ślepa to niech ci tatuś okulary kupi...a nie nie kupi ci bo cię nie lubi- uśmiechnąłem się wrednie.
-a co chcesz się przekonać- odpowiedziała-coś mi się zdaje że ciebie nie lubi bardziej jackson !
-To, że on mnie nie lubi to ja baaardzo dobrze wiem...a ty nie wiesz czy mu się już pięta zagoiła?
już miała odpowiedzieć gdy nagle tuż obok mnie pojawiła się jakaś dziewczyna. Myślałem że to kolejna fanka z domu afrodyty ale ...
-Clarisse Jake cię szuka...ponoć ci z Hermesa znowu coś ukradli- powiedziała z uśmiechem.
Aresówka odeszła mrucząc coś pod nosem, że jak dorwie to zabije.
-Wybacz za moją siostrę trochę jest narwana- zwróciła się do mnie.
-nie ma za co, gdybym się przejmował każdym jej... ale kim ty właściwie jesteś ?? nie widziałem cię tu wcześniej.
-no tak nie przedstawiłam się. Jestem Sharon Mills...córka Aresa, jestem tu nowa- uśmiechnęła się...jak na Aresówkę coś za często się uśmiecha.
już miałem jej coś odpowiedzieć gdy z tłumu wypadła annabeth
- z dziećmi Aresa się nie zadajemy- warknęła - Percy czyś ty zwariował! zapomniałeś że on chciał cię zabić i to nie jeden raz! -spojrzała na aresówke z wyraźną wrogością, czyżby była zazdrosna? nie, nie Annabeth!
Spojrzałem na córkę Ateny lekko zdziwiony...posłałem Sharon przepraszające spojrzenie i poszedłem za przyjaciółką.
-A tobie co??-zapytałem Ann gdy odeszliśmy już kawałek.
- Co, co mi? Jak możesz zadawać takie pytanie durny Glonomóżdżku? Jak w ogóle możesz z nimi normalnie rozmawiać, a w szczególności z tym pomyleńcem Sharon? Nie wiem jak Ares mógł zrobić takie dziecko. To nielogiczne, ona powinna być córką Afrodyty! Poza tym słyszałam, że mieszkała w obleśnym segmencie. Jak można mieszkać w segmencie?
żeby nie denerwować Annabeth odpowiedziałem
-masz racje powinna być córką afrodyty, niezła jest - chyba nie za bardzo udało mi się to niedenerwowanie bo krzyknęła rozwścieczona
- odbiło ci Glonomóżdżku!! przecież ta dziewczyna jest zupełnie bez charakteru!
- Uhm, no wiesz Annabeth nie chciałem cię urazić - powiedziałem niepewnie.
- Urazić, urazić. Wszyscy jesteście tacy sami - Annabeth odpowiedziała. Nie miałem pewności czy był to sarkazm, czy może po prostu prawda.
Sekundę później patrzyłem jak Ann odchodzi zdenerwowana w stronę domku Ateny. Westchnąłem.
-Kto zrozumie kobiety- obok mnie pojawiły się bliźniaki Hood.
-Na Zeusa...mieliście mnie tak nie straszyć- warknąłem.
-sorry, ale jak chcesz w ramach przeprosin możemy zwinąć coś z domku afrodyty
-ani mi się ważcie- byłem już nieźle wkurzony
Jednak perspektywa spędzenia reszty dnia z córkami Afrodyty była baaardzo kusząca.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
annabeth
Zastępca Szeryfa



Dołączył: 21 Mar 2010
Posty: 1838
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Heroska

PostWysłany: Czw 15:26, 01 Kwi 2010    Temat postu:

Był ciepły letni wieczór w Obozie Herosów. Siedziałem w moim ulubionym miejscu- na plaży. Dzień o dziwo był straaasznie nudny, nie było kompletnie nic do roboty. Dlatego też siedziałem na tej plaży jak ostatni buc i gapiłem się w królestwo "ukochanego tatusia Posejdonusia".
O tak wiele bym dał gdyby coś się wydarzyło, cokolwiek, choćby najmniejszy wstrząs świadczący o tym, że wujaszek Hedes dobrze się bawi...ale nie...cisza i nuda. Dumając nad nudnym losem herosa usłyszałem dźwięk piszczałki Grovera. "Idzie" - pomyślałem i Grover właśnie usiadł obok mnie na piaszczystej plaży.
- Widziałeś nową heroskę? Kolejna córka Aresa, ale o dziwo ładna - zagaił mój ulubiony satyr. Uniosłem znacząco brwi do góry i spojrzałem na Grovera. "Po co mi to mówisz, Grover?" - pomyślałem.
-Nie widziałem...ale znając życie z nią tez będę miał na pieńku, jak ze wszystkimi Aresowymi pomiotami- powiedziałem wpatrując się w morze.
- Może nie będzie źle... Pytała się o Ciebie - Grover podniósł znacząco brwi i jednocześnie dał mi kuksańca. Jak on daje kuksańca, to mnie w oczach ciemnieje, więc od razu zapomniałem o nowej.
- Wiesz Percy - kontynuował Grover. - Pytała też o Annabeth - po tych słowach wyprostowałem się i ukrywając moją ciekawość spojrzałem na kozłonoga.
-O Annabeth??? A niby po jakie licho??- zapytałem siląc się na obojętny ton.
- Tak Percy idź, biegnij ją uratować ze szponów córki Aresa - zakpił sobie ze mnie Grover. - Pytała o ciebie i o nią. A teraz musisz pomyśleć.
Spojrzałem na niego jak na idiotę.
-o stary za dużo tortilli ,walnął go w ramie, że niby ja i Annabeth???-zaśmiałem się
- Akurat tortille sobie ostatnio odpuściłem. Tak ty i twoja jasnowłosa ślicznotka- odparł Grover.
-Ogarnij rogaczu- zaśmiałem się i wstałem- Bo cię do wody wrzuce- zagroziłem. Po czym szybko wstałem i poszedłem w kierunku domków.
W pewnym momencie zorientowałem się że zamiast do mojej trójki idę do domku Annabeth, ba byłem już pod jej dzwiami.
Stałem tak przed drzwiami nie wiedząc co zrobić. Miałem już zawrócić,ale ktoś mnie zawołał.
-Hej Jackson!!!
-"Super tylko tej tu brakowało" -pomyślałem odwracając się do Clarisse
- słyszałam że masz nową przyjaciółeczkę - zawołałem - może wreszcie się odczepisz
-A co jesteś zazdrosny, bo ty nie masz???- spojrzała na mnie z góry...oj jak ja tego nie lubię XD
teraz to ja spojrzałem na nią z wyższością
-ślepa jesteś czy co?? - odpowiedziałem, niech sobie nie myśli!- Jak jesteś ślepa to niech ci tatuś okulary kupi...a nie nie kupi ci bo cię nie lubi- uśmiechnąłem się wrednie.
-a co chcesz się przekonać- odpowiedziała-coś mi się zdaje że ciebie nie lubi bardziej jackson !
-To, że on mnie nie lubi to ja baaardzo dobrze wiem...a ty nie wiesz czy mu się już pięta zagoiła?
już miała odpowiedzieć gdy nagle tuż obok mnie pojawiła się jakaś dziewczyna. Myślałem że to kolejna fanka z domu afrodyty ale ...
-Clarisse Jake cię szuka...ponoć ci z Hermesa znowu coś ukradli- powiedziała z uśmiechem.
Aresówka odeszła mrucząc coś pod nosem, że jak dorwie to zabije.
-Wybacz za moją siostrę trochę jest narwana- zwróciła się do mnie.
-nie ma za co, gdybym się przejmował każdym jej... ale kim ty właściwie jesteś ?? nie widziałem cię tu wcześniej.
-no tak nie przedstawiłam się. Jestem Sharon Mills...córka Aresa, jestem tu nowa- uśmiechnęła się...jak na Aresówkę coś za często się uśmiecha.
już miałem jej coś odpowiedzieć gdy z tłumu wypadła annabeth
- z dziećmi Aresa się nie zadajemy- warknęła - Percy czyś ty zwariował! zapomniałeś że on chciał cię zabić i to nie jeden raz! -spojrzała na aresówke z wyraźną wrogością, czyżby była zazdrosna? nie, nie Annabeth!
Spojrzałem na córkę Ateny lekko zdziwiony...posłałem Sharon przepraszające spojrzenie i poszedłem za przyjaciółką.
-A tobie co??-zapytałem Ann gdy odeszliśmy już kawałek.
- Co, co mi? Jak możesz zadawać takie pytanie durny Glonomóżdżku? Jak w ogóle możesz z nimi normalnie rozmawiać, a w szczególności z tym pomyleńcem Sharon? Nie wiem jak Ares mógł zrobić takie dziecko. To nielogiczne, ona powinna być córką Afrodyty! Poza tym słyszałam, że mieszkała w obleśnym segmencie. Jak można mieszkać w segmencie?
żeby nie denerwować Annabeth odpowiedziałem
-masz racje powinna być córką afrodyty, niezła jest - chyba nie za bardzo udało mi się to niedenerwowanie bo krzyknęła rozwścieczona
- odbiło ci Glonomóżdżku!! przecież ta dziewczyna jest zupełnie bez charakteru!
- Uhm, no wiesz Annabeth nie chciałem cię urazić - powiedziałem niepewnie.
- Urazić, urazić. Wszyscy jesteście tacy sami - Annabeth odpowiedziała. Nie miałem pewności czy był to sarkazm, czy może po prostu prawda.
Sekundę później patrzyłem jak Ann odchodzi zdenerwowana w stronę domku Ateny. Westchnąłem.
-Kto zrozumie kobiety- obok mnie pojawiły się bliźniaki Hood.
-Na Zeusa...mieliście mnie tak nie straszyć- warknąłem.
-sorry, ale jak chcesz w ramach przeprosin możemy zwinąć coś z domku afrodyty
-ani mi się ważcie- byłem już nieźle wkurzony
Jednak perspektywa spędzenia reszty dnia z córkami Afrodyty była baaardzo kusząca.
-to co wpadniemy po ciebie o ósmej? - powiedzieli niezrażeni moimi wcześniejszymi słowami.
- Uprzecie grovera-odpowiedziałem i jak najszybciej oddaliłem się w strone lasu.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez annabeth dnia Czw 15:26, 01 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roxy
Wszechpotężna Rada Parzystokopytnych



