opowiadania
Idź do strony Poprzedni 1, 2, 3 ... 8, 9, 10 ... 14, 15, 16 Następny

annabeth

usuwam te posrty ale nie myślcie że mnie to nie wkurza bo wkurza i tak jakoś wcześniej nie mieliście problemów z limitem postów jak nie zaczniecie przestrzegać imitu to chmm powiedzmy ze zrobie coś co wam sie nie spodoba

karo32104

ja napisałam trzy więc mnie sie nie czepiaj Annabeth

annabeth

a pod poprzednim rozdziałęm droga karo ? wiesz żde skasowałam 8 TWOICH postów ?

karo32104

yyy...przepraszam ale ja muwie o tym teraz
sorki

annabeth

a teraz to twój piąty post... ach... tak licz to ! zablokuje cały temat i będzie spokój....

Patryk

Ogrom błędów. Niepoprawna pisownia. Rozumiem pewne błędy, ale "centarł" -,-. A skoro książki czytasz to chyba wiesz jak to się pisze. chyba że tylko film oglądałaś. A jak nie umiesz pisać Annabeth to pisz Ann. Posiedź przy zadaniach z słownikiem i jak masz wątpliwości to sprawdzaj.Na pewno pomoże. Ja jak byłem duuuuużo czytałęm. W drugiej klasie Harry Pottery jechałem ;d. I ja pamiętam jak wygląda wyraz, a nie zasady ortografii. Podobno mam pamięć fotograficzną.

Skaila

To tak cykasz fotki z lampą błyskową???

Kamil20

Annabeth nie złość się na karo on poprostu nie może sie powstrzymać
W szkole dużo więcej gada o wiele więcej

Patryk

"ON" xD nie mogę. Shorty płeć zmienili to jeszcze jej. No nie mogę.