Dołączył: 10 Mar 2010
Posty: 1030
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: NY ^^
Płeć: Heroska

PostWysłany: Czw 17:08, 01 Kwi 2010    Temat postu:

Był ciepły letni wieczór w Obozie Herosów. Siedziałem w moim ulubionym miejscu- na plaży. Dzień o dziwo był straaasznie nudny, nie było kompletnie nic do roboty. Dlatego też siedziałem na tej plaży jak ostatni buc i gapiłem się w królestwo "ukochanego tatusia Posejdonusia".
O tak wiele bym dał gdyby coś się wydarzyło, cokolwiek, choćby najmniejszy wstrząs świadczący o tym, że wujaszek Hedes dobrze się bawi...ale nie...cisza i nuda. Dumając nad nudnym losem herosa usłyszałem dźwięk piszczałki Grovera. "Idzie" - pomyślałem i Grover właśnie usiadł obok mnie na piaszczystej plaży.
- Widziałeś nową heroskę? Kolejna córka Aresa, ale o dziwo ładna - zagaił mój ulubiony satyr. Uniosłem znacząco brwi do góry i spojrzałem na Grovera. "Po co mi to mówisz, Grover?" - pomyślałem.
-Nie widziałem...ale znając życie z nią tez będę miał na pieńku, jak ze wszystkimi Aresowymi pomiotami- powiedziałem wpatrując się w morze.
- Może nie będzie źle... Pytała się o Ciebie - Grover podniósł znacząco brwi i jednocześnie dał mi kuksańca. Jak on daje kuksańca, to mnie w oczach ciemnieje, więc od razu zapomniałem o nowej.
- Wiesz Percy - kontynuował Grover. - Pytała też o Annabeth - po tych słowach wyprostowałem się i ukrywając moją ciekawość spojrzałem na kozłonoga.
-O Annabeth??? A niby po jakie licho??- zapytałem siląc się na obojętny ton.
- Tak Percy idź, biegnij ją uratować ze szponów córki Aresa - zakpił sobie ze mnie Grover. - Pytała o ciebie i o nią. A teraz musisz pomyśleć.
Spojrzałem na niego jak na idiotę.
-o stary za dużo tortilli ,walnął go w ramie, że niby ja i Annabeth???-zaśmiałem się
- Akurat tortille sobie ostatnio odpuściłem. Tak ty i twoja jasnowłosa ślicznotka- odparł Grover.
-Ogarnij rogaczu- zaśmiałem się i wstałem- Bo cię do wody wrzuce- zagroziłem. Po czym szybko wstałem i poszedłem w kierunku domków.
W pewnym momencie zorientowałem się że zamiast do mojej trójki idę do domku Annabeth, ba byłem już pod jej dzwiami.
Stałem tak przed drzwiami nie wiedząc co zrobić. Miałem już zawrócić,ale ktoś mnie zawołał.
-Hej Jackson!!!
-"Super tylko tej tu brakowało" -pomyślałem odwracając się do Clarisse
- słyszałam że masz nową przyjaciółeczkę - zawołałem - może wreszcie się odczepisz
-A co jesteś zazdrosny, bo ty nie masz???- spojrzała na mnie z góry...oj jak ja tego nie lubię XD
teraz to ja spojrzałem na nią z wyższością
-ślepa jesteś czy co?? - odpowiedziałem, niech sobie nie myśli!- Jak jesteś ślepa to niech ci tatuś okulary kupi...a nie nie kupi ci bo cię nie lubi- uśmiechnąłem się wrednie.
-a co chcesz się przekonać- odpowiedziała-coś mi się zdaje że ciebie nie lubi bardziej jackson !
-To, że on mnie nie lubi to ja baaardzo dobrze wiem...a ty nie wiesz czy mu się już pięta zagoiła?
już miała odpowiedzieć gdy nagle tuż obok mnie pojawiła się jakaś dziewczyna. Myślałem że to kolejna fanka z domu afrodyty ale ...
-Clarisse Jake cię szuka...ponoć ci z Hermesa znowu coś ukradli- powiedziała z uśmiechem.
Aresówka odeszła mrucząc coś pod nosem, że jak dorwie to zabije.
-Wybacz za moją siostrę trochę jest narwana- zwróciła się do mnie.
-nie ma za co, gdybym się przejmował każdym jej... ale kim ty właściwie jesteś ?? nie widziałem cię tu wcześniej.
-no tak nie przedstawiłam się. Jestem Sharon Mills...córka Aresa, jestem tu nowa- uśmiechnęła się...jak na Aresówkę coś za często się uśmiecha.
już miałem jej coś odpowiedzieć gdy z tłumu wypadła annabeth
- z dziećmi Aresa się nie zadajemy- warknęła - Percy czyś ty zwariował! zapomniałeś że on chciał cię zabić i to nie jeden raz! -spojrzała na aresówke z wyraźną wrogością, czyżby była zazdrosna? nie, nie Annabeth!
Spojrzałem na córkę Ateny lekko zdziwiony...posłałem Sharon przepraszające spojrzenie i poszedłem za przyjaciółką.
-A tobie co??-zapytałem Ann gdy odeszliśmy już kawałek.
- Co, co mi? Jak możesz zadawać takie pytanie durny Glonomóżdżku? Jak w ogóle możesz z nimi normalnie rozmawiać, a w szczególności z tym pomyleńcem Sharon? Nie wiem jak Ares mógł zrobić takie dziecko. To nielogiczne, ona powinna być córką Afrodyty! Poza tym słyszałam, że mieszkała w obleśnym segmencie. Jak można mieszkać w segmencie?
żeby nie denerwować Annabeth odpowiedziałem
-masz racje powinna być córką afrodyty, niezła jest - chyba nie za bardzo udało mi się to niedenerwowanie bo krzyknęła rozwścieczona
- odbiło ci Glonomóżdżku!! przecież ta dziewczyna jest zupełnie bez charakteru!
- Uhm, no wiesz Annabeth nie chciałem cię urazić - powiedziałem niepewnie.
- Urazić, urazić. Wszyscy jesteście tacy sami - Annabeth odpowiedziała. Nie miałem pewności czy był to sarkazm, czy może po prostu prawda.
Sekundę później patrzyłem jak Ann odchodzi zdenerwowana w stronę domku Ateny. Westchnąłem.
-Kto zrozumie kobiety- obok mnie pojawiły się bliźniaki Hood.
-Na Zeusa...mieliście mnie tak nie straszyć- warknąłem.
-sorry, ale jak chcesz w ramach przeprosin możemy zwinąć coś z domku afrodyty
-ani mi się ważcie- byłem już nieźle wkurzony
Jednak perspektywa spędzenia reszty dnia z córkami Afrodyty była baaardzo kusząca.
-to co wpadniemy po ciebie o ósmej? - powiedzieli niezrażeni moimi wcześniejszymi słowami.
- Uprzecie grovera-odpowiedziałem i jak najszybciej oddaliłem się w strone lasu.
Czemu się zgodziłem???? Jeden Apollo wie...chociaż choler go wie...może nawet on tego nie wie...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
annabeth
Zastępca Szeryfa



Dołączył: 21 Mar 2010
Posty: 1838
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Heroska

PostWysłany: Czw 19:22, 01 Kwi 2010    Temat postu:

Był ciepły letni wieczór w Obozie Herosów. Siedziałem w moim ulubionym miejscu- na plaży. Dzień o dziwo był straaasznie nudny, nie było kompletnie nic do roboty. Dlatego też siedziałem na tej plaży jak ostatni buc i gapiłem się w królestwo "ukochanego tatusia Posejdonusia".
O tak wiele bym dał gdyby coś się wydarzyło, cokolwiek, choćby najmniejszy wstrząs świadczący o tym, że wujaszek Hedes dobrze się bawi...ale nie...cisza i nuda. Dumając nad nudnym losem herosa usłyszałem dźwięk piszczałki Grovera. "Idzie" - pomyślałem i Grover właśnie usiadł obok mnie na piaszczystej plaży.
- Widziałeś nową heroskę? Kolejna córka Aresa, ale o dziwo ładna - zagaił mój ulubiony satyr. Uniosłem znacząco brwi do góry i spojrzałem na Grovera. "Po co mi to mówisz, Grover?" - pomyślałem.
-Nie widziałem...ale znając życie z nią tez będę miał na pieńku, jak ze wszystkimi Aresowymi pomiotami- powiedziałem wpatrując się w morze.
- Może nie będzie źle... Pytała się o Ciebie - Grover podniósł znacząco brwi i jednocześnie dał mi kuksańca. Jak on daje kuksańca, to mnie w oczach ciemnieje, więc od razu zapomniałem o nowej.
- Wiesz Percy - kontynuował Grover. - Pytała też o Annabeth - po tych słowach wyprostowałem się i ukrywając moją ciekawość spojrzałem na kozłonoga.
-O Annabeth??? A niby po jakie licho??- zapytałem siląc się na obojętny ton.
- Tak Percy idź, biegnij ją uratować ze szponów córki Aresa - zakpił sobie ze mnie Grover. - Pytała o ciebie i o nią. A teraz musisz pomyśleć.
Spojrzałem na niego jak na idiotę.
-o stary za dużo tortilli ,walnął go w ramie, że niby ja i Annabeth???-zaśmiałem się
- Akurat tortille sobie ostatnio odpuściłem. Tak ty i twoja jasnowłosa ślicznotka- odparł Grover.
-Ogarnij rogaczu- zaśmiałem się i wstałem- Bo cię do wody wrzuce- zagroziłem. Po czym szybko wstałem i poszedłem w kierunku domków.
W pewnym momencie zorientowałem się że zamiast do mojej trójki idę do domku Annabeth, ba byłem już pod jej dzwiami.
Stałem tak przed drzwiami nie wiedząc co zrobić. Miałem już zawrócić,ale ktoś mnie zawołał.
-Hej Jackson!!!
-"Super tylko tej tu brakowało" -pomyślałem odwracając się do Clarisse
- słyszałam że masz nową przyjaciółeczkę - zawołałem - może wreszcie się odczepisz
-A co jesteś zazdrosny, bo ty nie masz???- spojrzała na mnie z góry...oj jak ja tego nie lubię XD
teraz to ja spojrzałem na nią z wyższością
-ślepa jesteś czy co?? - odpowiedziałem, niech sobie nie myśli!- Jak jesteś ślepa to niech ci tatuś okulary kupi...a nie nie kupi ci bo cię nie lubi- uśmiechnąłem się wrednie.
-a co chcesz się przekonać- odpowiedziała-coś mi się zdaje że ciebie nie lubi bardziej jackson !
-To, że on mnie nie lubi to ja baaardzo dobrze wiem...a ty nie wiesz czy mu się już pięta zagoiła?
już miała odpowiedzieć gdy nagle tuż obok mnie pojawiła się jakaś dziewczyna. Myślałem że to kolejna fanka z domu afrodyty ale ...
-Clarisse Jake cię szuka...ponoć ci z Hermesa znowu coś ukradli- powiedziała z uśmiechem.
Aresówka odeszła mrucząc coś pod nosem, że jak dorwie to zabije.
-Wybacz za moją siostrę trochę jest narwana- zwróciła się do mnie.
-nie ma za co, gdybym się przejmował każdym jej... ale kim ty właściwie jesteś ?? nie widziałem cię tu wcześniej.
-no tak nie przedstawiłam się. Jestem Sharon Mills...córka Aresa, jestem tu nowa- uśmiechnęła się...jak na Aresówkę coś za często się uśmiecha.
już miałem jej coś odpowiedzieć gdy z tłumu wypadła annabeth
- z dziećmi Aresa się nie zadajemy- warknęła - Percy czyś ty zwariował! zapomniałeś że on chciał cię zabić i to nie jeden raz! -spojrzała na aresówke z wyraźną wrogością, czyżby była zazdrosna? nie, nie Annabeth!
Spojrzałem na córkę Ateny lekko zdziwiony...posłałem Sharon przepraszające spojrzenie i poszedłem za przyjaciółką.
-A tobie co??-zapytałem Ann gdy odeszliśmy już kawałek.
- Co, co mi? Jak możesz zadawać takie pytanie durny Glonomóżdżku? Jak w ogóle możesz z nimi normalnie rozmawiać, a w szczególności z tym pomyleńcem Sharon? Nie wiem jak Ares mógł zrobić takie dziecko. To nielogiczne, ona powinna być córką Afrodyty! Poza tym słyszałam, że mieszkała w obleśnym segmencie. Jak można mieszkać w segmencie?
żeby nie denerwować Annabeth odpowiedziałem
-masz racje powinna być córką afrodyty, niezła jest - chyba nie za bardzo udało mi się to niedenerwowanie bo krzyknęła rozwścieczona
- odbiło ci Glonomóżdżku!! przecież ta dziewczyna jest zupełnie bez charakteru!
- Uhm, no wiesz Annabeth nie chciałem cię urazić - powiedziałem niepewnie.
- Urazić, urazić. Wszyscy jesteście tacy sami - Annabeth odpowiedziała. Nie miałem pewności czy był to sarkazm, czy może po prostu prawda.
Sekundę później patrzyłem jak Ann odchodzi zdenerwowana w stronę domku Ateny. Westchnąłem.
-Kto zrozumie kobiety- obok mnie pojawiły się bliźniaki Hood.
-Na Zeusa...mieliście mnie tak nie straszyć- warknąłem.
-sorry, ale jak chcesz w ramach przeprosin możemy zwinąć coś z domku afrodyty
-ani mi się ważcie- byłem już nieźle wkurzony
Jednak perspektywa spędzenia reszty dnia z córkami Afrodyty była baaardzo kusząca.
-to co wpadniemy po ciebie o ósmej? - powiedzieli niezrażeni moimi wcześniejszymi słowami.
- Uprzecie grovera-odpowiedziałem i jak najszybciej oddaliłem się w strone lasu.
Czemu się zgodziłem???? Jeden Apollo wie...chociaż choler go wie...może nawet on tego nie wie...
Nagle usłyszałem czyjś płacz, już miałem odejść gdy...
-czego ty znowu szukasz percy?-to była Annabeth. Przeleciało mi przez myśl że chyba pierwszy raz nie nazwała mnie Glonomóżdżkiem