karo32104

Kamil ona a nie on rodzajniki ci się pomyliło

Obudziłem się i zobaczyłem że nadal jestem w tym samym miejscu co wcześniej, tylko że teraz stało na demom z jakieś trzy osoby
- Co się tak gapicie – zapytałem sennie
- Will czy ty wież do kogo mówisz – zapytała Annabeth
- Yyy…Nie ale to nie ładnie gapić się na człowieka który śpi- odpowiedziałem
- To jest Posejdon – wskazała na gościa siedzącego przy mojej głowie
- Acha…yyy…. Cześć tato – powiedziałem zdezorjętowany
- A to moja mama – powiedziała wskazując na brązowowłosą kobietę
- Dzień dobry – powiedziałem
- Czemu nie jesteście w obozie? – zapytała tonem nie znającym przeciwu
- No.. bo.. –zaczęła Annabeth ale ja jej przerwałem
- Bo wyciągnąłem Annabeth na misje poszukiwawczą Percy’ego – powiedziałem.
- A czemu ją wyciągnąłeś na tą misje – zapytał jakiś głos
- A kto pyta? – zapytałem
- Afrodyta – odpowiedział głos. A ja przełknąłem głośno ślinę.
- No… Bo…. Musze odpowiadać? – zapytałem błagalnie
- Tak – powiedziała miło
- No bo chciałem odnaleźć Percy’ego – odpowiedziałem wymijająco
- mhhh… - odpowiedziała
- Tato dał byś nam takie perły które wydostają z podziemia?- zapytałem
- A po co ci one?
- No bo Percy jest w podziemiu i chcemy go stamtąd wydostać –powiedziałem
- Tak to ile tych pereł? – zapytał Posejdon
- No.. trzy- odpowiedziałem. Posejdon sięgnął do kieszeni i wyciągnął trzy niebieskie perły, które następnie mi dał
- Czyli się zbieramy? – zapytałem Annabeth
- Tak – odpowiedziała. Spróbowałem wstać ale się poślizgnąłem i upadłem na twarz .
- Ałł - stęknąłem. A Annabeth się roześmiała. Spróbowałem jeszcze raz wstać i tym razem się udało
- Ty się ze mnie nie śmiej – powiedziałem urażony
- Ale to zabawne – powiedziała.
- Idziemy? – zapytałem
- Tak
- Tato… ma do ciebie taką prośbę. - powiedziałem niepewnie
- Tak – zapytał Posejdon
- Czy Apollo mógł by nas zawieść pod wejście do podziemia? – zapytałem
- Dobra zawiozę was – powiedział i wyciągnął kluczyki od auta
- Wskakujcie – już miałem zapytać gdzie kiedy przed moimi oczami ukazał się piękny kabriolet
- Ale cudo – powiedziałem. I podbiegłem do samochodu. Zacząłem głaskać karoserie auta, musiało to wyglądać głupio ale mnie to nie obchodziło.
- Podoba ci się – zapytał Apollo
- Tak, jeśli się nie mylę jest to model porsche 911 turbo
- Tak, a skąd tyle wiesz? – zapytał Apollo.
- Tata chciał mi kupić takiego na siedemnaste urodziny.
- Kupi mi go jak Bruce do domu, a na razie nie zbiera się na to
- To wskakujcie – powiedział Apollo . Wsiadłem do auta i usiadłem wygodnie na tylnim siedzeniu. Annabeth również usiadła na tyle.
Wylądowaliśmy pod wielkim napisem Hollywood.
- To na razie dzieciaki – pożegnał się z nami Apollo. A ja mu pomachałem
- To co teraz? – zapytałem
- Wchodzimy do podziemia, wyciągamy Percy’ego , wydostajemy się z podziemia i do obozu – powiedziała
Dostaliśmy się do podziemia w głowie huczał mi głos który mówił. Przyjdź do mnie – powiedział głos.
- Choć za mną - powiedziałem i chwyciłem Annabeth za rękę ciągnąc ją w stronę jaskini.
- Co robisz? – zapytała
- W zasadzie to nie wiem ale mam przeczycie – powiedziałem. Wbiegliśmy do wielkiej jaskini w której było coś przerażającego
- Czy ty wiesz gdzie my jesteśmy?- zapytała zaniepokojona
- Nie – odparłem wzruszając rękoma. Chwyciłem rękę Annabeth i zacząłem ją ciągnąć w głąb jaskini
Dochodziliśmy do końca jaskini kiedy usłyszałem jak ktoś krzyczy z bólu
- Słyszałaś? – zapytałem
- Tak – odpowiedziała. Zacząłem iść dalej, kiedy ujrzałem chłopaka trzymającego się krawędzi przepaści. Podbiegłem do niego i zacząłem go wyciągać.
- Dzięki - wydyszał ciężko
- Annabeth choć tu – zawołałem dziewczynę. Podeszła do nas i uklękła przy chłopaku
- Annabeth? – zapytał chłopak
- Tak Percy – powiedziała i zaczęła przytulać Percy’ego
- Znalazłem amulet - powiedział
- Gdzie jest
- Tam. – wskazał na wystający z ziemi metal na którym coś wisiało
- To ja pójdę po niego
- Nie da się tam dostać jak podchodzę wybuchają płomienie w okuł niego
- Ale jednak spróbuje – powiedziałem z lekkim uśmiechem. Podszedłem do amuletu kiedy poczułem że moje plecy zaczynają mnie palić
- Aaałłaa…- zawyłem
- WILL WYŁAŹ Z TAMTĄD – wrzasnęła przerażona Annabeth. Chwyciłem szybko amulet i poczułem że ogień zaczyna robić się coraz bardziej parzący. Syknąłem i wyskoczyłem z płomieni. Całe ubranie było spalone a przynajmniej jego duża część. Stęknąłem z bólu.
- Nic ci nie jest? – zapytała Annabeth
- Nie, przejdzie mi – stęknąłem i wyciągnąłem perły. Podszedłem do niech i wręczyłem każdemu po perle
- Czyli do obozu – zarządziłem
- Tak, tylko Will wież co z nią zrobić ?- zapytała
- W sumie nie
- Trzeba ją rozgnieść a następnie pomyśleć gdzie chce się trafić - wytłumaczyła spokojnie
- Ok. To na trzy – położyłem swoją perłę na ziemi
- Raz… Dwa …. Trzy – i wszyscy je rozgnietliśmy. Pomyślałem że chce się dostać do obozie.
Stałem przed bramą wiodącą do obozu.
- Idziemy – powiedziałem
- Czyim jesteś synem – zapytał Percy
- Zgaduj
- Hermes? – zapytał
- Pogięło cię? – zapytałem
- To może… Może Apollo? – spojrzałem się na niego jak na wariata
- Nie
- To nie wiem – powiedział zrezygnowany
- Mam dwóch, bardzo silnych – podpowiedziałem
- Co?! Nie wiem może Zeus i hmm.. Nie wiem
- Tak Zeus i Posejdon – powiedziałem. A on wybałuszył na mnie oczy
- Co? Gdzie? Jak ? – zapytał
- Normalnie – weszliśmy na teren obozu. I udaliśmy się w stronę wielkiego domu.
- Na pewno dobrze się czujesz – zapytała Annabeth. Patrząc na mnie przenikliwym wzrokiem
- Nic mi nie jest – powiedziałem krzywiąc się z bólu

Kamil20

Super pięknie nie mam słów
Biedny Will

Patryk

Aha! 2 ojców!OMG!LOL!ROTFL! I na koniec odbijające "ŻAL!". Jakies magiczne plemniki czy co?Z tego co wiem to Dzeus się z Posejdonem niezbyt lubią.

Patryk

A i czy widzisz żeby ktoś tu klnął? To jest bardzo kulturalne forum i nie zaniżaj poziomu.

karo32104

Ojezu nie przesadza

annabeth

a kto bardzo przepraszam gdzie klnie bo nie zauważyłąm ^^ nawet fajny ten rozdział choć nie czytałam ostatniego to niezabardzo zorientowana jestem... xD