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roxy
Wszechpotężna Rada Parzystokopytnych



Dołączył: 10 Mar 2010
Posty: 1030
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: NY ^^
Płeć: Heroska

PostWysłany: Czw 20:00, 01 Kwi 2010    Temat postu:

Był ciepły letni wieczór w Obozie Herosów. Siedziałem w moim ulubionym miejscu- na plaży. Dzień o dziwo był straaasznie nudny, nie było kompletnie nic do roboty. Dlatego też siedziałem na tej plaży jak ostatni buc i gapiłem się w królestwo "ukochanego tatusia Posejdonusia".
O tak wiele bym dał gdyby coś się wydarzyło, cokolwiek, choćby najmniejszy wstrząs świadczący o tym, że wujaszek Hedes dobrze się bawi...ale nie...cisza i nuda. Dumając nad nudnym losem herosa usłyszałem dźwięk piszczałki Grovera. "Idzie" - pomyślałem i Grover właśnie usiadł obok mnie na piaszczystej plaży.
- Widziałeś nową heroskę? Kolejna córka Aresa, ale o dziwo ładna - zagaił mój ulubiony satyr. Uniosłem znacząco brwi do góry i spojrzałem na Grovera. "Po co mi to mówisz, Grover?" - pomyślałem.
-Nie widziałem...ale znając życie z nią tez będę miał na pieńku, jak ze wszystkimi Aresowymi pomiotami- powiedziałem wpatrując się w morze.
- Może nie będzie źle... Pytała się o Ciebie - Grover podniósł znacząco brwi i jednocześnie dał mi kuksańca. Jak on daje kuksańca, to mnie w oczach ciemnieje, więc od razu zapomniałem o nowej.
- Wiesz Percy - kontynuował Grover. - Pytała też o Annabeth - po tych słowach wyprostowałem się i ukrywając moją ciekawość spojrzałem na kozłonoga.
-O Annabeth??? A niby po jakie licho??- zapytałem siląc się na obojętny ton.
- Tak Percy idź, biegnij ją uratować ze szponów córki Aresa - zakpił sobie ze mnie Grover. - Pytała o ciebie i o nią. A teraz musisz pomyśleć.
Spojrzałem na niego jak na idiotę.
-o stary za dużo tortilli ,walnął go w ramie, że niby ja i Annabeth???-zaśmiałem się
- Akurat tortille sobie ostatnio odpuściłem. Tak ty i twoja jasnowłosa ślicznotka- odparł Grover.
-Ogarnij rogaczu- zaśmiałem się i wstałem- Bo cię do wody wrzuce- zagroziłem. Po czym szybko wstałem i poszedłem w kierunku domków.
W pewnym momencie zorientowałem się że zamiast do mojej trójki idę do domku Annabeth, ba byłem już pod jej dzwiami.
Stałem tak przed drzwiami nie wiedząc co zrobić. Miałem już zawrócić,ale ktoś mnie zawołał.
-Hej Jackson!!!
-"Super tylko tej tu brakowało" -pomyślałem odwracając się do Clarisse
- słyszałam że masz nową przyjaciółeczkę - zawołałem - może wreszcie się odczepisz
-A co jesteś zazdrosny, bo ty nie masz???- spojrzała na mnie z góry...oj jak ja tego nie lubię XD
teraz to ja spojrzałem na nią z wyższością
-ślepa jesteś czy co?? - odpowiedziałem, niech sobie nie myśli!- Jak jesteś ślepa to niech ci tatuś okulary kupi...a nie nie kupi ci bo cię nie lubi- uśmiechnąłem się wrednie.
-a co chcesz się przekonać- odpowiedziała-coś mi się zdaje że ciebie nie lubi bardziej jackson !
-To, że on mnie nie lubi to ja baaardzo dobrze wiem...a ty nie wiesz czy mu się już pięta zagoiła?
już miała odpowiedzieć gdy nagle tuż obok mnie pojawiła się jakaś dziewczyna. Myślałem że to kolejna fanka z domu afrodyty ale ...
-Clarisse Jake cię szuka...ponoć ci z Hermesa znowu coś ukradli- powiedziała z uśmiechem.
Aresówka odeszła mrucząc coś pod nosem, że jak dorwie to zabije.
-Wybacz za moją siostrę trochę jest narwana- zwróciła się do mnie.
-nie ma za co, gdybym się przejmował każdym jej... ale kim ty właściwie jesteś ?? nie widziałem cię tu wcześniej.
-no tak nie przedstawiłam się. Jestem Sharon Mills...córka Aresa, jestem tu nowa- uśmiechnęła się...jak na Aresówkę coś za często się uśmiecha.
już miałem jej coś odpowiedzieć gdy z tłumu wypadła annabeth
- z dziećmi Aresa się nie zadajemy- warknęła - Percy czyś ty zwariował! zapomniałeś że on chciał cię zabić i to nie jeden raz! -spojrzała na aresówke z wyraźną wrogością, czyżby była zazdrosna? nie, nie Annabeth!
Spojrzałem na córkę Ateny lekko zdziwiony...posłałem Sharon przepraszające spojrzenie i poszedłem za przyjaciółką.
-A tobie co??-zapytałem Ann gdy odeszliśmy już kawałek.
- Co, co mi? Jak możesz zadawać takie pytanie durny Glonomóżdżku? Jak w ogóle możesz z nimi normalnie rozmawiać, a w szczególności z tym pomyleńcem Sharon? Nie wiem jak Ares mógł zrobić takie dziecko. To nielogiczne, ona powinna być córką Afrodyty! Poza tym słyszałam, że mieszkała w obleśnym segmencie. Jak można mieszkać w segmencie?
żeby nie denerwować Annabeth odpowiedziałem
-masz racje powinna być córką afrodyty, niezła jest - chyba nie za bardzo udało mi się to niedenerwowanie bo krzyknęła rozwścieczona
- odbiło ci Glonomóżdżku!! przecież ta dziewczyna jest zupełnie bez charakteru!
- Uhm, no wiesz Annabeth nie chciałem cię urazić - powiedziałem niepewnie.
- Urazić, urazić. Wszyscy jesteście tacy sami - Annabeth odpowiedziała. Nie miałem pewności czy był to sarkazm, czy może po prostu prawda.
Sekundę później patrzyłem jak Ann odchodzi zdenerwowana w stronę domku Ateny. Westchnąłem.
-Kto zrozumie kobiety- obok mnie pojawiły się bliźniaki Hood.
-Na Zeusa...mieliście mnie tak nie straszyć- warknąłem.
-sorry, ale jak chcesz w ramach przeprosin możemy zwinąć coś z domku afrodyty
-ani mi się ważcie- byłem już nieźle wkurzony
Jednak perspektywa spędzenia reszty dnia z córkami Afrodyty była baaardzo kusząca.
-to co wpadniemy po ciebie o ósmej? - powiedzieli niezrażeni moimi wcześniejszymi słowami.
- Uprzecie grovera-odpowiedziałem i jak najszybciej oddaliłem się w strone lasu.
Czemu się zgodziłem???? Jeden Apollo wie...chociaż choler go wie...może nawet on tego nie wie...
Nagle usłyszałem czyjś płacz, już miałem odejść gdy...
-czego ty znowu szukasz percy?-to była Annabeth. Przeleciało mi przez myśl że chyba pierwszy raz nie nazwała mnie Glonomóżdżkiem
Spojrzałem na nią i uświadomiłem sobie, że to jej płacz przed chwila słyszałem.
-Eee Annabeth wszystko w porządku?- spytałem niepewnie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
annabeth
Zastępca Szeryfa



Dołączył: 21 Mar 2010
Posty: 1838
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Heroska

PostWysłany: Czw 20:24, 01 Kwi 2010    Temat postu:

Był ciepły letni wieczór w Obozie Herosów. Siedziałem w moim ulubionym miejscu- na plaży. Dzień o dziwo był straaasznie nudny, nie było kompletnie nic do roboty. Dlatego też siedziałem na tej plaży jak ostatni buc i gapiłem się w królestwo "ukochanego tatusia Posejdonusia".
O tak wiele bym dał gdyby coś się wydarzyło, cokolwiek, choćby najmniejszy wstrząs świadczący o tym, że wujaszek Hedes dobrze się bawi...ale nie...cisza i nuda. Dumając nad nudnym losem herosa usłyszałem dźwięk piszczałki Grovera. "Idzie" - pomyślałem i Grover właśnie usiadł obok mnie na piaszczystej plaży.
- Widziałeś nową heroskę? Kolejna córka Aresa, ale o dziwo ładna - zagaił mój ulubiony satyr. Uniosłem znacząco brwi do góry i spojrzałem na Grovera. "Po co mi to mówisz, Grover?" - pomyślałem.
-Nie widziałem...ale znając życie z nią tez będę miał na pieńku, jak ze wszystkimi Aresowymi pomiotami- powiedziałem wpatrując się w morze.
- Może nie będzie źle... Pytała się o Ciebie - Grover podniósł znacząco brwi i jednocześnie dał mi kuksańca. Jak on daje kuksańca, to mnie w oczach ciemnieje, więc od razu zapomniałem o nowej.
- Wiesz Percy - kontynuował Grover. - Pytała też o Annabeth - po tych słowach wyprostowałem się i ukrywając moją ciekawość spojrzałem na kozłonoga.
-O Annabeth??? A niby po jakie licho??- zapytałem siląc się na obojętny ton.
- Tak Percy idź, biegnij ją uratować ze szponów córki Aresa - zakpił sobie ze mnie Grover. - Pytała o ciebie i o nią. A teraz musisz pomyśleć.
Spojrzałem na niego jak na idiotę.
-o stary za dużo tortilli ,walnął go w ramie, że niby ja i Annabeth???-zaśmiałem się
- Akurat tortille sobie ostatnio odpuściłem. Tak ty i twoja jasnowłosa ślicznotka- odparł Grover.
-Ogarnij rogaczu- zaśmiałem się i wstałem- Bo cię do wody wrzuce- zagroziłem. Po czym szybko wstałem i poszedłem w kierunku domków.
W pewnym momencie zorientowałem się że zamiast do mojej trójki idę do domku Annabeth, ba byłem już pod jej dzwiami.
Stałem tak przed drzwiami nie wiedząc co zrobić. Miałem już zawrócić,ale ktoś mnie zawołał.
-Hej Jackson!!!
-"Super tylko tej tu brakowało" -pomyślałem odwracając się do Clarisse
- słyszałam że masz nową przyjaciółeczkę - zawołałem - może wreszcie się odczepisz
-A co jesteś zazdrosny, bo ty nie masz???- spojrzała na mnie z góry...oj jak ja tego nie lubię XD
teraz to ja spojrzałem na nią z wyższością
-ślepa jesteś czy co?? - odpowiedziałem, niech sobie nie myśli!- Jak jesteś ślepa to niech ci tatuś okulary kupi...a nie nie kupi ci bo cię nie lubi- uśmiechnąłem się wrednie.
-a co chcesz się przekonać- odpowiedziała-coś mi się zdaje że ciebie nie lubi bardziej jackson !
-To, że on mnie nie lubi to ja baaardzo dobrze wiem...a ty nie wiesz czy mu się już pięta zagoiła?
już miała odpowiedzieć gdy nagle tuż obok mnie pojawiła się jakaś dziewczyna. Myślałem że to kolejna fanka z domu afrodyty ale ...
-Clarisse Jake cię szuka...ponoć ci z Hermesa znowu coś ukradli- powiedziała z uśmiechem.
Aresówka odeszła mrucząc coś pod nosem, że jak dorwie to zabije.
-Wybacz za moją siostrę trochę jest narwana- zwróciła się do mnie.
-nie ma za co, gdybym się przejmował każdym jej... ale kim ty właściwie jesteś ?? nie widziałem cię tu wcześniej.
-no tak nie przedstawiłam się. Jestem Sharon Mills...córka Aresa, jestem tu nowa- uśmiechnęła się...jak na Aresówkę coś za często się uśmiecha.
już miałem jej coś odpowiedzieć gdy z tłumu wypadła annabeth
- z dziećmi Aresa się nie zadajemy- warknęła - Percy czyś ty zwariował! zapomniałeś że on chciał cię zabić i to nie jeden raz! -spojrzała na aresówke z wyraźną wrogością, czyżby była zazdrosna? nie, nie Annabeth!
Spojrzałem na córkę Ateny lekko zdziwiony...posłałem Sharon przepraszające spojrzenie i poszedłem za przyjaciółką.
-A tobie co??-zapytałem Ann gdy odeszliśmy już kawałek.
- Co, co mi? Jak możesz zadawać takie pytanie durny Glonomóżdżku? Jak w ogóle możesz z nimi normalnie rozmawiać, a w szczególności z tym pomyleńcem Sharon? Nie wiem jak Ares mógł zrobić takie dziecko. To nielogiczne, ona powinna być córką Afrodyty! Poza tym słyszałam, że mieszkała w obleśnym segmencie. Jak można mieszkać w segmencie?
żeby nie denerwować Annabeth odpowiedziałem
-masz racje powinna być córką afrodyty, niezła jest - chyba nie za bardzo udało mi się to niedenerwowanie bo krzyknęła rozwścieczona
- odbiło ci Glonomóżdżku!! przecież ta dziewczyna jest zupełnie bez charakteru!
- Uhm, no wiesz Annabeth nie chciałem cię urazić - powiedziałem niepewnie.
- Urazić, urazić. Wszyscy jesteście tacy sami - Annabeth odpowiedziała. Nie miałem pewności czy był to sarkazm, czy może po prostu prawda.
Sekundę później patrzyłem jak Ann odchodzi zdenerwowana w stronę domku Ateny. Westchnąłem.
-Kto zrozumie kobiety- obok mnie pojawiły się bliźniaki Hood.
-Na Zeusa...mieliście mnie tak nie straszyć- warknąłem.
-sorry, ale jak chcesz w ramach przeprosin możemy zwinąć coś z domku afrodyty
-ani mi się ważcie- byłem już nieźle wkurzony
Jednak perspektywa spędzenia reszty dnia z córkami Afrodyty była baaardzo kusząca.
-to co wpadniemy po ciebie o ósmej? - powiedzieli niezrażeni moimi wcześniejszymi słowami.
- Uprzecie grovera-odpowiedziałem i jak najszybciej oddaliłem się w strone lasu.
Czemu się zgodziłem???? Jeden Apollo wie...chociaż choler go wie...może nawet on tego nie wie...
Nagle usłyszałem czyjś płacz, już miałem odejść gdy...
-czego ty znowu szukasz percy?-to była Annabeth. Przeleciało mi przez myśl że chyba pierwszy raz nie nazwała mnie Glonomóżdżkiem
Spojrzałem na nią i uświadomiłem sobie, że to jej płacz przed chwila słyszałem.
-Eee Annabeth wszystko w porządku?- spytałem niepewnie
-jak ty sie wogóle możesz o to pytać!!-krzykneła
znów zaczeła płakać więc usiadłem obok i przytuliłem ją niezręcznie


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez annabeth dnia Czw 20:29, 01 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Euri
Nieświadomy swojego pochodzenia



Dołączył: 14 Mar 2010
Posty: 262
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z miasta Łodzi
Płeć: Heroska

PostWysłany: Czw 21:40, 01 Kwi 2010    Temat postu:

Był ciepły letni wieczór w Obozie Herosów. Siedziałem w moim ulubionym miejscu- na plaży. Dzień o dziwo był straaasznie nudny, nie było kompletnie nic do roboty. Dlatego też siedziałem na tej plaży jak ostatni buc i gapiłem się w królestwo "ukochanego tatusia Posejdonusia".
O tak wiele bym dał gdyby coś się wydarzyło, cokolwiek, choćby najmniejszy wstrząs świadczący o tym, że wujaszek Hedes dobrze się bawi...ale nie...cisza i nuda. Dumając nad nudnym losem herosa usłyszałem dźwięk piszczałki Grovera. "Idzie" - pomyślałem i Grover właśnie usiadł obok mnie na piaszczystej plaży.
- Widziałeś nową heroskę? Kolejna córka Aresa, ale o dziwo ładna - zagaił mój ulubiony satyr. Uniosłem znacząco brwi do góry i spojrzałem na Grovera. "Po co mi to mówisz, Grover?" - pomyślałem.
-Nie widziałem...ale znając życie z nią tez będę miał na pieńku, jak ze wszystkimi Aresowymi pomiotami- powiedziałem wpatrując się w morze.
- Może nie będzie źle... Pytała się o Ciebie - Grover podniósł znacząco brwi i jednocześnie dał mi kuksańca. Jak on daje kuksańca, to mnie w oczach ciemnieje, więc od razu zapomniałem o nowej.
- Wiesz Percy - kontynuował Grover. - Pytała też o Annabeth - po tych słowach wyprostowałem się i ukrywając moją ciekawość spojrzałem na kozłonoga.
-O Annabeth??? A niby po jakie licho??- zapytałem siląc się na obojętny ton.
- Tak Percy idź, biegnij ją uratować ze szponów córki Aresa - zakpił sobie ze mnie Grover. - Pytała o ciebie i o nią. A teraz musisz pomyśleć.
Spojrzałem na niego jak na idiotę.
-o stary za dużo tortilli ,walnął go w ramie, że niby ja i Annabeth???-zaśmiałem się
- Akurat tortille sobie ostatnio odpuściłem. Tak ty i twoja jasnowłosa ślicznotka- odparł Grover.
-Ogarnij rogaczu- zaśmiałem się i wstałem- Bo cię do wody wrzuce- zagroziłem. Po czym szybko wstałem i poszedłem w kierunku domków.
W pewnym momencie zorientowałem się że zamiast do mojej trójki idę do domku Annabeth, ba byłem już pod jej dzwiami.
Stałem tak przed drzwiami nie wiedząc co zrobić. Miałem już zawrócić,ale ktoś mnie zawołał.
-Hej Jackson!!!
-"Super tylko tej tu brakowało" -pomyślałem odwracając się do Clarisse
- słyszałam że masz nową przyjaciółeczkę - zawołałem - może wreszcie się odczepisz
-A co jesteś zazdrosny, bo ty nie masz???- spojrzała na mnie z góry...oj jak ja tego nie lubię XD
teraz to ja spojrzałem na nią z wyższością
-ślepa jesteś czy co?? - odpowiedziałem, niech sobie nie myśli!- Jak jesteś ślepa to niech ci tatuś okulary kupi...a nie nie kupi ci bo cię nie lubi- uśmiechnąłem się wrednie.
-a co chcesz się przekonać- odpowiedziała-coś mi się zdaje że ciebie nie lubi bardziej jackson !
-To, że on mnie nie lubi to ja baaardzo dobrze wiem...a ty nie wiesz czy mu się już pięta zagoiła?
już miała odpowiedzieć gdy nagle tuż obok mnie pojawiła się jakaś dziewczyna. Myślałem że to kolejna fanka z domu afrodyty ale ...
-Clarisse Jake cię szuka...ponoć ci z Hermesa znowu coś ukradli- powiedziała z uśmiechem.
Aresówka odeszła mrucząc coś pod nosem, że jak dorwie to zabije.
-Wybacz za moją siostrę trochę jest narwana- zwróciła się do mnie.
-nie ma za co, gdybym się przejmował każdym jej... ale kim ty właściwie jesteś ?? nie widziałem cię tu wcześniej.
-no tak nie przedstawiłam się. Jestem Sharon Mills...córka Aresa, jestem tu nowa- uśmiechnęła się...jak na Aresówkę coś za często się uśmiecha.
już miałem jej coś odpowiedzieć gdy z tłumu wypadła annabeth
- z dziećmi Aresa się nie zadajemy- warknęła - Percy czyś ty zwariował! zapomniałeś że on chciał cię zabić i to nie jeden raz! -spojrzała na aresówke z wyraźną wrogością, czyżby była zazdrosna? nie, nie Annabeth!
Spojrzałem na córkę Ateny lekko zdziwiony...posłałem Sharon przepraszające spojrzenie i poszedłem za przyjaciółką.
-A tobie co??-zapytałem Ann gdy odeszliśmy już kawałek.
- Co, co mi? Jak możesz zadawać takie pytanie durny Glonomóżdżku? Jak w ogóle możesz z nimi normalnie rozmawiać, a w szczególności z tym pomyleńcem Sharon? Nie wiem jak Ares mógł zrobić takie dziecko. To nielogiczne, ona powinna być córką Afrodyty! Poza tym słyszałam, że mieszkała w obleśnym segmencie. Jak można mieszkać w segmencie?
żeby nie denerwować Annabeth odpowiedziałem
-masz racje powinna być córką afrodyty, niezła jest - chyba nie za bardzo udało mi się to niedenerwowanie bo krzyknęła rozwścieczona
- odbiło ci Glonomóżdżku!! przecież ta dziewczyna jest zupełnie bez charakteru!
- Uhm, no wiesz Annabeth nie chciałem cię urazić - powiedziałem niepewnie.
- Urazić, urazić. Wszyscy jesteście tacy sami - Annabeth odpowiedziała. Nie miałem pewności czy był to sarkazm, czy może po prostu prawda.
Sekundę później patrzyłem jak Ann odchodzi zdenerwowana w stronę domku Ateny. Westchnąłem.
-Kto zrozumie kobiety- obok mnie pojawiły się bliźniaki Hood.
-Na Zeusa...mieliście mnie tak nie straszyć- warknąłem.
-sorry, ale jak chcesz w ramach przeprosin możemy zwinąć coś z domku afrodyty
-ani mi się ważcie- byłem już nieźle wkurzony
Jednak perspektywa spędzenia reszty dnia z córkami Afrodyty była baaardzo kusząca.
-to co wpadniemy po ciebie o ósmej? - powiedzieli niezrażeni moimi wcześniejszymi słowami.
- Uprzecie grovera-odpowiedziałem i jak najszybciej oddaliłem się w strone lasu.
Czemu się zgodziłem???? Jeden Apollo wie...chociaż choler go wie...może nawet on tego nie wie...
Nagle usłyszałem czyjś płacz, już miałem odejść gdy...
-czego ty znowu szukasz percy?-to była Annabeth. Przeleciało mi przez myśl że chyba pierwszy raz nie nazwała mnie Glonomóżdżkiem
Spojrzałem na nią i uświadomiłem sobie, że to jej płacz przed chwila słyszałem.
-Eee Annabeth wszystko w porządku?- spytałem niepewnie
-jak ty sie wogóle możesz o to pytać!!-krzykneła
znów zaczeła płakać więc usiadłem obok i przytuliłem ją niezręcznie
- Ann - zacząłem cicho nad jej uchem, nie wiem dlaczego, ale chciałem dodać "Ann kochanie"... - Powiesz mi?
- Znam ją, znam ją - spojrzałem na nią pytającym wzrokiem - Znam tą całą Sharon.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
annabeth
Zastępca Szeryfa



Dołączył: 21 Mar 2010
Posty: 1838
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Heroska

PostWysłany: Pią 9:56, 02 Kwi 2010    Temat postu:

Był ciepły letni wieczór w Obozie Herosów. Siedziałem w moim ulubionym miejscu- na plaży. Dzień o dziwo był straaasznie nudny, nie było kompletnie nic do roboty. Dlatego też siedziałem na tej plaży jak ostatni buc i gapiłem się w królestwo "ukochanego tatusia Posejdonusia".
O tak wiele bym dał gdyby coś się wydarzyło, cokolwiek, choćby najmniejszy wstrząs świadczący o tym, że wujaszek Hedes dobrze się bawi...ale nie...cisza i nuda. Dumając nad nudnym losem herosa usłyszałem dźwięk piszczałki Grovera. "Idzie" - pomyślałem i Grover właśnie usiadł obok mnie na piaszczystej plaży.
- Widziałeś nową heroskę? Kolejna córka Aresa, ale o dziwo ładna - zagaił mój ulubiony satyr. Uniosłem znacząco brwi do góry i spojrzałem na Grovera. "Po co mi to mówisz, Grover?" - pomyślałem.
-Nie widziałem...ale znając życie z nią tez będę miał na pieńku, jak ze wszystkimi Aresowymi pomiotami- powiedziałem wpatrując się w morze.
- Może nie będzie źle... Pytała się o Ciebie - Grover podniósł znacząco brwi i jednocześnie dał mi kuksańca. Jak on daje kuksańca, to mnie w oczach ciemnieje, więc od razu zapomniałem o nowej.
- Wiesz Percy - kontynuował Grover. - Pytała też o Annabeth - po tych słowach wyprostowałem się i ukrywając moją ciekawość spojrzałem na kozłonoga.
-O Annabeth??? A niby po jakie licho??- zapytałem siląc się na obojętny ton.
- Tak Percy idź, biegnij ją uratować ze szponów córki Aresa - zakpił sobie ze mnie Grover. - Pytała o ciebie i o nią. A teraz musisz pomyśleć.
Spojrzałem na niego jak na idiotę.
-o stary za dużo tortilli ,walnął go w ramie, że niby ja i Annabeth???-zaśmiałem się
- Akurat tortille sobie ostatnio odpuściłem. Tak ty i twoja jasnowłosa ślicznotka- odparł Grover.
-Ogarnij rogaczu- zaśmiałem się i wstałem- Bo cię do wody wrzuce- zagroziłem. Po czym szybko wstałem i poszedłem w kierunku domków.
W pewnym momencie zorientowałem się że zamiast do mojej trójki idę do domku Annabeth, ba byłem już pod jej dzwiami.
Stałem tak przed drzwiami nie wiedząc co zrobić. Miałem już zawrócić,ale ktoś mnie zawołał.
-Hej Jackson!!!
-"Super tylko tej tu brakowało" -pomyślałem odwracając się do Clarisse
- słyszałam że masz nową przyjaciółeczkę - zawołałem - może wreszcie się odczepisz
-A co jesteś zazdrosny, bo ty nie masz???- spojrzała na mnie z góry...oj jak ja tego nie lubię XD
teraz to ja spojrzałem na nią z wyższością
-ślepa jesteś czy co?? - odpowiedziałem, niech sobie nie myśli!- Jak jesteś ślepa to niech ci tatuś okulary kupi...a nie nie kupi ci bo cię nie lubi- uśmiechnąłem się wrednie.
-a co chcesz się przekonać- odpowiedziała-coś mi się zdaje że ciebie nie lubi bardziej jackson !
-To, że on mnie nie lubi to ja baaardzo dobrze wiem...a ty nie wiesz czy mu się już pięta zagoiła?
już miała odpowiedzieć gdy nagle tuż obok mnie pojawiła się jakaś dziewczyna. Myślałem że to kolejna fanka z domu afrodyty ale ...
-Clarisse Jake cię szuka...ponoć ci z Hermesa znowu coś ukradli- powiedziała z uśmiechem.
Aresówka odeszła mrucząc coś pod nosem, że jak dorwie to zabije.
-Wybacz za moją siostrę trochę jest narwana- zwróciła się do mnie.
-nie ma za co, gdybym się przejmował każdym jej... ale kim ty właściwie jesteś ?? nie widziałem cię tu wcześniej.
-no tak nie przedstawiłam się. Jestem Sharon Mills...córka Aresa, jestem tu nowa- uśmiechnęła się...jak na Aresówkę coś za często się uśmiecha.
już miałem jej coś odpowiedzieć gdy z tłumu wypadła annabeth
- z dziećmi Aresa się nie zadajemy- warknęła - Percy czyś ty zwariował! zapomniałeś że on chciał cię zabić i to nie jeden raz! -spojrzała na aresówke z wyraźną wrogością, czyżby była zazdrosna? nie, nie Annabeth!
Spojrzałem na córkę Ateny lekko zdziwiony...posłałem Sharon przepraszające spojrzenie i poszedłem za przyjaciółką.
-A tobie co??-zapytałem Ann gdy odeszliśmy już kawałek.
- Co, co mi? Jak możesz zadawać takie pytanie durny Glonomóżdżku? Jak w ogóle możesz z nimi normalnie rozmawiać, a w szczególności z tym pomyleńcem Sharon? Nie wiem jak Ares mógł zrobić takie dziecko. To nielogiczne, ona powinna być córką Afrodyty! Poza tym słyszałam, że mieszkała w obleśnym segmencie. Jak można mieszkać w segmencie?
żeby nie denerwować Annabeth odpowiedziałem
-masz racje powinna być córką afrodyty, niezła jest - chyba nie za bardzo udało mi się to niedenerwowanie bo krzyknęła rozwścieczona
- odbiło ci Glonomóżdżku!! przecież ta dziewczyna jest zupełnie bez charakteru!
- Uhm, no wiesz Annabeth nie chciałem cię urazić - powiedziałem niepewnie.
- Urazić, urazić. Wszyscy jesteście tacy sami - Annabeth odpowiedziała. Nie miałem pewności czy był to sarkazm, czy może po prostu prawda.
Sekundę później patrzyłem jak Ann odchodzi zdenerwowana w stronę domku Ateny. Westchnąłem.
-Kto zrozumie kobiety- obok mnie pojawiły się bliźniaki Hood.
-Na Zeusa...mieliście mnie tak nie straszyć- warknąłem.
-sorry, ale jak chcesz w ramach przeprosin możemy zwinąć coś z domku afrodyty
-ani mi się ważcie- byłem już nieźle wkurzony
Jednak perspektywa spędzenia reszty dnia z córkami Afrodyty była baaardzo kusząca.
-to co wpadniemy po ciebie o ósmej? - powiedzieli niezrażeni moimi wcześniejszymi słowami.
- Uprzecie grovera-odpowiedziałem i jak najszybciej oddaliłem się w strone lasu.
Czemu się zgodziłem???? Jeden Apollo wie...chociaż choler go wie...może nawet on tego nie wie...
Nagle usłyszałem czyjś płacz, już miałem odejść gdy...
-czego ty znowu szukasz percy?-to była Annabeth. Przeleciało mi przez myśl że chyba pierwszy raz nie nazwała mnie Glonomóżdżkiem
Spojrzałem na nią i uświadomiłem sobie, że to jej płacz przed chwila słyszałem.
-Eee Annabeth wszystko w porządku?- spytałem niepewnie
-jak ty sie wogóle możesz o to pytać!!-krzykneła
znów zaczeła płakać więc usiadłem obok i przytuliłem ją niezręcznie
- Ann - zacząłem cicho nad jej uchem, nie wiem dlaczego, ale chciałem dodać "Ann kochanie"... - Powiesz mi?
- Znam ją, znam ją - spojrzałem na nią pytającym wzrokiem - Znam tą całą Sharon.
- Jak to? - spytałem.
-Ja wiem, ja wiem co ona robiła-powiedzieła cicho.-Percy nie...-dodała prawie szeptem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roxy
Wszechpotężna Rada Parzystokopytnych



Dołączył: 10 Mar 2010
Posty: 1030
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: NY ^^
Płeć: Heroska

PostWysłany: Pią 10:52, 02 Kwi 2010    Temat postu:

Był ciepły letni wieczór w Obozie Herosów. Siedziałem w moim ulubionym miejscu- na plaży. Dzień o dziwo był straaasznie nudny, nie było kompletnie nic do roboty. Dlatego też siedziałem na tej plaży jak ostatni buc i gapiłem się w królestwo "ukochanego tatusia Posejdonusia".
O tak wiele bym dał gdyby coś się wydarzyło, cokolwiek, choćby najmniejszy wstrząs świadczący o tym, że wujaszek Hedes dobrze się bawi...ale nie...cisza i nuda. Dumając nad nudnym losem herosa usłyszałem dźwięk piszczałki Grovera. "Idzie" - pomyślałem i Grover właśnie usiadł obok mnie na piaszczystej plaży.
- Widziałeś nową heroskę? Kolejna córka Aresa, ale o dziwo ładna - zagaił mój ulubiony satyr. Uniosłem znacząco brwi do góry i spojrzałem na Grovera. "Po co mi to mówisz, Grover?" - pomyślałem.
-Nie widziałem...ale znając życie z nią tez będę miał na pieńku, jak ze wszystkimi Aresowymi pomiotami- powiedziałem wpatrując się w morze.
- Może nie będzie źle... Pytała się o Ciebie - Grover podniósł znacząco brwi i jednocześnie dał mi kuksańca. Jak on daje kuksańca, to mnie w oczach ciemnieje, więc od razu zapomniałem o nowej.
- Wiesz Percy - kontynuował Grover. - Pytała też o Annabeth - po tych słowach wyprostowałem się i ukrywając moją ciekawość spojrzałem na kozłonoga.
-O Annabeth??? A niby po jakie licho??- zapytałem siląc się na obojętny ton.
- Tak Percy idź, biegnij ją uratować ze szponów córki Aresa - zakpił sobie ze mnie Grover. - Pytała o ciebie i o nią. A teraz musisz pomyśleć.
Spojrzałem na niego jak na idiotę.
-o stary za dużo tortilli ,walnął go w ramie, że niby ja i Annabeth???-zaśmiałem się
- Akurat tortille sobie ostatnio odpuściłem. Tak ty i twoja jasnowłosa ślicznotka- odparł Grover.
-Ogarnij rogaczu- zaśmiałem się i wstałem- Bo cię do wody wrzuce- zagroziłem. Po czym szybko wstałem i poszedłem w kierunku domków.
W pewnym momencie zorientowałem się że zamiast do mojej trójki idę do domku Annabeth, ba byłem już pod jej dzwiami.
Stałem tak przed drzwiami nie wiedząc co zrobić. Miałem już zawrócić,ale ktoś mnie zawołał.
-Hej Jackson!!!
-"Super tylko tej tu brakowało" -pomyślałem odwracając się do Clarisse
- słyszałam że masz nową przyjaciółeczkę - zawołałem - może wreszcie się odczepisz
-A co jesteś zazdrosny, bo ty nie masz???- spojrzała na mnie z góry...oj jak ja tego nie lubię XD
teraz to ja spojrzałem na nią z wyższością
-ślepa jesteś czy co?? - odpowiedziałem, niech sobie nie myśli!- Jak jesteś ślepa to niech ci tatuś okulary kupi...a nie nie kupi ci bo cię nie lubi- uśmiechnąłem się wrednie.
-a co chcesz się przekonać- odpowiedziała-coś mi się zdaje że ciebie nie lubi bardziej jackson !
-To, że on mnie nie lubi to ja baaardzo dobrze wiem...a ty nie wiesz czy mu się już pięta zagoiła?
już miała odpowiedzieć gdy nagle tuż obok mnie pojawiła się jakaś dziewczyna. Myślałem że to kolejna fanka z domu afrodyty ale ...
-Clarisse Jake cię szuka...ponoć ci z Hermesa znowu coś ukradli- powiedziała z uśmiechem.
Aresówka odeszła mrucząc coś pod nosem, że jak dorwie to zabije.
-Wybacz za moją siostrę trochę jest narwana- zwróciła się do mnie.
-nie ma za co, gdybym się przejmował każdym jej... ale kim ty właściwie jesteś ?? nie widziałem cię tu wcześniej.
-no tak nie przedstawiłam się. Jestem Sharon Mills...córka Aresa, jestem tu nowa- uśmiechnęła się...jak na Aresówkę coś za często się uśmiecha.
już miałem jej coś odpowiedzieć gdy z tłumu wypadła annabeth
- z dziećmi Aresa się nie zadajemy- warknęła - Percy czyś ty zwariował! zapomniałeś że on chciał cię zabić i to nie jeden raz! -spojrzała na aresówke z wyraźną wrogością, czyżby była zazdrosna? nie, nie Annabeth!
Spojrzałem na córkę Ateny lekko zdziwiony...posłałem Sharon przepraszające spojrzenie i poszedłem za przyjaciółką.
-A tobie co??-zapytałem Ann gdy odeszliśmy już kawałek.
- Co, co mi? Jak możesz zadawać takie pytanie durny Glonomóżdżku? Jak w ogóle możesz z nimi normalnie rozmawiać, a w szczególności z tym pomyleńcem Sharon? Nie wiem jak Ares mógł zrobić takie dziecko. To nielogiczne, ona powinna być córką Afrodyty! Poza tym słyszałam, że mieszkała w obleśnym segmencie. Jak można mieszkać w segmencie?
żeby nie denerwować Annabeth odpowiedziałem
-masz racje powinna być córką afrodyty, niezła jest - chyba nie za bardzo udało mi się to niedenerwowanie bo krzyknęła rozwścieczona
- odbiło ci Glonomóżdżku!! przecież ta dziewczyna jest zupełnie bez charakteru!
- Uhm, no wiesz Annabeth nie chciałem cię urazić - powiedziałem niepewnie.
- Urazić, urazić. Wszyscy jesteście tacy sami - Annabeth odpowiedziała. Nie miałem pewności czy był to sarkazm, czy może po prostu prawda.
Sekundę później patrzyłem jak Ann odchodzi zdenerwowana w stronę domku Ateny. Westchnąłem.
-Kto zrozumie kobiety- obok mnie pojawiły się bliźniaki Hood.
-Na Zeusa...mieliście mnie tak nie straszyć- warknąłem.
-sorry, ale jak chcesz w ramach przeprosin możemy zwinąć coś z domku afrodyty
-ani mi się ważcie- byłem już nieźle wkurzony
Jednak perspektywa spędzenia reszty dnia z córkami Afrodyty była baaardzo kusząca.
-to co wpadniemy po ciebie o ósmej? - powiedzieli niezrażeni moimi wcześniejszymi słowami.
- Uprzecie grovera-odpowiedziałem i jak najszybciej oddaliłem się w strone lasu.
Czemu się zgodziłem???? Jeden Apollo wie...chociaż choler go wie...może nawet on tego nie wie...
Nagle usłyszałem czyjś płacz, już miałem odejść gdy...
-czego ty znowu szukasz percy?-to była Annabeth. Przeleciało mi przez myśl że chyba pierwszy raz nie nazwała mnie Glonomóżdżkiem
Spojrzałem na nią i uświadomiłem sobie, że to jej płacz przed chwila słyszałem.
-Eee Annabeth wszystko w porządku?- spytałem niepewnie
-jak ty się w ogóle możesz o to pytać!!-krzyknęła
znów zaczęła płakać więc usiadłem obok i przytuliłem ją niezręcznie
- Ann - zacząłem cicho nad jej uchem, nie wiem dlaczego, ale chciałem dodać "Ann kochanie"... - Powiesz mi?
- Znam ją, znam ją - spojrzałem na nią pytającym wzrokiem - Znam tą całą Sharon.
- Jak to? - spytałem.
-Ja wiem, ja wiem co ona robiła-powiedziała cicho.-Percy nie...-dodała prawie szeptem.
-Ale przecież ona może mieć najwyżej z 10 lat...co mogła takiego zrobić?- zdziwiłem się trochę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.herosowo.fora.pl Strona Główna -> Na rozluźnienie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4 ... 20, 21, 22  Następny
Strona 3 z 22

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
gBlue v1.3 // Theme created by Sopel & Programosy
Regulamin